Piotr Pyzik nie uspokoił górników. Nieudane negocjacje, związkowcy szykują się do ostrych protestów

Nowy wiceminister aktywów państwowych, Piotr Pyzik, specjalnie przyjechał do Katowic, by porozmawiać ze związkowcami w sprawie ich finansowych postulatów. Nie uspokoił jednak górników i do porozumienia ostatecznie nie doszło. Teraz strona społeczna szykuje się do ostrych protestów.

Wtorkowe (28 grudnia) rozmowy toczone w siedzibie Polskiej Grupy Górniczej w Katowicach zakończyły się fiaskiem. Nie pomogła nawet obecność nowego wiceministra aktywów państwowych, Piotra Pyzika, który próbował uspokoić sytuację. Ostatecznie do porozumienia nie doszło, negocjacje zakończyły się niepowodzeniem, a to oznacza zaognienie konfliktu. Związkowcy już teraz mówią otwarcie, że szykują się do ostrych protestów. Piotr Pyzik w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że rozmowy nie poszły po jego myśli, ale negocjacje nadal trwają. „Dla mnie najważniejszą kwestią jest dokończenie procesu legislacyjnego w parlamencie”, podkreślał wiceminister, mówiąc o ustawie ustanawiającej system wsparcia finansowego dla górnictwa, które dziś boryka się z dużymi problemami ekonomicznymi. Pyzik chce, by po zakończeniu procesu legislacyjnego wrócono do rozmów. Dodał także, że strona społeczna jest otwarta na dalszy dialog.

Mniej optymistycznie wypowiadają się górnicy. Przedstawiciele związków zawodowych podkreślają, że brak odpowiedzi na ich żądania oznacza zaostrzenie protestu. W środę, 29 grudnia, mają odbyć się obrady sztabu protestacyjno-strajkowego, na którym być może zapadną pierwsze decyzje w tej sprawie. Wstępnie mówi się, że górnicy od stycznia 2022 roku mają ponownie rozpocząć blokadę wysyłki węgla z kopalń do elektrowni. Rozpoczęto także przygotowania do organizacji referendum strajkowego w zakładach. Robi się coraz goręcej i nic nie zapowiada na to, by w najbliższym czasie sytuacja miała się uspokoić. Tym bardziej, że – jak nieoficjalnie ustaliliśmy – wiceminister Pyzik będzie mógł wrócić do związkowców z ewentualnymi, nowymi propozycjami dopiero w połowie stycznia 2022 roku. Do tego czasu protest może się już bardzo mocno rozwinąć.

Przypomnijmy, że jeszcze przed świętami, a dokładnie w środę (22 grudnia), około godz. 13:00, grupa związkowców WZZ Sierpień ‘80 opuściła budynek Polskiej Grupy Górniczej w Katowicach, który był przez nich okupowany przez kilka dni. „Tym samym zakończył się protest rozpoczęty w poniedziałek 20 grudnia, połączony z okupacją budynku przy ul. Powstańców w Katowicach”, przekazał wówczas Tomasz Głogowski, rzecznik PGG. Równocześnie, przez dobę, prowadzona była blokada wysyłki węgla z kopalń PGG do elektrowni. Sztab protestacyjno-strajkowy podziękował uczestnikom akcji za „okazane zaangażowanie”. Jak czytamy na stronie internetowej „Solidarności Górniczej”, w proteście wzięli udział górnicy z kopalń „Mysłowice-Wesoła”, „Piast-Ziemowit”, „ROW”, „Ruda”, „Sośnica” i „Staszic-Wujek”. Do blokady torów doszło po fiasku rozmów dotyczących wypłaty rekompensaty dla pracowników spółki za miesiące wrzesień-grudzień 2021 roku. Jak wskazywali związkowcy, powodem miał być zwiększony wysiłek załóg górniczych, aby dostarczyć do odbiorców dodatkowe ilości węgla wydobywanego w dni wolne od pracy oraz podwyższenia średniego wynagrodzenia w PGG na koniec roku 2021, tak, by osiągnęło ono poziom 8200 złotych brutto (obecnie to kwota 7829 zł brutto).

Jednocześnie Polska Grupa Górnicza, stojąca na skraju bankructwa, wprost zadeklarowała, że nie ma środków na spełnienie żądań związkowców. Pieniędzy, jak wskazywał niedawno prezes PGG Tomasz Rogala, ma starczyć spółce tylko do końca roku – na bieżące wydatki. Ale bankructwo, wieszczone przez ekspertów, ma firmie podobno nie grozić. Czy faktycznie uda jej się wyjść z finansowego dołka?

Czas pokaże. Do sprawy na pewno jeszcze wrócimy.

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa

Dziennikarz, wydawca strony głównej w „Super Expressie”.