Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Koronawirus w kopalniach. Sprawdziliśmy, jak spółki górnicze radzą sobie z pandemią
Początek pandemii koronawirusa w Polsce zaczął się 4 marca 2020 roku. To wtedy odnotowano zachorowania na COVID-19 w naszym kraju. W województwie śląskim, przy pierwszej fali epidemii, głównymi ogniskami zakażeń szybko stały się kopalnie. Trudno się dziwić: to miejsca pracy, w których trudno zachować dystans społeczny, a sam zjazd szolą (szybem kopalnianym) wiąże się z koniecznością przebywania w ścisku. To był też czas, gdy Śląsk – z uwagi na rosnącą liczbę zakażeń – był na celowniku politycznych i społecznych komentarzy, często nieprzychylnych. Jak w tamtym okresie spółki górnicze radziły sobie z pandemią koronawirusa? Co robią teraz, by uchronić swoich pracowników? Sprawdziliśmy, jak wygląda sytuacja.
Pandemia koronawirusa rozpoczęła się w środkowych Chinach, w mieście Wuhan. To głównie tam w okresie od listopada 2019 do stycznia 2020 roku pojawiały się zachorowania na COVID-19. W połowie stycznia 2020 wirus rozprzestrzenił się na całe Chiny, a w drugiej połowie lutego duże ogniska zakażeń pojawiły się w Korei Południowej, we Włoszech oraz w Iranie. Jeśli chodzi o Polskę, początek pandemii koronawirusa zaczął się 4 marca 2020 roku. To wtedy odnotowano zakażenia koronawirusem w naszym kraju. 13 marca WHO podała, że centrum pandemii stała się Europa, a później zachorowania rozlały się na pozostałe kontynenty.
Skupiając się jednak na naszym kraju, warto zauważyć, że zwłaszcza przy pierwszej fali epidemii głównymi ogniskami zakażeń szybko stały się kopalnie w województwie śląskim. Trudno było tego uniknąć: zakłady górnicze to miejsca, gdzie nie pracuje się w pojedynkę, samodzielność jest wręcz niewskazana, bo górnicy muszą sobie pomagać i się wspierać, pracują w bliskich kontaktach. Sam zjazd szolą, czyli szybem kopalnianym, wiąże się z koniecznością przebywania w ścisku. Spółki górnicze początkowo nie radziły sobie z pandemią zbyt dobrze. Dla wszystkich była to jednak nowa sytuacja. Wirus rozprzestrzeniał się po zakładach w oszałamiająco szybkim tempie, a załatwienie dla załogi maseczek i środków do dezynfekcji zdawało się nie wystarczać. W końcu zdecydowano o ograczeniu osób przebywających w kopalniach, a w krytycznym momencie część zakładów po prostu zamknięto. Górnicy byli wówczas właściwie jedyną grupą społeczną, która w czasie czasowego zatrzymania eksploatacji otrzymywała pełne wynagrodzenie. Była to decyzja rządu, który chciał wspomóc kopalnie i pracowników w wyjątkowo trudnej dla nich sytuacji ekonomicznej.
„Przypominam sobie marzec tego roku, kiedy wchodziliśmy w okres covidowy. Przeżyliśmy trudne czasy, kiedy górnicy chorowali w dużej liczbie, ale jakoś to się udało zwalczyć, między innymi dzięki skoordynowanym działaniom wszystkich przedsiębiorców. Rolą urzędu górniczego jest kreowanie polityki bezpieczeństwa pracy, aby w jakimkolwiek schemacie organizacyjnym, czy reżimie prowadzenia wydobycia: to wydobycie było bezpieczne. To jest naszą wielką ambicją i wyzwaniem”, mówił dr inż. Adam Mirek, prezes Wyższego Urzędu Górniczego, podczas XXVII Międzynarodowej Konferencji Naukowo-Technicznej – Górnicze Zagrożenia Naturalne, która odbyła się w grudniu 2020 roku. Czas, w którym to kopalnie i województwo śląskie stało na szczycie niechlubnej liczby nowych zakażeń w Polsce, był trudny także dla mieszkańców, którzy znaleźli się na celowniku politycznych i społecznych komentarzy, często nieprzychylnych.
