Parlament Europejski zderzy się z polskim sprzeciwem wobec rozporządzenia metanowego. Zaplanowano pierwsze spotkanie, ważą się losy kopalń

Polscy europarlamentarzyści, ale też przedstawiciele największych spółek węglowych w naszym kraju, wystosowali oficjalny sprzeciw wobec projektu dotyczącego tak zwanej dyrektywy metanowej, która znacząco ogranicza emisję metanu. Ich zdaniem, od tych zapisów zależy los kopalń, a nawet całego systemu energetycznego w Polsce. Teraz Parlament Europejski zderzy się z nowymi argumentami i będzie musiał zająć wobec nich stanowisko.

Pierwsze, oficjalne spotkanie, zaplanowano na środę, 12 kwietnia. To wtedy sprawozdawcy projektu rozporządzenia metanowego w Parlamencie Europejskim będą musieli zająć stanowisko wobec sprzeciwu polskich europarlamentarzystów dotyczących nowych przepisów metanowych. Chodzi o dozwolone limity emisji metanu. Dokument zakłada, że od 2027 roku norma emisyjna będzie wynosić 5 ton metanu na 1000 ton wydobytego węgla innego niż koksowy (pierwotnie była mowa o emisji 0,5 ton metanu), a od 2031 roku byłyby to 3 tony gazu na 1000 ton węgla. Izabela Kloc, europosłanka PiS, mówi wprost, że na końcu tunelu widać światełko, które może skutkować zmianą zapisów projektu. „Pojawiła się iskierka nadziei, ponieważ kilku wpływowych zwolenników Zielonego Ładu zaczęło się niepokoić o los regionów górniczych”, stwierdziła Kloc.

Przypomnijmy, że polskie kopalnie emitują więcej metanu, tym samym przekraczając normy opisane w nowym dokumencie. Średnio, aktualnie, jest to od 8 do 14 ton metanu na 1000 ton wydobytego węgla. Co oznacza w praktyce wprowadzenie projektu w życie w obecnym kształcie? Ogromne kary dla Polski za przekroczenie norm. W samej Polskiej Grupie Górniczej, której przedstawiciele podpisali się pod sprzeciwem, byłoby to ok. 1,5 miliarda złotych kary rocznie. Eksperci wskazują, że rozporządzenie metanowe wpłynie nie tylko na los polskich kopalń, ale i całego systemu energetycznego. Przy tak wysokich kwotach kar, większość kopalń PGG musiałoby zostać zamkniętych do 2027 roku. Tymczasem w górniczej umowie społecznej, podpisanej w Katowicach, stoi jasno, że górnictwo węgla kamiennego ma być utrzymywane do 2049 roku.

Jaka jest więc propozycja polskich przedstawicieli? Przede wszystkim podniesienie limitu emisji metanu, ale też wyłączenie z regulacji węgla koksowego. „Sprawozdawcy projektu rozporządzenia metanowego będą musieli zająć stanowisko wobec zgłoszonych przeze mnie poprawek zwiększających dozwolone limity emisji metanu z kopalnianych szybów do 8t/kt od 2027 r. i 5 t/kt od 2031 r. z odstępstwem dla węgla koksującego”, podała Izabela Kloc i dodaje, że skala zagrożenia jest kolosalna. „Poważny problem Śląska może stać się kryzysem o szerszym wymiarze, który doleje oliwy do ogólnego niezadowolenia z konsekwencji europejskiej polityki klimatycznej”, stwierdziła.

Czy Parlament Europejski zgodzi się na zmiany w dokumencie, proponowane przez polską stronę? Do samego końca będzie to jedna wielka niewiadoma. Tym bardziej, że w kuluarowych rozmowach pojawiają się głosy, że Polska jest osamotniona w swoich apelach.

Do sprawy na pewno będziemy jeszcze wracać.

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa

Dziennikarz, wydawca strony głównej w „Super Expressie”.