Czescy i polscy eksperci wjechali do kopalni Turów. Negocjacje mogą jeszcze długo potrwać

We wtorek (22 czerwca) toczył się kolejny dzień negocjacji pomiędzy przedstawicielami polskiego i czeskiego rządu w sprawie kopalni Turów. Na teren zakładu wjechali eksperci z obu stron, co ma być przedsmakiem tego, jak w przyszłości może wyglądać współpraca z naszymi zagranicznymi sąsiadami. Nie wiadomo jednak, jak długo potrwają rozmowy. Niewykluczone, że mogą się wydłużyć.

O tym, na jakim etapie są negocjacje prowadzone przez polski i czeski rząd w sprawie kopalni Turów, mówił wczoraj (22 czerwca) przede wszystkim Michał Kurtyka, minister  klimatu i środowiska, który bierze udział w rozmowach. Strony miały umówić się, że nie będą zdradzać szczegółów dotyczących porozumienia, póki finalnie go nie skonstruują i nie podpiszą. Kurtyka przyznał jednak, że polski rząd oczekuje jak najszybszego dojścia do porozumienia z Czechami. Ocenił rozmowy jako „bardzo trudne i intensywne”, przez co nie da się określić, jak długo jeszcze potrwają. Niewykluczone, że będą się wydłużać, ponieważ sprawa jest skomplikowana. Do kopalni Turów wjechali czescy i polscy eksperci, którzy będą prowadzić tam pewne „prace”. Ma to być przedsmakiem tego, jak w przyszłości może wyglądać współpraca z naszymi zagranicznymi sąsiadami. Kurtyka przekonywał, że z czasem „odbuduje ona zaufanie i pozwoli nam w sposób długoterminowy rozwiązać tę bolączkę”.

Przypomnijmy, że negocjacje z Czechami w sprawie kopalni Turów trwają od czwartku (17 czerwca).  Polski rząd stara się, by nasi zagraniczni sąsiedzi wycofali skargę złożoną do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, która skutkowała wystosowaniem komunikatu wzywającego do natychmiastowego zaprzestania wydobycia w tym zakładzie. Resort klimatu i środowiska przekazał, że strony przedstawiły kompletne propozycje rozwiązań, które wymagają dogłębnej analizy. Teraz strony dzielą się jeszcze odpowiednimi danymi, które mają pomóc wypracować wspólny dokument – tak, by powstanie ewentualnych dwóch wersji (czeskiej i polskiej) nie sprawiło, że porozumienia będą się wykluczać.

Wcześniej dziennik „Ceskie Noviny” pisał, że Czeska Rada Ministrów miała nakazać Pełnomocnikowi Rządu ds. Reprezentacji Republiki Czeskiej przed TSUE, Martinowi Smolkowi, zaproponowanie kary w wysokości 5 milionów euro za każdy dzień zwłoki dla Polski. Z kolei PGE wcześniej zapowiadała, że nie zamierza zaprzestać wydobycia. Artur Soboń, we wtorkowej (15 czerwca) rozmowie w TOK FM, przyznał, że w tej sprawie „rzeczywiście Czesi są w przewadze”. Tymczasem wczorajsze doniesienia mówią, że sąd unijny jeszcze nie rozpoczął sprawy przeciwko Polsce i być może uda się jej uniknąć, jeżeli strony w miarę szybko dojdą do porozumienia.

Nasi zagraniczni sąsiedzi wskazali, że rozbudowa kopalni Turów może zagrozić utratą wody pitnej dla kilkunastu tysięcy mieszkańców sąsiadujących z wyrobiskiem po czeskiej stronie granicy. Podniesiono także argument dotyczący fatalnego w skutkach wpływu na środowisko. 24 maja premier Mateusz Morawiecki, przed wylotem do Brukseli, zwołał konferencję prasową w tej sprawie. Mówił, że będzie interweniował u premiera Czech Andreja Babisa. Zapowiedział także, że Polska wybuduje jeszcze w 2021 roku ekran, który będzie chronił Czechy przed „negatywnym wpływem wydobycia węgla w Turowie na poziom wody”. Inwestycja zostanie w całości pokryta przez Polskę. „Nie możemy sobie pozwolić na ryzyko utraty dostaw energii elektrycznej do milionów domów”, podkreślał Morawiecki i dodał, że mimo komunikatu TSUE kopalnia Turów dalej będzie prowadzić wydobycie.

Czy tak właśnie będzie wyglądać rozwiązanie problemu? Okaże się wkrótce.

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa

Dziennikarz, wydawca strony głównej w „Super Expressie”.