W mediach społecznościowych prowadzono nawet kampanię potępiającą nienawistne komentarze, oskarżające Śląsk i górników o rozprzestrzenianie się pandemii w kraju. Skrajne opinie mówiły nawet o „izolacji Śląska” od reszty województw. Głos w tej sprawie zabrał m.in. prezydent RP Andrzej Duda, który prosił o zaprzestanie hejtu wobec pracowników zakładów górniczych. Większość komentarzy w sieci dotyczących województwa śląskiego nie nadaje się do cytowania, pełna jest wulgaryzmów i krzywdzących opinii. W załagodzeniu sytuacji nie pomagały trudności ze zorganizowaniem masowych testów przesiewowych, które – jak wskazywali eksperci – zaczęły się w Polsce dosyć późno. Na szczęście spółki górnicze z czasem lepiej radziły sobie z opanowaniem epidemii w zakładach, a województwo śląskie spadło w „covid-owym rankingu”, co jednocześnie sprawiło, że krytycy odpuścili. Koronawirus jednak nie odpuścił „ataku” na górników. Polska Grupa Górnicza, Jastrzębska Spółka Węglowa, KGHM, Węglokoks, Tauron Wydobycie i inne spółki wciąż musiały mierzyć się z pandemią, a także z jej negatywnymi skutkami. Dla przykładu, PGG zakończyła 2020 roku ze stratami sięgającmi około 2 miliardy złotych. Oczywiście nie tylko koronawirus miał na to wpływ, ale z pewnością odegrał w tym sporą rolę. Pozostałe firmy również ucierpiały na pandemii finansowo. Jak po roku walki z koronawirusem w kopalniach spółki górnicze radzą sobie teraz? Czy wyciągnęły lekcję z tego trudnego okresu? Jak zabezpieczają pracowników? To pytania, które „Śląska Opinia” zadała największym spółkom górniczym w województwie śląskim. Oto, co udało nam się ustalić.
Polska Grupa Górnicza zaostrzyła środki prewencji w związku z pandemią koronawirusa. Jak mówi nam Tomasz Głogowski, rzecznik PGG, zadbano przede wszystkim o skuteczne diagnozowanie swoich pracowników. „Obecnie z inicjatywy spółki prowadzone są dwa projekty służące zwiększeniu liczby badań osób podejrzanych o zakażenie koronawirusem. W celu zapewnienia bezpieczeństwa oraz ciągłości działania spółki, prezes PGG Tomasz Rogala polecił wzmocnić nadzór nad działaniami mającymi zminimalizować ryzyko zarażenia koronawirusem. Wszystkim pracownikom i innym osobom przebywającym na terenie spółki przypomniano o bezwzględnym obowiązku przestrzegania procedur prewencyjnych, szczególnie zachowania dystansu społecznego”, podkreśla Głogowski. I choć trudno całkowicie uniknąć bezpośrednich kontaktów pracowników między sobą, a także klientami spółki, PGG zapewnia, że muszą one zostać ograniczone do „absolutnego minimum”.
W Polskiej Grupie Górniczej wprowadzono też obowiązek zakrywania ust i nosa w budynkach, budowlach oraz innych obiektach w czasie przemieszczania się lub przebywania poza stałym stanowiskiem pracy. Polecono też zwiększyć częstotliwość dezynfekowania pomieszczeń, szczególnie takich miejsc, w których gromadzi się większa liczba pracowników. „Powrót do pracy po absencji, w razie wywiadu epidemicznego mogącego wskazywać na jakiekolwiek ryzyko, poprzedzony zostanie wykonaniem testów na obecność koronawirusa. Szefowie sztabów kryzysowych i jednostek organizacyjnych firmy zobowiązani zostali m.in. do prowadzenia szczegółowego monitoringu zakażeń i współpracy z nadzorem sanitarnym. Dla pracowników administracji zaleca się m.in. wykorzystanie trybu pracy zdalnej (home office) lub pracy rotacyjnej”, mówi Tomasz Głogowski dla „Śląskiej Opinii”.
Polska Grupa Górnicza zdradza, że z projektów spółki dotyczących zwielokrotnieniu liczby badań osób podejrzanych o zakażenia koronawirusem mają skorzystać nie tylko pracownicy kopalń, ale również mieszkańcy województwa śląskiego. Już w październiku 2020 roku badania ruszyły w nowym laboratorium diagnostycznym, utworzonym w Szpitalu Miejskim nr 4 w Gliwicach. „Sprzęt diagnostyczny renomowanych firm medycznych, którego wartość przekracza 1 mln zł, pozwoli na wykonanie w ciągu doby nawet tysiąca testów”, tłumaczy Głogowski i przypomina, że w połowie czerwca spółka wsparła zakup nowoczesnych urządzeń diagnostycznych dla Interdyscyplinarnej Pracowni Diagnostyki Molekularnej Sanepidu w Katowicach. Dzięki temu pracownicy PGG uzyskali dostęp do laboratorium o wydajności 1-2 tys. testów na dobę, a badania przesiewowe załogi jednej kopalni udało się ograniczyć w czasie do zaledwie dwóch dni. A jak wygląda sytuacja epidemiologiczna? Dane, które przekazano nam 5 stycznia 2021 roku, mówią o tym, że w Polskiej Grupie Górniczej na kwarantannie przebywa obecnie 90 osób, a choruje 50. Procent osób wyzdrowiałych wynosi 98,7%.
