“The Idol”. Mroczna satyra Hollywood

Jesteśmy po premierze finałowego odcinka “Idola”, najbardziej wyczekiwanego serialu roku, który okazał się totalnym rozczarowaniem. Od emisji pierwszego odcinka produkcja mierzy się z wieloma zarzutami jednak do najpoważniejszych z nich należą epatowanie seksualnością oraz romantyzowanie przemocy. Nic więc dziwnego, że twórcy serialu postanowili go skrócić. W niedzielę 2 lipca stacja HBO wyemitowała piąty i zarazem ostatni odcinek “Idola”.

“Idol” miał być największym hitem streamingowym 2023 roku. Zapowiadany przez wiele miesięcy jako następca kultowej “Euforii” nie spełnił oczekiwań widzów oraz krytyków filmowych. Sukcesu nie zapewnili mu jego twórcy – znany właśnie z “Euforii” reżyser Sam Levinson oraz gwiazdor muzyki pop Abel Tesfaye, występujący pod pseudonimem “The Weeknd”. “Jedyne co łączy go z “Euforią” to prowokacyjny sposób opowiedzenia historii, tyle że w poprzedniej produkcji Levinsona była jeszcze uporządkowana treść i przekaz, teraz został zaprezentowany jedynie bełkot. Przemoc, nagość, orgie, poniżanie kobiet są tu przedstawione jako wartość sama w sobie […]” – podsumował recenzent magazynu “Rolling Stone”. Serial zaczął budzić emocje jeszcze na długo przed tym zanim zadebiutował na antenie HBO. Początkowo za kamerą stanęła Amy Seimetz, jednak ze względu na różnice artystyczne w tej roli zastąpił ją Levinson. Na planie zapanował wówczas niewyobrażalny chaos ponieważ twórcy nie potrafili dojść do porozumienia w wyniku czego prace na planie przeciągały się w nieskończoność.

Serial opowiada historię Jocelynn, dziecięcej gwiazdki, która po traumatycznych przeżyciach próbuje wrócić na szczyt kariery (w tej roli Lily-Rose Depp). Na jej drodze pojawia się charyzmatyczny Tedros, właściciel klubu muzycznego oraz self-care guru (w tej roli Abel Tesfaye). Gromadzą się wokół niego utalentowani młodzi ludzie, którzy zgadzają się na wszystko, co powie Tedros, nawet jeśli niesie to za sobą psychiczne lub fizyczne cierpienie. Od tej chwili życie Jocelynn zmienia się, jej kariera nabiera rozpędu, a ona coraz bardziej uzależnia się od swojego wybawiciela-oprawcy, z którym łączy ją toksyczna relacja.

W zamyśle twórców serial miał przedstawiać mroczną stronę Hollywood oraz kulisy pracy w show-biznesie. Jedną z inspiracji do powstania serialu miała być historia Britney Spears, która od kilku lat próbowała wydostać się spod kurateli ojca. Pierwowzorem Jocelynn, według znacznej części widzów, może być także Selena Gomez, która swoją karierę rozpoczynała jako nastoletnia gwiazda Disneya. W serialu pojawiają się sceny łudząco przypominające wydarzenia z życia artystki. Już w pierwszym ujęciu możemy zauważyć opaskę na ręce Jocelynn. Inspiracją do powstania tej sceny mógł być klip z teledysku do piosenki “Bad Liar”, w którym Gomez ma na sobie również opaskę nawiązującą do pobytu w szpitalu psychiatrycznym w 2017 roku. Co ciekawe, Gomez spotykała się w tym samym czasie z Tesfayem, co stanowi jeden z najbardziej wiarygodnych dowodów na inspirację serialu życiem piosenkarki. Choć sam Tesfaye nie potwierdził tych domysłów, to wyznał w jednym z wywiadów promujących serial, że “wydarzenia w nim przedstawione inspirowane są prawdziwymi zdarzeniami z jego życia”.

Serial należy docenić ze względu na warstwę artystyczną. Levinson stworzył piękne piaskowe obrazy rodem z “Euforii”. Na uwagę zasługuje również muzyka nad którą pracował sam The Weeknd, niekwestionowany król muzyki pop. Efektem tej pracy jest singiel “World Class Sinner/I’m A Freak” zaśpiewany przez Lily-Rose Depp, notujący coraz większą liczbę odsłuchań w serwisach muzycznych Spotify oraz Apple Music. Niestety, przez to jak dobrze wizualnie wygląda ten serial nawet najbardziej obskurny wątek sprawia, że nie możemy oderwać wzroku od ekranu.

Serial mocno polaryzuje co przyznała sama Depp w wywiadzie dla australijskiego Vogue’a: “Wiemy, że stworzyliśmy coś prowokującego i nie odsuwamy się od tego […]. Jeśli to projekt nie dla każdego, w porządku – uważam, że najlepsza sztuka jest polaryzująca”. Czy można jednak sztuką nazywać pokazywanie brutalnych oraz obscenicznych scen? Choć zapewnienia twórców serialu się nie sprawdziły i nie stał się on drugą “Euforią” to jedno jest pewne: przejdzie do historii jako najbardziej kontrowersyjna produkcja 2023 roku.

A Wy już widzieliście “Idola”?

Tekst powstał w ramach praktyk studenckich w redakcji Śląskiej Opinii.

Robert Sobocik
Robert Sobocik

Student Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie Śląskim.