Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Przytulanie literaturą
Kto będzie autorką polskiej edycji Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek i kiedy książka pojawi się na runku? Jakie książki warto podsunąć dzieciom i czytać z nimi po trudnym czasie izolacji? O ciekawych książkach, które uczą przez zabawę, oswajają lęki, sprawiają mnóstwo radości i dają nadzieję na lepsze jutro opowiada w rozmowie z Olgą Kostrzewską-Cichoń Joanna Walczak, dyrektorka wydawnicza katowickiego Wydawnictwa Debit.
Jaka jest Twoja ulubiona książka z dzieciństwa?
Zawsze fascynowały mnie niepokorne i niesforne bohaterki, więc nic dziwnego, że jedną z moich ulubionych lektur była Pippi Pończoszanka. Uwielbiałam jej riposty kierowane do dorosłych i marzyłam, że będę kiedyś taka jak ona. Bardzo lubiłam też Anię z Zielonego Wzgórza. Przyznam się również, że chętnie sięgałam po kryjomu po książki z półki mojej mamy. Tak zwaną małą trylogię Sienkiewicza Stary sługa. Hania. Selim Mirza czytałam z wypiekami na twarzy, a w Selimie się trochę podkochiwałam. Fascynowała mnie też książka Do Timbuktu – zdjęcia Afryki pobudzały moją wyobraźnię, wymyślałam różne historie, które odgrywałyśmy później z moją kuzynką.
Dokładnie tak, jak Ania z Zielonego Wzgórza i jej koleżanki. A samo czytanie, jak jest dla Ciebie ważne?
Nie wyobrażam sobie, że mogłabym bez niego żyć. Pamiętam, że kiedy byłam dzieckiem, to żeby się nie nudzić przy myciu zębów, czytałam teksty na proszkach do prania i szamponach. (śmiech) Nieustannie żałuję, że nie mam na czytanie więcej czasu, bo liczba ciekawych książek ukazujących się praktycznie każdego dnia jest ogromna. Z racji profesji czytam i w pracy, i w domu, ale zawsze z przyjemnością. Uwielbiam moment, kiedy trafiam na coś szczególnie ciekawego i bardzo lubię, kiedy znajomi polecają mi swoje lektury. Jak powiedział George R.R. Martin, ten, kto czyta książki, przeżywa tysiąc żyć, zanim umrze. Ten, kto nie czyta, żyje tylko raz.
Czym kierujesz się szukając książek dla polskich czytelników? Trafiają do waszego wydawnictwa prawa do wielu światowych bestsellerów. Jak ci się to udaje?
Nie lubię, gdy ktoś mówi – udało mi się. Co to znaczy, że się udało? Przecież w ten sposób pozbawiamy się sprawczości. Ale w polskim języku trudno znaleźć dobre określenie na działanie. Po prostu obserwuję, co się dzieje, śledzę rynek, rozglądam się, rozmawiam z moimi córkami. W naszym wydawnictwie jest mnóstwo mam, wspólnie staramy się zrozumieć, z jakimi problemami mierzą się nasze dzieci, zwłaszcza teraz, w czasie pandemii. Reagowanie na te potrzebywydaje mi się esencją mojej pracy.
Tydzień temu odbyłam ciekawą rozmowę o potrzebie przytulania dzieci. Rozmawiając z Tobą czuję, że możemy mówić o potrzebie przytulania dzieci literaturą. Jakie książki po tym trudnym roku mogą spełnić taką rolę?
Staramy się, aby wydawane przez nas książki nie były sztuką dla sztuki, ale wchodziły w interakcję z „dziecięcymi światami”. Chciałabym, żeby pomagały dzieciom, a często też rodzicom, lepiej zrozumieć zarówno samych siebie, jak i otaczający ich świat. Wydaje mi się, że zwłaszcza w czasie pandemii rodziny potrzebują takiego wsparcia, bo uczucie zagubienia i osamotnienia pojawiało się w ostatnim czasie chyba w każdym z nas. Często zapominamy, że dzieci ze zdwojoną siłą przeżywają te emocje i często bez naszej pomocy nie potrafią sobie z nimi poradzić.
Jak pandemia zmieniła twoim zdaniem dzieci i ich potrzeby? Jakie książki teraz byś im polecała?
Pandemia sprawiła, że dzieci więcej czasu spędzają w izolacji, pozbawione kontaktu z rówieśnikami i dalszą rodziną. Często najłatwiejszym sposobem zabicia czasu jest sięgnięcie po telefon. Jako mama walczę z tym, ale wszyscy wiemy, jakie to trudne. Wydaje mi się, że dzieci, zarówno te młodsze, jak i starsze, potrzebują przede wszystkim uważnej obecności rodziców, wspólnego czytania i rozmów o tym, co przeczytały. Dobrze jest, gdy w lekturach, po które sięgają, mogą znaleźć wsparcie i narzędzia do radzenia sobie chociaż z niektórymi problemami, z jakimi borykają się na co dzień.
Myślisz, że czytanie może im w tym naprawdę pomóc?