Tauron Wydobycie postawił na działania prewencyjne. Od początku pandemii koronawirusa starano się opracować i wdrożyć szereg procedur związanych z przeciwdziałaniem zagrożeniu koronawirusa, które dotyczyły między innymi przebywania i poruszania się pracowników na terenie zakładów górniczych oraz korzystania z infrastruktury. Łukasz Zimnoch, rzecznik grupy Tauron, mówi „Śląskiej Opinii”, że każdy nowozatrudniony pracownik spółki lub firmy zewnętrznej zobowiązany jest przeprowadzić test genetyczny na obecność wirusa. „Od marca 2020 r. wśród pracowników zakładów górniczych spółki wystąpiło kilkadziesiąt przypadków zarażenia koronawirusem, obecnie jest 3 zarażonych na ponad 6500 zatrudnionych”, mówi Zimnoch.
Jak wynika z danych przekazanych nam 5 stycznia 2021 roku, przez kwarantannę przeszło do tej pory blisko 700 pracowników, a prawie 300 ma status ozdrowieńców. Sztab kryzysowy Tauron Wydobycie jest w stałym kontakcie ze służbami sanitarnymi. Przedstawiciele spółki zapewniają, że wszystkie wykonywane czynności są zgodne z rekomendacjami Światowej Organizacji Zdrowia, Ministerstwa Zdrowia oraz Głównego Inspektora Sanitarnego. Na terenie zakładów górniczych prowadzona jest też kampania informacyjna z zakresu profilaktyki ochrony zdrowia. „W komunikacji wykorzystywane są zarówno media elektroniczne, tj. intranet, mailing, telebimy, monitory, jak i materiały drukowane oraz szkolenia. Wszystkie zakłady górnicze mają zapewnione środki higieny i dezynfekcji oraz instrukcje dotyczące zachowania profilaktyki zdrowotnej”, wylicza Łukasz Zimnoch.
W zakładach górniczych Tauronu nieprzerwanie funkcjonują zaostrzone procedury bezpieczeństwa, a nacisk kładzie się na separowanie pracowników, w przypadku których wystąpiło ryzyko zakażenia. Ważny jest też dystans społeczny w miejscu pracy. „Z myślą o bezpieczeństwie pracowników przemodelowano organizację czasu pracy w zakładach górniczych, zabezpieczono środki ochronne i wdrożono nowe zasady prowadzenia transportu ludzi zarówno wyciągami szybowymi, jak i w wyrobiskach podziemnych.
Zmiany wprowadzono z uwzględnieniem możliwości technicznych zakładów górniczych”, mówi Zimnoch. Jak wygląda to w praktyce? Każda osoba wchodząca lub wjeżdżająca na teren zakładów górniczych jest zobowiązana do poddania się elektronicznemu pomiarowi temperatury ciała. Prowadzona jest regularna dezynfekcja klatek wyciągów szybowych, wagonów kolejek podziemnych i innych środków transportu załogi w podziemnych wyrobiskach górniczych oraz wyznaczonych miejscach na powierzchni zakładów górniczych. Jak się okazuje, maseczki ochronne wielokrotnego użytku, które otrzymali wszyscy pracownicy Tauron Wydobycie, mogą zostać przez nich zabrane również do domu i wykorzystywane poza miejscem pracy. W spółce uruchomiono też specjalny numer telefonu, pod którym każde może porozmawiać z profesjonalnym psychologiem i uzyskać wsparcie. Organizowane są również warsztaty online. „Wiedza psychologa w połączeniu z rozmową pozwala zrozumieć nasze reakcje na otaczającą rzeczywistość i lepiej skonfrontować je z wyzwaniami codzienności”, chwali rzecznik Tauronu.
W Jastrzębskiej Spółce Węglowej działania także zakrojono na szeroką skalę. Podobnie jak w innych spółkach, obowiązują tam maseczki ochronne, sporo jest też środków do dezynfekcji. Od początku wystąpienia epidemii w JSW łącznie zakażonych było 4592 pracowników, wyzdrowiały 4574 osoby. Jak wynika z danych na 6 stycznia 2021 roku, na kwarantannie w JSW przebywają obecnie 44 osoby. „W trosce o pracowników i ich rodziny zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej cały czas prowadzi działania mające na celu udzielenie im wszelkiej pomocy w przetrwaniu pandemii koronawirusa i izolacji związanej z koniecznością pozostania w domu”, przekazują przedstawiciele JSW.
