W kopalni Pniówek oficjalnie zakończono akcję ratowniczą. Pod ziemią zostało siedmiu zaginionych pracowników

W kopalni Pniówek, należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej, oficjalnie zakończono akcję ratowniczą. Z uwagi na trudną sytuację pod ziemią, nie można było na ten moment kontynuować poszukiwań siedmiu zaginionych pracowników. Gdy zagrożenie minie, ratownicy wrócą do działań.

Trudną decyzję musiał podjąć kierownik akcji ratowniczej w kopalni Pniówek, gdzie po wielu wybuchach pod ziemią uwięzieni zostali nie tylko górnicy, ale także ratownicy, którzy ruszyli im z pomocą. Wysokie stężenie metanu, zagrożenie kolejnymi eksplozjami, pożary – sytuacja pod ziemią wymykała się spod kontroli, a ryzyko wzrostu tragicznego bilansu ofiar było zbyt duże, by kontynuować działania. Jak informowała Jastrzębska Spółka Węglowa, jeszcze pod koniec kwietnia ratownicy budowali w tamtym miejscu tamy przeciwwybuchowe. Pierwsza i druga tama przeciwwybuchowa została zalana spoiwem cementowo-mineralnym. Zgodnie z przepisami, odbioru prawidłowości wykonania tamy dokonali przedstawiciele Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego. „Obecnie dla pełniejszej izolacji ratownicy muszą dodatkowo zalać spoiwem otwór wielkogabarytowy używanego do przewietrzania jednego z wyrobisk. Po izolacji tego otworu i zamknięciu przełazów w tamach wybuchowych, rejon ściany N-6 zostanie odizolowany od pozostałej części kopalni. Następnie po wyczekaniu 12 godzin i otrzymaniu informacji o stężeniu zawartości tlenu poniżej 8 proc. zza tam, prawdopodobnie kierownik zakończy akcję ratowniczą”, przekazywano.

I tak też się stało. W poniedziałek, 2 maja, o godzinie 7:43 po zatamowaniu rejonu ściany N-6, gdzie doszło do wybuchu metanu, kierownik akcji zakończył akcję ratowniczą w kopalni Pniówek. Po wygaszeniu pożaru w zatamowanym rejonie akcja ratownicza ma zostać wznowiona w celu poszukiwania siedmiu zaginionych pracowników.

Przypomnijmy, że do tej pory bilans ofiar po wybuchu i zapaleniu metanu w kopalni Pniówek to dziewięć osób. Część z nich zmarła w szpitalu, w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, a to wszystko w wyniku bardzo poważnych obrażeń i poparzeń. W placówce wciąż przebywa kilkanaście osób, stan niektórych z nich jest nadal niepokojący.

To kolejne zakończenie akcji ratowniczej, którego musieli dokonać ratownicy współpracujący z Jastrzębską Spółką Węglową. Wcześniej JSW ogłosiła oficjalny koniec działań w kopalni Zofiówka, gdzie doszło do wstrząsu, w wyniku którego zginęło dziesięciu górników. Ciała wszystkich tych pracowników zostały wydobyte na powierzchnię. „Po zakończeniu pierwszego etapu akcji ratowniczej – poszukiwania i wytransportowania poszkodowanych – powołano zespół w składzie poszerzonym o specjalistów, który ma określić warunki zakończenia akcji ratowniczej oraz warunki bezpiecznego przeprowadzenia oględzin”, powiadamiała spółka. Chodzi o oględziny wyrobiska, w którym doszło do wstrząsu. Prace w wyrobiskach znajdujących się w rejonie zdarzenia zostały wstrzymane do zakończenia prac komisji powołanej przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego, która zbada przyczyny wypadku. „W rejonie prowadzone będą tylko niezbędne prace w celu utrzymania funkcjonalności wyrobisk tj. kontrola stanu wyrobisk pod kątem zabezpieczenia metanometrycznego i pyłowego oraz pompowania wody z miejsc zagrożonych podtopieniem”, zapewniała JSW. Niedługo później, dokładnie 27 kwietnia o godzinie 15:50, po zakończeniu prac zabezpieczających wyrobiska w rejonie wstrząsu, kierownik ruchu zakładu górniczego oficjalnie zakończył akcję ratowniczą w chodniku nadścianowym D4a w kopalni Zofiówka.

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa

Dziennikarz, wydawca strony głównej w „Super Expressie”.