Węgla jest… za dużo? Problemy z odbiorem przez koncerny energetyczne. Związkowcy biją na alarm, chcą pilnego spotkania z rządem

Jeszcze kilka miesięcy temu obawiano się, że Polsce zabraknie węgla z powodu wojny w Ukrainie oraz wstrzymania importu surowców z Rosji. Tymczasem teraz związkowcy biją na alarm, bo surowca jest… za dużo? Tak wynika z wniosku o spotkanie, które strona społeczna przesłała do przedstawicieli rządu. Pojawiły się problemy z odbiorem węgla przez koncerny energetyczne.

Górnicza „Solidarność” domaga się spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim, ale też z wicepremierem i ministrem aktywów państwowych Jackiem Sasinem, minister klimatu i środowiska Anną Moskwą oraz pełnomocnikiem rządu ds. transformacji spółek energetycznych i górnictwa węglowego Markiem Wesołym. Powód? Problemy z odbiorem węgla zakontraktowanego w polskich spółkach węglowych przez koncerny energetyczne. Ale to nie jedyny powód, dla którego strona społeczna chce spotkać się z rządem. Niepokoi ich stagnacja dotycząca realizacji umowy społecznej, podpisanej w Katowicach. Związkowcy oczekują też, że producenci węgla koksowego zostaną wyłączeni spod zapisów rozporządzenia metanowego Unii Europejskiej. Tematów jest więc sporo, a odpowiedzi – przynajmniej na razie – brak.

Pismo przygotowane przez „Solidarność” zostało skierowane do premiera Morawieckiego. Jak czytamy, nie tak dawno temu do Polski sprowadzono przecież „kilkanaście milionów ton węgla”, by zabezpieczyć gospodarstwa domowe przed sezonem grzewczym. Istniało bowiem ryzyko, że węgla zabraknie, między innymi z powodu wojny w Ukrainie i wstrzymaniu importu surowców z Rosji. „Właśnie wtedy na składy węgla prowadzone przez branżę energetyczną trafiły znaczne ilości miału energetycznego, który do dziś tam zalega. „Ten stan rzeczy sprawia, iż podmioty reprezentujące sektor energetyczny po raz kolejny przestają odbierać węgiel zakontraktowany w polskich spółkach węglowych”, piszą związkowcy i alarmują, że rosną zwałowiska przy kopalniach. „Całkowite wypełnienie kopalnianych zwałowisk węglem, którego nie odbiera energetyka, uniemożliwi właściwe funkcjonowanie kopalniom i przyczyni się do powstania niewyobrażalnych strat finansowych. Oczekujemy, że niezwłocznie podejmie Pan kroki prowadzące do rozwiązania opisanego problemu”, czytamy.

Co ciekawe, podobne oskarżenia pojawiały się już w poprzednich latach, a konkretnie w roku 2019 i 2020, kiedy spółki energetyczne również miały nie odbierać wydobytego węgla. Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, faktycznie zapasy surowca przy elektrowniach są wypełnione, ale spółki starają się realizować kontrakty. „Zapasy przy elektrowniach należących do Grupy Enea są znacząco powyżej zapasów obowiązkowych wyznaczonych znowelizowanym rozporządzeniem. Obserwujemy spadek cen węgla na rynku międzynarodowym i w ślad za tym na rynku krajowym. Na zużycie węgla ma wpływ przede wszystkim znaczące zmniejszenie zapotrzebowania w KSE na energię z węgla z uwagi na rosnący poziom udziału generacji z OZE”, tłumaczy dla RP.pl producent energii w Polsce, poznańska spóła Enea. W podobnym tonie wypowiada się Polska Grupa Energetyczna, największy producent prądu w Polsce.

Związkowcy jednak nie odpuszczają, a słowa przedstawicieli spółek ich nie uspokoiły. Strona społeczna grozi nawet akcjami protestacyjnymi, jeśli takowe będą konieczne. Chcą jasnych rozwiązań i propozycji ze strony rządu, co zostanie zrobione z tym problemem. Martwi ich również stagnacja w realizacji zapisów górniczej umowy społecznej podpisanej w maju 2021 r. w Katowicach. Związkowcy mówią wprost, że sytuacja w górnictwie zaczyna wyglądać groźnie. Według nieoficjalnych doniesień, aż 12 mln ton węgla energetycznego z importu miało nie zostać sprzedanych i zajmuje miejsce na składach.

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa

Dziennikarz, wydawca strony głównej w „Super Expressie”.