Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Mateusz Morawiecki nie słucha moich porad
Przyznając, że w Polsce jest „problem” z dostępnością węgla, Mateusz Morawiecki pokazał, że nie udźwignął ciężaru transformacji energetycznej. Braku prądu i ciepła Polacy premierowi nie darują. Nie poprą nieudacznika, który dał sobie zwinąć sprzed nosa potrzebne Polakom miliardy z Unii Europejskiej na transformację energetyczną. Nikt nie lubi, by rządzili nim nieudacznicy.
W trakcie posiedzenia Rady ds. Środowiska, Energii i Zasobów Naturalnych Narodowej Rady Rozwoju premier przyznał, że „jest problem” z dostępnością węgla w Polsce. Dlatego też zaapelował do Polaków, aby na razie ograniczyli zakupy surowca i zaczekali do momentu, gdy napłynie go więcej do kraju. Premier zwrócił uwagę, że obecny kryzys energetyczny „zaskoczył cały świat, zaskoczył Europę”. Przyznał, że nadchodząca zima będzie trudna i zapewnił, że rząd będzie pracował nad rozwiązaniami, żeby „najbardziej wrażliwi odbiorcy energii elektrycznej, cieplnej możliwie jak najmniej ucierpieli”.
Tymczasem, jak pokazuje Forum Energii w swoich analizach, w latach 2000-2020 Polska zapłaciła ponad bilion złotych za import surowców energetycznych, w tym 72,2 mld zł za węgiel. Z każdym rokiem skala importu rośnie: import węgla zwiększył się w ciągu minionych dwudziestu lat o 750 proc. Analiza tego trendu jest istotna nie tylko ze względu na trudną obecnie sytuację geopolityczną.
Ewidentnie, rządowi zabrakło głębszej refleksji dotyczącej bezpieczeństwa energetycznego i przyszłego wykorzystania paliw kopalnych. Problem polega na tym, że są to elementy kluczowe w kontekście decyzji związanych z unijnym pakietem Fit for 55, RePowerEU oraz Funduszem Odbudowy. To kolejny dowód na to, że Mateusz Morawiecki zapomniał, że odejście od paliw kopalnych jest niezbędne, aby uratować świat od katastrofy klimatycznej oraz ochronić Polaków przed brakiem prądu i ciepła.
Jak podaje Instytut Spraw Publicznych w swoim najnowszym raporcie „Co po węglu? Górnicy o klimacie, transformacji i przyszłości“, ponad 80 % badanych górników nie czuje się wysłuchana przez władze krajowe, a około 2/3 przyznaje, że nie ma dostępu do informacji na temat możliwości przekwalifikowania się czy też planów odnośnie przyszłości ich kopalni. 90% badanych nie uczestniczyło w planowaniu działań prowadzących do przekształcenia ani wygaszania pracy zakładów.
Te liczby mówią same za siebie. Górnictwo od lat jest uwikłane w wielką politykę, a państwo i jego struktury są niezdolne do zaplanowania oraz przeprowadzenia transformacji w górnictwie, w sposób, który odpowiadałby na potrzeby pracowników i społeczności regionów węglowych. Górnicy nie potrzebują kolejnych apeli Mateusza Morawieckiego, Jacka Sasina i Anny Moskwy. Chcą pomysłu na nowe miejsca pracy po zamknięciu kopalń.
Mateusz Morawiecki nie słucha moich porad. Jednakże, skoro opozycja pracuje i zastanawia się nad wspólną listą, to może również pokazać pomysł na przyspieszenie transformacji energetycznej. Niewątpliwie, zima i społeczny bunt, jeśli rząd i państwo nie poradzi sobie z sezonem grzewczym, może pomóc opozycji. Liderzy opozycji mogą więc i powinni prężyć muskuły. Ale i tak ważniejsza od premiera i liderów opozycji jest zima. Bali się jej bohaterowie sagi „Pieśni Lodu i Ognia” George’a R. R. Martina, powinien się bać i Mateusz Morawiecki. A jak dobrze to rozumie, pokażą najbliższe dni. Nadchodzi zima.