Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Jacek Sasin zapowiada wydłużenie życia kopalń. „Mogą być wygaszane wolniej”
Powraca temat wydłużenia życia kopalń w kontekście wojny w Ukrainie i zapotrzebowania energetycznego w obliczu wstrzymania importu surowców z Rosji. A wszystko za sprawą Jacka Sasina, ministra aktywów państwowych, który rozbudził na nowo dyskusję, w jednym z ostatnich wywiadów stwierdzając, że być może zakłady górnicze będą mogły być „wygaszane wolniej”.
Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności, mówił w audycji „Śląska Opinia o górnictwie”, że teoretycznie każdy aspekt górniczej umowy społecznej może ulec zmianie w kontekście nowej sytuacji geopolitycznej. „Wojna zmienia wszystko”, mówił, odnosząc się do sytuacji na Ukrainie i agresji Rosji, z której import surowców do Polski ma zostać wstrzymany. W pierwszej kolejności: rosyjski węgiel. Kolorz nie przesądzał jednak, czy zmieni się harmonogram zamykania kopalń, wręcz można odnieść wrażenie, że związkowcy wypowiadający się w ostatnim czasie w mediach podchodzili do tego elementu dokumentu dość jednoznacznie: zmiany są konieczne, ale raczej nie ruszamy dat likwidacji zakładów górniczych. Jak się okazuje, nieco inne zdanie ma na ten temat Jacek Sasin, minister aktywów państwowych. Na antenie Programu Trzeciego Polskiego Rada powiedział, że harmonogram zamykania kopalń musi być na nowo przemyślanie. „Mogą być (kopalnie – red.) wygaszane wolniej”, stwierdził.
Zdaniem Sasina, w obliczu wojny w Ukrainie i rezygnacji z importu rosyjskiego węgla konieczne jest zwiększenie wydobycia w kopalniach. „To wielkość rzędu ok. 8 mln ton węgla w sektorze prywatnym i ciepłownictwa. Spółki Skarbu Państwa dwa lata temu wygasiły swoje umowy na dostawy tego węgla”, wyliczał, mówiąc o imporcie surowca z Rosji. Jak docelowo ma wyglądać polska energetyka? Odnawialne źródła energii stabilizowane przez zeroemisyjny atom – stwierdził Sasin. Ale do elektrowni atomowej w Polsce jeszcze długa droga, o czym w „Śląskiej Opinii” mówił Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki i ekspert górniczy. Do tej pory więc – zdaniem Markowskiego – pozostaje nam węgiel. „Proces odchodzenia od węgla w Polsce miał podstawowy błąd. Robiliśmy to szybciej, niż tworzyliśmy alternatywę energetyczną”, mówił. Czy Jacek Sasin nie wie, na jakim etapie znajdują się plany dotyczące wprowadzenia atomu w Polsce, czy to tylko gra pozorów, mająca na celu otworzyć drogę do dłuższego trwania przy węglu? Nie wiadomo.
Wiadomo natomiast, że minister aktywów państwowych oczekuje inwestycji w górnictwie, które są konieczne do zwiększenia wydobycia w kopalniach prowadzonych przez spółki górnicze. Zwiększony ma zostać także import węgla z innych krajów, by wypełnić lukę po Rosji. „ Wydobycie (w Polsce – red.) jest drogie w związku z warunkami. Sięgamy po węgiel coraz głębiej, wydobywany jest on na obszarze zurbanizowanym, gdzie w grę wchodzą szkody górnicze, jest także silne zametanowienie”, wyliczał Sasin w Polskim Radiu, choć zaznaczył jednocześnie, że mimo tego cena polskiego węgla jest na tle światowym ceną konkurencyjną.
Przypomnijmy, że na kanwie wydarzeń w Ukrainie prowadzona jest od kilku tygodni dyskusja na temat zmian w górniczej umowie społecznej, która została podpisana w zeszłym roku w Katowicach i która nie doczekała się jeszcze nawet rozpoczęcia procesu notyfikacji w Komisji Europejskiej. Jeśli dokument faktycznie czekają zmiany, cała procedura wydłuży się jeszcze bardziej. Tymczasem eksperci twierdzą, że wyższe zapotrzebowanie na węgiel jest tylko chwilowe, więc nie należy podejmować pochopnych decyzji. „To ostatni oddech w pierwszym życiu węgla”, powiedział nam Aleksander Śniegocki, szef Instytutu Reform. W jego ocenie powinniśmy jako kraj stawiać na rozwój odnawialnych źródeł energii, a zmiana z tym związana nadejdzie szybciej niż oczekiwaliśmy – również w kontekście trwającej wojny w Ukrainie i wstrzymywania importu surowców z Rosji.
W kontekście wydłużania życia kopalń pojawia się jeszcze jeden wątek – otóż nieoficjalnie mówi się, że być może wydobycie w poszczególnych zakładach górniczych faktycznie potrwa dłużej, niż pierwotnie zakładano, ale data końcowa, tj. 2049 rok, wyznaczona jako kres górnictwa węgla kamiennego w Polsce, nie zmieni się. To potwierdzałoby teorię doktora Łukasza Trembaczowskiego, koordynatora naukowego grupy badawczej sprawiedliwej transformacji w Uniwersytecie Śląskim, który w ostatniej audycji „Śląska Opinia o górnictwie” przewidywał urealnienie zapisów górniczej umowy społecznej. O tym, co dokładnie miał na myśli, przeczytacie tutaj.