Leżący koń symbolem polskich gór?

Od dobrych kilku lat unikam chodzenia w góry czy bywania nad polskim morzem w okresie szczytu. Jak widzę kolejki na górskich szlakach albo plażę zastawioną parawanami to nie potrafię sobie wyobrazić jaką można czerpać z tego rozrywkę.

Początek sezonu na górskie eskapady w naszym kraju rozpoznaje po filmach i zdjęciach z mediów społecznościowych, jak to kolejny koń padł na szlaku na Morskie Oko. To znowu się dzieje. W majowy weekend znowu pojawiły się nagrania z udziałem leżącego konia na trasie do Morskiego Oka.

Taka „przyjemność” kosztuje około 90 złotych od osoby i „ratuje” od przejścia 8 kilometrów. W dół zdaje się zaledwie 50 złotych. Ryzyko – możesz zobaczyć umierającego konia. I jak rok w rok oglądam te zdjęcia to chętnych nie ubywa. Widok Morskiego Oka zdaje się być warty te 90 złotych i chwile ryzyka, że może koń padnie. Bo nie wierzę, że osoby jadące tymi wozami nie słyszały o takich przypadkach i nieświadomie korzystają z takich usług.

Ciągle się zastanawiam jak to możliwe, że Tatrzański Park Narodowy na to pozwala. Czytam na ich stronie: „Dbając o wysoką jakość usług świadczonych przez przewoźników oraz dobrostan pracujących na terenie Parku koni, TPN szczegółowo określił zasady wykonywania transportu w stosownych regulaminach opracowanych przy współpracy z ekspertami z zakresu weterynarii oraz hodowli i użytkowania koni. Wszelkie naruszenia regulaminu prosimy zgłaszać mailowo (sekretariat@tpn.pl) najlepiej wraz z dokumentacją fotograficzną lub wideo, ewentualnie bezpośrednio funkcjonariuszom Straży Parku pod numerami telefonów (+48) 18 20 23 280 lub (+48) 695 880 062.”. Rozumiem, że strażnicy nie mogą być wszędzie, jeżeli jednak sytuacja powtarza się regularnie jak w zegarku to może problem należy rozwiązać inaczej niż oczekując na zdjęcia przesłane mailowo. Może czas na zmianę systemową?

Jeżeli coś nie działa to musimy zmienić prawo, nauczyć ludzi dbania o bezpieczeństwo swoje i innych – nie powiecie mi, że się nie da. Dało się chociażby z autokarami – dziś to normalne, że do wzbudzającego podejrzenia autokaru wzywa się kontrolę. Dało się z paleniem w knajpach – dziś to dla wszystkich normalne i przez niemal wszystkich chwalone. Dało się z wieloma sprawami, a ma nie dać się z kilkoma geszeftami, które co rok powodują, że o polskich Tatrach pisze się nie z powodu piękna gór, ale z powodu brutalnych wydarzeń na trasie na Morskie Oko?

Tatrzański Park Narodowy ma na swojej stronie logo Ministerstwa Klimatu i Środowiska, a nie Ministerstwa Sportu i Turystyki, może więc czas zadbać o zwierzęta a nie o wygodę turystów w Parku Narodowym?

Czytam w komunikacie Ministerstwa Klimatu i Środowiska, że „Dotychczas wszelkie próby rozwiązania problemu nie udawały się, ponieważ władze powiatu blokowały proponowane rozwiązania”. Rozumiem, że to władze powiatu, a nie ministerstwa i rząd, tworzy prawo w Polsce. Jak powiat tatrzański wymyśli, że można wprowadzić ruch lewostronny na terenie powiatu to rząd też to zaakceptuje, bo no nie dało się dogadać?

Sebastian Pypłacz
Sebastian Pypłacz

Redaktor naczelny Śląskiej Opinii. Członek zarządu Związku Górnośląskiego.