Jestem o tym przekonana. Kiedy w książkach odnajdują bohaterki i bohaterów, z którymi mogą się utożsamić i przeżywając ich przygody „przepracować” własne rozterki, to być może łatwiej im będzie zrobić to później w realnym świecie. Zgadzam się z Przemkiem Staroniem, patronem komiksowej serii Podręcznik dla Superbohaterów, że literatura dziecięco młodzieżowa nie wspiera edukacji – ona jest edukacją i to najlepszą z możliwych, bo uczy przez zabawę. Autorzy tej serii wprost genialnie poruszają niezwykle aktualny problem nękania w szkole. W Szwecji, gdzie ta seria cieszy się ogromną popularnością, nauczyciele wykorzystują ją z powodzeniem do pracy z dziećmi. My także zaczęliśmy współpracować z pedagogami w Polsce i bardzo się cieszymy, że możemy w ten sposób wesprzeć zarówno dzieci, jak i nauczycieli.
„Spróbuj nie martwić się na zapas i zacznij się cieszyć życiem” czytam w jednej z najnowszych waszych propozycji, czyli Martw się mniej. W czasie pandemii to chyba powinna być lektura obowiązkowa dla dzieci?
Cieszę się, że wspomniałaś o tej książce, bo to jest lektura wręcz skrojona na obecne czasy, ale tak naprawdę na każdy czas. Lęki, obawy i zmartwienia przeżywamy nie tylko w czasie pandemii, ale ona z pewnością je potęguje, także w dzieciach. Bywa, że o tym zapominamy i tak się koncentrujemy na „dorosłych problemach”, że umyka nam, jak bardzo ten problem dotyka także, a właściwie przede wszystkim, dzieci. Martw się mniej to książka, która w sposób niezwykle prosty, obrazowy, a przy tym z lekkością i humorem mówi o tym, czym jest lęk, jak go oswoić i zaakceptować oraz jak sobie z nim radzić. Wielką wartość tej książki upatruję w tym, że nie każe nam walczyć z trudnymi emocjami i pozbywać się ich za wszelką cenę, ale pięknie pokazuje, że wszystkie emocje są potrzebne i ważne, że wiele mówią o tym, co w nas siedzi, co przeżywamy. Proste techniki radzenia sobie z lękiem, które proponuje autorka, Rachel Brian, przydadzą się i dzieciom, i rodzicom, a co najważniejsze, działają! Gdybyście mogli kupić dziecku tylko jedną książkę, to niech to będzie ta. I koniecznie przeczytajcie ją wspólnie. To najmądrzejsza inwestycja, jaką mogę dziś doradzić każdemu rodzicowi, babciom, dziadkom, ciotkom i wujkom też. Byłoby pięknie, gdyby czytali ją też z dziećmi nauczyciele. Myślę, że szkoła mogłaby dzięki tej lekturze stać się przyjaźniejszym i bezpieczniejszym miejscem.
To już druga książka Rachel Brian w Debicie, prawda? Z jakim przyjęciem spotkała się pierwsza?
Zgadzam się albo i nie! jest pierwszą książką autorki, która ukazała się w Polsce i jestem ogromnie dumna, że to ja ją wynalazłam. Gdybym miała wybrać jedną jedyną, najlepszą, najmądrzejszą i najpotrzebniejszą dziecku książkę, to byłaby to właśnie ona. Nie znam innej publikacji, która by w tak prosty, precyzyjny, a przy tym zabawny sposób tłumaczyła czym są granice, jak je stawiać i jak szanować granice swoje i cudze. Często mówiąc o granicach mamy na myśli przede wszystkim te, które to my wyznaczamy dzieciom. Ta książeczka wspaniale podkreśla, że równie ważne są granice, które wyznaczają dzieci i że jeszcze ważniejsze jest respektowanie ich i okazywanie dzieciom szacunku od samego początku.
Co łączy te książki? Czy mają jakiś wspólny mianownik?
Zarówno Zgadzam się albo i nie!, jak i Martw się mniej to książki genialne w swej prostocie i mądrości. Matronka książek, Ania Jankowska prowadząca blog aktywneczytanie.pl, ujęła to najtrafniej – pozwolę sobie zacytować, bo nic tu dodać, nic ująć: „A teraz hardcorowe wyznanie: gdybym mogła, to bym zmusiła rodziców do przeczytania tej jednej książki […], i zmusiłabym tych rodziców, gdybym mogła, gdybym miała taką moc, żeby zmusili swoje dzieci do przeczytania tych książek, a kiedyś, kiedyś mi za to podziękują”.
A gdybyś Ty mogła sprawić, żeby wszyscy sięgnęli po jakąś książkę, to co by to było?
