Ogromne braki węgla, właściciele zamykają składy. Przed kopalniami ustawiają się kolejki

Sytuacja na rynku węglowym w Polsce z dnia na dzień jest coraz trudniejsza. Ogromne braki surowca, właściciele zamykają swoje składy, a ludzie ustawiają się w olbrzymich kolejkach przed kopalniami, by załapać się na jakikolwiek zapas. Związkowcy ostrzegają, że będzie jeszcze gorzej, zwłaszcza zimą, a eksperci zastanawiają się, czy można było tego wszystkiego uniknąć.

Z problemem wysokich cen węgla, a przede wszystkim jego braku, boryka się między innymi Polska Grupa Górnicza czy Tauron Wydobycie. PGG już dziś ogłasza, że do gospodarstw domowych skierowano najwięcej węgla w historii sklepu internetowego spółki, wykonano też rekordową liczbę transakcji. Nie jest to jednak pozytywna informacja, bo węgla brakuje i będzie brakować, więc coraz więcej osób nie może kupić surowca, by przygotować się na nadchodzące mrozy. Część składów już zostało zamkniętych przez właścicieli, ponieważ nie mieli oni czym handlować, a PGG próbuje sprzedawać węgiel sama bezpośrednio w kopalniach, czego efektem są ogromne kolejki przed zakładami. Ceny surowca też nie napawają optymizmem.

W niektórych miejscach chodził on nawet po trzy tysiące złotych. „Marża 150-200% na cenie za tonę węgla to bandyterka. Trzeba z tym zrobić porządek. (…) Niektórzy dealerzy i sprzedawcy, nie wszyscy oczywiście, grabią Polaków, wykorzystując trudną sytuację na świecie. Ja rozumiem, że muszą nałożyć jakąś marżę, ale ta wysokość to przesada”, mówił w „Śląskiej Opinii” Rafał Jedwabny ze związku zawodowego Sierpień ‘80 w Polskiej Grupie Górniczej. Stąd pomysł, by PGG sprzedawała węgiel sama – po niższych cenach. Ale problem z dostępnością surowca pozostaje. „Ciepło w co trzecim gospodarstwie domowym w Polsce zależy od dostępności węgla, którego dzisiaj w Polsce nie ma. Brakuje 10 milionów ton, rząd nie panuje nad wydobyciem, handlem i importem węgla. Sytuacja jest bardzo poważna”, zauważa Wojciech Saługa, poseł Platformy Obywatelskiej i były marszałek województwa śląskiego. „Tej sytuacji dało się uniknąć, bo to nie jest coś, co pojawiło się dopiero teraz, ten problem był widoczny znacznie wcześniej. (…) Polskie górnictwo nie zdoła zapełnić luki po rosyjskim węglu”, zauważa Saługa w rozmowie ze „Śląską Opinią o górnictwie”.

Jaki jest plan rządu na to, by wyjść z tej sytuacji obronną ręką? Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa zapowiedziała, że węgiel będzie importowany z innych krajów niż Rosja, między innymi z Kolumbii, USA czy Australii, ale nie tylko. Zabezpieczonych na dziś ma być ponad 8 milionów ton węgla, choć eksperci wskazują, że nasze porty nie mają takiej przepustowości i wykonanie tego planu jest w obecnym kształcie niemożliwe. O tym, kto ma rację, przekonamy się niebawem. Tymczasem związkowcy ostrzegają, że może nas czekać katastrofa energetyczna, jeśli sytuacja nie zostanie w porę rozwiązana. Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla zdaje się potwierdzać te obawy, ponieważ niedawno podała, że deficyt surowca w 2022 roku może wynieść nawet 11 mln ton, z czego aż 5 mln ton to węgiel „komunalno-bytowy”. Pod koniec kwietnia Izba pisała też do premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie importu surowca. „Maksymalna przepustowość portów według naszej najlepszej wiedzy to 8 mln ton węgla na rok, lecz jeden kwartał już minął, co daje już tylko 6 mln ton. Realistycznie, biorąc pod uwagę konkurencję o szlaki wodne z innymi surowcami, myślimy że można zakładać ok. 4 mln ton przepustowości do końca roku”, podano. Zestawiając to ze słowami minister Moskwy, ma się wrażenie, że plan rządu w zakresie importu jest obecnie mało prawdopodobny.

Jak podaje portal wysokienapiecie.pl, być może sprawa nie miałaby tak dramatycznego obrotu, gdybyśmy nie pośpieszyli się z zakazem importu rosyjskiego węgla do Polski. „Sytuacja byłaby dużo lepsza, gdyby Polska bezmyślnie nie wybiegła przed szereg i – tak jak reszta UE – zostawiła okres przejściowy do sierpnia. Ale atmosfera była taka, że przyspieszone embargo parlament uchwalił bez jednego sprzeciwu. – Teraz niech ci, którzy pozjadali wszystkie rozumy napełnią wszystkie brzuchy – wzrusza ramionami właściciel składu z węglem”, czytamy w serwisie.

Do sprawy na pewno jeszcze wrócimy.

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa

Dziennikarz, wydawca strony głównej w „Super Expressie”.