Jaki jest żółw każdy widzi

Żółw to idealny domownik. Nie tylko dlatego, iż fakt jego obecności w mieszkaniu nie wywołuje u lokatorów i gości objawów alergicznych, co miewa miejsca w przypadku wszelkiej maści tzw. sierściuchów. Żółw to przede wszystkim zwierzę wyjątkowo wdzięczne i sympatyczne, a przy tym odpowiedzialne.

Kilka lat temu, będąc jeszcze młodym (a przynajmniej młodszym niż obecnie) ojcem, musiałem pilnie gdzieś wyjść i z niecierpliwością czekałem na powrót z pracy mamy naszej pociechy, by czym prędzej wybiec z domu. Jej przybycie opóźniało się, a ja nie mogłem zostawić małego skrzata bez opieki. I tu z pomocą przyszedł nasz gad. Młodzian uwielbiał wpatrywać się w przebywającą wówczas u nas „w gościnie” gadzinę. Jeśli żółw znajdował się w pobliżu jego łóżeczka, ten siadał i wpatrywał się w jego skorupę. Posiadacz efektownego pancerza również był zaintrygowany nowym domownikiem, bo przez ostatnie ćwierć wieku nie widywał takich małych brzdąców z bliska.

Gdy mama młodzieńca zadzwoniła, że podjeżdża pod blok, włożyłem bombla do łóżeczka, obok którego rozlokowałem skorupiastego, po czym wybiegłem z domu. Biegnąc pomachałem mamie mikrusa, która spytała z kim jest młody. Odkrzyknąłem „z dorosłym” i popędziłem dalej. Choć nie kłamałem – wszak żółw jest starszy ode mnie, o czym ma luba dobrze wie – odnosiłem wrażenie, że mama naszego bombla nie była zadowolona z podjętej przeze mnie decyzji. I to pomimo tego, że skorupetti sprawdził się w tej roli doskonale. Kiedy weszła do domu, wciąż siedział obok łóżeczka i z wyciągniętą szyją wpatrywał się w dziecko, a bombel tak był zaaferowany jego obecnością, że nawet nie zauważył powrotu mamy. Dynamika relacji pełzacza numer dwa z wiekowym pancernikiem jest odmienna, ale to całkiem inna historia…

https://www.facebook.com/BlogZlegoOjca/posts/204125608174949
Zły Ojciec
Zły Ojciec

Zły Ojciec, postać anonimowa, bo jak zły to po co rzucać nazwiskami. Jedni mówią, że pisze teksty humorystyczne, inni że do bólu prawdziwe. Upewnia czytelników w jednym, może dzieci nie są dla wszystkich, ale nudno to z nimi nie jest. Publikuje blog, którego fragmenty przytaczamy na Śląskiej Opinii ku Waszej uciesze, albo przestrodze.