Spółki górnicze zwolnione z ZUS-u i spłaty wysokich pożyczek. Tak rząd chce ratować branżę

Polska Grupa Górnicza na skraju bankructwa, nieciekawa sytuacja w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, a i pozostałe firmy z branży nie mają się najlepiej. Tymczasem rząd postanawia powielić pomysł sprzed kilku lat i zwolnić spółki ze spłaty zobowiązań do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Pożyczka z Polskiego Funduszu Rozwoju, którą jakiś czas temu udzielono, również miałaby zostać bezzwrotna.

Ostatnie spotkanie w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach pomiędzy związkami zawodowymi a przedstawicielami rządu, z nowym wiceministrem aktywów państwowych Piotrem Pyzikiem na czele, rozgrywało się w dość nerwowej atmosferze. Strona społeczna ma dosyć czekania na akceptację umowy społecznej, zwłaszcza, że nie rozpoczęto nawet jej notyfikacji w Komisji Europejskiej, a z nieoficjalnych doniesień wynika, że stanie się to dopiero po nowym roku. Związkowcy czują się oszukani, o czym mówią otwarcie w mediach, Sierpień ‘80 pisze list do premiera RP Mateusza Morawieckiego z prośbą o interwencję, a w kopalniach nastroje nie są zbyt optymistyczne. Polska Grupa Górnicza stoi bowiem na skraju bankructwa, pieniędzy miało jej starczyć zaledwie do końca roku – zgodnie ze słowami Tomasza Rogali, prezesa PGG, choć jednocześnie zapewniał on niedawno, że firma nie utraci płynności finansowej. Być może będzie to możliwe za sprawą nowego pomysłu, jaki pojawił się na horyzoncie.

Okazuje się bowiem, że rząd obiecał związkowcom – jak przekazał Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności – „wprowadzenie rozwiązań legislacyjnych, które utrzymają płynność finansową spółek węglowych”. Przede wszystkim ma chodzić o Polską Grupę Górniczą i Tauron. Daria Klimza, dziennikarka Radia Zet, ustaliła, że planowane jest zawieszenie spłat zobowiązań do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i pożyczki z Polskiego Funduszu Rozwoju. A przypomnijmy, że niedawno PGG otrzymała 1 miliard złotych z PFR, który wydała już na sprawy bieżące, w tym wypłaty dla pracowników. Jeśli rząd spełni obietnice, pożyczka stanie się być może bezzwrotna. „Rozwiązania, które doraźnie rozwiążą problemy spółek górniczych trafią niebawem do Sejmu”, obiecał na spotkaniu z Katowicach wiceminister Piotr Pyzik.

Co ciekawe, pomysł zwolnienia ze spłaty zobowiązań do ZUS nie jest nowy. Zastosowano go już w 2014 roku, kiedy Kompania Węglowa zaliczyła straty na poziomie blisko 700 milionów złotych za 2013 roku. Sejm zmienił wówczas ustawę o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego, a Kompania nie musiała spłacać ZUS-u przez półtora roku. Ostatecznie pomysł nie wypalił, a w 2016 roku spółka musiała zostać zlikwidowana – a właściwie przemieniona w nowy twór, czyli dzisiejszą Polską Grupę Górniczą, do której trafiło 11 kopalń i cztery zakłady wcześniej należące do Kompanii. Czy tym razem ten sposób okaże się skuteczniejszy? Nie wiadomo.

Wiadomo natomiast, że związkowcy mają dość czekania, chcą konkretnych działań. I choć Ministerstwo Aktywów Państwowych podało, że Polska „jak najszybciej” złoży wniosek notyfikacyjny górniczą umowę społeczną, zawierający wszystkie elementy systemu pomocowego, to Polska Agencja Prasowa nieoficjalnie ustaliła, że „najszybciej” oznacza… dopiero po nowym roku. „Komisja Europejska zadeklarowała, że niezwłocznie po otrzymaniu wniosku przystąpi do jego rozpatrzenia w najkrótszym możliwym terminie. Z kolei strona polska zadeklarowała pełną współpracę w procesie uzgadniania wniosku”, podało MAP. Taka wizja niekoniecznie podoba się związkowcom, którzy źle oceniają kolejną zwłokę w tym temacie. Już wcześniej sygnalizowali, że „dali się oszukać rządowi”.

Przypomnijmy, że  górnicza umowa społeczna, którą podpisano pod koniec maja 2021 roku, zakłada przede wszystkim likwidację górnictwa węgla kamiennego w Polsce do 2049 roku, ale obejmuje również pakiety osłon socjalnych dla pracowników odchodzących z branży. Dokument podpisano po dziewięciu miesiącach trudnych negocjacji. W Ministerstwie Aktywów Państwowych przekonywano, że przyjęte w dokumencie propozycje rozwiązań systemowych chronią pracowników kopalń, a jednoczenie zapewniają maksymalny poziom bezpieczeństwa energetycznego Polski oraz umożliwiają transformację regionów górniczych. To historyczne wydarzenie nie tylko na Śląsku, ale i w skali całego kraju. „Podpisana umowa społeczna to nie koniec a początek drogi do transformacji sektora górnictwa węgla kamiennego. Jest ona sprawiedliwa, społecznie akceptowalna i kompleksowa. Teraz czas na negocjacje z Komisją Europejską”, mówił wiceminister Artur Soboń, który negocjował wówczas warunki umowy. Podpisanie dokumentu jest następstwem i jednym z warunków przyjętego we wrześniu ubiegłego roku, w stolicy Śląska, porozumienia Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego oraz delegacji rządowej w sprawie zasad i tempa transformacji górnictwa. 

Podpisanie umowy przez związkowców i przedstawicieli rządu nie zakończyło prac nad transformacją branży. Kolejnym etapem są negocjacje z Komisją Europejską a w następstwie prace legislacyjne oraz szereg działań, których efektem ma być spójny system przeobrażeń w górnictwie. Tymczasem eksperci już wcześniej wskazywali, że niektóre zapisy zawarte w umowie – na przykład te dotyczące dofinansowania wydobycia w kopalniach – mogą okazać się dla Komisji Europejskiej zbyt kontrowersyjne, a w konsekwencji odrzucone. Jeśli tak się stanie, strony znów będą musiały wrócić do negocjacji i wypracować inne rozwiązania.

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa

Dziennikarz, wydawca strony głównej w „Super Expressie”.