Co ciekawe, JSW wspiera kadrowo również cztery okoliczne stacje sanitarno-epidemiologiczne, dzięki czemu szybciej udaje się pozyskać decyzję np. o zwolnieniu z izolacji lub kwarantanny pracowników spółki oraz wygenerować listę pracowników wraz z rodzinami, do których w możliwie najkrótszym czasie powinien dotrzeć wymazobus. „Codziennie zamieszczamy informacje o stanie zachorowań w naszych kopalniach w zakładce COVID na naszej stronie internetowej. Są tu tez wszystkie informacje dotyczące działań podejmowanych przez sztab kryzysowy, a także filmy obrazujące te działania”, mówi „Śląskiej Opinii” Katarzyna Jabłońska-Bajer, zastępca dyrektora w biurze komunikacji i PR. Spółka faktycznie na swojej stronie internetowej uruchomiła również osobny dział dotyczący COVID-19, gdzie pracownicy znajdą między innymi odpowiedzi na pytania dotyczące koronawirusa, procedur związanych z przebywaniem w izolacji lub kwarantannie, a także garść informacji o zasadach panujących w zakładach należących do JSW.
Węglokoks również chwali się wprowadzeniem wielu zmian i rozwiązań, które mają na celu zapewnienie możliwie najwyższego poziomu bezpieczeństwa dla górników oraz pracowników biurowych. „W kopalni „Bobrek-Piekary” oraz wszystkich pomieszczeniach biurowych spółki regularnie czyszczone są powierzchnie użytkowe, klamki, włączniki, meble, komputery oraz telefony. W obu ruchach kopalni tj. w Ruchu Bobrek w Bytomiu oraz Ruchy Piekary w Piekarach Śląskich wydzielono pomieszczenia przeznaczone na izolatki dla pracowników z podejrzeniem zarażenia wirusem. Wprowadzono pomiar temperatury, wykonywany przez pracowników ochrony, wszystkim pracownikom oraz osobom postronnym wchodzących na teren zakładu pracy na wszystkich punktach wjazdowo-wyjazdowych z terenu zakładu. Osoby z temperaturą powyżej 38 st. C mają bezwzględny zakaz wstępu na teren spółki”, czytamy w komunikacie spółki. Dodatkowo miejsca, w których pracownicy mają kontakt z osobami spoza spółki, zaopatrzone są w środki dezynfekujące oraz gumowe rękawiczki. Nieustannie prowadzona jest akcja informacyjna. „Na telebimach oraz plakatach przedstawiane są informacje dotyczące wirusa, w tym profilaktyki – np. prawidłowego mycia rąk, środków ostrożności oraz wszelkich procedur i zarządzeń wprowadzonych w spółce w związku z epidemią. Wśród pracowników dystrybuowane są ulotki informacyjne”, wyliczają w Węglokoksie. Wydobycie węgla trwa, jednak odbywa się według specjalnych zasad. Ograniczono liczbę zgromadzonych pracowników na nadszybiu i podszybiu szybów zjazdowych podczas regularnej jazdy ludzi. Sporządzono harmonogramy zjazdów. Wszyscy górnicy – począwszy od budynku lampowni, są wyposażeni oraz zobowiązani do stosowania środków ochrony indywidualnej w tym w szczególności masek przeciwpyłowych, okularów oraz rękawic ochronnych. W punktach kopalni zamontowano też dozowniki płynu dezynfekującego. „Regularnie dezynfekowane są takie miejsca jak klatki szybowe do jazdy ludzi oraz samojezdne środki transportu przystosowane do jazdy ludzi (kolej szynowa spągowa i podwieszana). Część pracowników biurowych pracuje zdalnie. Umożliwia to elektroniczny obieg dokumentów, który pozwala na wyeliminowanie papierowej formy oraz minimalizuje konieczność kontaktu bezpośredniego z innymi pracownikami. Wszędzie gdzie to możliwe ograniczany jest kontakt pomiędzy pracownikami oraz z osobami spoza spółki”, podaje Węglokoks. Spółka zapewnia, że z biegiem czasu będzie usprawniać wprowadzony przez siebie system, tak, by bezpieczeństwo pracowników było zagwarantowane.
Pandemia koronawirusa wkracza w nową fazę. Pojawiła się szczepionka, dzięki której być może – w pewnej perspektywie czasowej – uda się ostatecznie przezwyciężyć COVID-19. Zanim jednak to się stanie, wszyscy – także spółki górnicze – muszą być przygotowani do funkcjonowania w nowej, również zawodowej, rzeczywistości. Przedstawiciele największych firm zapewniają, że tak właśnie będzie. I choć krytyczny moment wybuchających ognisk zakażeń w kopalniach minął (przynajmniej na razie i miejmy nadzieję, że na dobre), to spółki nie tracą czujności, stawiając aktualnie głównie na działania prewencyjne, a wszystko to – jak zgodnie przyznają węglowe giganty – dla dobra swoich pracowników.