2022 rok upłynął pod znakiem problemów branży górniczej. W 2023, niestety, lepiej nie będzie

Szczególnie końcowe miesiące 2022 roku były trudne dla branży górniczej. Nie tylko dla pracowników kopalń, ale i mieszkańców, odbiorców energii. Trudności z dostępem do węgla, jego horrendalnie wysokie ceny oraz zmieniający się plan na polską energetykę nie wróżyły niczego dobrego. Wszystko wskazuje na to, że – niestety – w 2023 roku nie będzie lepiej.

W 2022 roku pojawiło się co najmniej kilka pomysłów na branżę górniczą, zawartych niejednokrotnie w przeróżnych dokumentach, także takich, których zapisy wzajemnie się wykluczały. I choć ostatecznie spółki górnicze pozamykały rok z dobrymi wynikami finansowymi, to tyle szczęścia nie mieli pracownicy czy mieszkańcy, będący odbiorcami energii pochodzących z kopalń. Ekonomiczny bilans na plusie w firmach węglowych był bowiem wynikiem między innymi horrendalnie wysokich cen tego surowca, na którego zakup nie każde gospodarstwo domowe mogło sobie pozwolić. Nie pomógł nawet „słynny” dodatek węglowy w wysokości 3 tys. złotych, ponieważ nie tylko nie wystarczał on na zakup odpowiedniej liczby ton surowca, ale też napędzał i tak wysoką już inflację. Zresztą, węgiel początkowo mogli kupić wyłącznie szczęściarze, którym w ogóle się to udało, bo jego dostępność była skrajnie niska.

Pod koniec mijającego roku firmom udało się uporać z problemem dostępności węgla, choć jego cena nadal nie budziła przesadnego optymizmu. Eksperci bili na alarm o pogłębiającym się zjawisku ubóstwa energetycznego, a związkowcy do teraz ostrzegają, że kolejne zimy, w tym ta w 2023 roku, będą pod tym względem jeszcze trudniejsze. Wszystko to zostało oczywiście spotęgowane wojną w Ukrainie, wywołaną agresją Władimira Putina, i wstrzymaniem importu surowców energetycznych z Rosji. Trudno jednak zgodzić się z tezą, promowaną przez środowiska partii rządzącej, jakoby problemy w polskiej energetyce wynikały tylko z tego powodu. Sami związkowcy zwracali bowiem uwagę na to, że przyjdzie nam się mierzyć z dużymi trudnościami w tym zakresie, już kilka miesięcy przed wybuchem wojny.

Co ciekawe, nie wszyscy eksperci są zgodni w tym, że 2022 rok był fatalnym rokiem dla branży górniczej. Herbert Leopold Gabryś, były wiceminister przemysłu, powiedział na przykład w rozmowie z portalem WNP.pl, że ubiegły rok był dla polskiej energetyki „dobry”. Przestrzegł jednocześnie, że w 2023 roku „prąd będzie, choć może nie zawsze i nie wszędzie”. Przewiduje również, że „będzie drogo”, co tylko potwierdza tezę związkowców, że faktycznie ten rok przyniesie nam jeszcze więcej problemów i spotęguje już te istniejące.

Co dalej? Na pewno potrzebujemy nowych mocy gwarantowanych, tu pełna zgoda. Pytanie tylko, na jakie źródła energii postawi rząd? Gaz, węgiel, Odnawialne Źródła Energii, a może jeszcze coś innego? Na atom nie ma na razie co liczyć, to odległa przyszłość. Gabryś w WNP.pl wieszczy za to „problemy” z innej strony. Jak mówi, w 2023 roku „polski sektor energetyczno-paliwowy będzie działał pod silną presją środowisk proklimatycznych”. Równocześnie uważa on, że rola gazu jako paliwa przejściowego powinna zostać „zrewidowana” na rzecz… węgla. Zarówno w unijnej, jak i krajowej polityce energetycznej. To jest jego zdaniem najpoważniejsze wyzwanie dla naszej polityki gospodarczej od lat.

Pod znakiem zapytania wciąż stoi harmonogram zamykania kopalń i górnicza umowa społeczna, podpisana w zeszłym roku w Katowicach. Dokument, który nie doczekał się nawet notyfikacji w Unii Europejskiej, a już kilka razy zapowiedziano jego zmiany – w kontekście nowej sytuacji geopolitycznej i reorganizacji polskiego planu na energetykę. Czy rok 2049, wyznaczony jako kres górnictwa węgla kamiennego, zostanie zmieniony? Jeśli tak, to bardziej obstawiałbym skrócenie tego okresu, niż jego wydłużenie. Wydłużyć mogą się za to okresy funkcjonowania poszczególnych kopalń, wyznaczone w umowie, co zresztą jakiś czas temu zapowiadano. Tak naprawdę nie do końca wiadomo, jaki plan ma na to Jacek Sasin, który zapowiedział zmiany, bo wciąż tylko się o nich mówi, a konkretów brak. Być może przedstawiciele Ministerstwa Aktywów Państwowych sami nie wiedzą, co należy zrobić. A może wiedzą, ale powiedzieć jeszcze nie chcą.

Jedno jest pewne: rok 2022 pełen był różnych zawirowań w branży górniczej, choć może faktycznie trudno go jednoznacznie ocenić. Rok 2023 może się okazać gorszy, trudniejszy, mimo że wszyscy życzylibyśmy sobie, by było inaczej. Najważniejsi wciąż powinni być ludzie, pracownicy zakładów górniczych, ale i mieszkańcy. Pozostaje mieć nadzieję, by właśnie ich dobro, a nie kalkulacja polityczna (w kontekście nadchodzących wyborów), było przede wszystkim brane pod uwagę.

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa

Dziennikarz, wydawca strony głównej w „Super Expressie”.