Zdecydowanie Zgadzam się albo i nie! i Martw się mniej! Gdybym miała te książki jako dziecko i wtedy, gdy zostałam mamą, byłabym zarówno szczęśliwszym dzieckiem, jak i mądrzejszym rodzicem. To naprawdę są książki – niezbędniki, więc jeśli ktoś oczekuje narodzin dziecka lub ma wśród bliskich młodych rodziców, to najlepszy możliwy prezent jest na wyciągnięcie ręki. Chętnie rozdawałabym te książki w prezencie na porodówkach. Proszę mi wierzyć, i dzieciom, i rodzicom lepiej by się żyło, gdyby je zawczasu przeczytali. Ale nic straconego – rodziców starszych dzieci i nawet zupełnie dorosłych czytelników też zachęcam do sięgnięcia po te publikacje, bo należą do kategorii książek uniwersalnych. Przy ich lekturze świetnie się bawi, a przy okazji przyswaja przemądre treści zarówno dorosły czytelnik, jak i dziecko.
Chyba po raz pierwszy w tym wywiadzie oficjalnie możemy poinformować, że jesienią pojawi się polska edycja Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek. Co możemy na tę chwilę o tej książce powiedzieć?
Możemy zdradzić, że autorką jest Sylwia Chutnik, z czego niesamowicie się cieszę. Powstają ilustracje. Dzieje się. Będą niezwykłe Polki, podobnie jak w przypadku pierwowzoru zarówno współcześnie żyjące, jak i te, które zapisały się na kartach historii. Oczywiście wybranie stu nazwisk sprawiło nam wielką trudność, bo bohaterek, o których myślałyśmy było znacznie więcej. Znajdziemy tam osoby i bardzo młode, i z dużym bagażem doświadczeń życiowych: studentki, aktywistki, naukowczynie, artystki, sportowczynie – po prostu niezwykłe kobiety, które zmieniły i nadal zmieniają świat.
Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek to ważna książka i światowy bestseller napisany przez Elenę Favilli i Franceskę Cavallo. Wiem, że bardzo ci na tej książce zależało, ale ktoś was uprzedził i kupił prawa. Jak to się stało, że mimo to książkę wydało w Polsce właśnie katowickie Wydawnictwo Debit?
Tu możemy mówić o sile fartu. Faktycznie, gdy dowiedziałam się o tej książce, natychmiast chciałam o nią powalczyć, ale okazało się, że inny polski wydawca nas ubiegł. Popłakałam, popłakałam i pojechałam na targi do Bolonii. To było w 2017 roku. Na jednym ze spotkań widzę, że książka stoi na stoliku mojej rozmówczyni. Siadam i mówię – proszę, już mnie nie torturuj, wiem że sprzedaliście prawa w Polsce, spóźniłam się. A tu agentka mi mówi, że ma dla mnie niespodziankę, bo książka właśnie wróciła na rynek. Okazało się, że polski wydawca wymyślił sobie, że usunie jedną ze stu historii opisanych w książce. Chodziło o Coy Mathis, uczennicę szkoły podstawowej, która urodziła się jako chłopiec, ale zawsze czuła się dziewczynką. Autorki stanowczo nie zgodziły się na usunięcie tej historii i ta bezkompromisowość bardzo mi się zresztą spodobała. Stanęłam więc ponownie do walki, złożyłam ofertę, włożyłam w nią mnóstwo pracy i serca i mamy to! We did it! Żadne tam udało się. (śmiech)
Audiobooki buntowniczek czyta w Polsce Maja Ostaszewska, która zresztą dużo mówiła o tej książce, jej wartościowym przesłaniu.
Tak, współpraca z Mają dała nam mnóstwo radości. Cieszy, że robi to z tak wielkim przekonaniem i że podeszła do współpracy ze szczerym entuzjazmem.
Jesteś mamą trzech córek. Jakie książki lubią teraz, a jakie książki polecałaś im lub czytałaś, gdy były małe.
Kiedy były małe, podsuwałam im lektury, które sama lubiłam i szukałam wytrwale książek, które są i pięknie ilustrowanie, i dobrze napisane lub przetłumaczone (na to zawsze zwracam uwagę). Córki podzielały moją miłość do Małego Księcia, bardzo też lubiły zbiór baśni Firoseta i czary, z którym nie rozstawałam się w dzieciństwie. Starsze córki już same szukają dla siebie lektur. Najmłodsza natomiast przepadała swego czasu za Opowieściami na dobranoc dla młodych buntowniczek. Obecnie połyka każdy tom Podręcznika dla Superbohaterów i Szkoły magicznych zwierząt – to według niej najlepsze książki wydane przez mamę.
Fajnie mają. My w dzieciństwie miałyśmy serię „Poczytaj mi mamo”, one mogą mówić „wydaj mi to mamo”. (śmiech). Bardzo ci Asiu dziękuję za rozmowę i przekazuje pozdrowienia od mojej córki Kaliny, która jest waszą wielką fanką. Czekamy wspólnie na siódmy tom Podręcznika dla Superbohaterów.
Ja też czekam! Wkrótce powinniśmy poznać datę premiery, a póki co możemy gorąco pozdrowić ilustratorkę i autora, Agnieszkę i Eliasa Våhlundów, oraz nowego członka ich rodziny, Alexandra.
Joanna Walczak – dyrektorka wydawnicza katowickiego Wydawnictwa Debit będącego częścią Grupy Wydawniczej Sonia Draga.