Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Kołodziej: 23 książki z 2023 roku
Mateusz Kołodziej pokusił się o autorski wybór dwudziestu trzech książek z 2023 roku. Sprawdźcie, czy dokonana przez niego selekcja, pokrywa się z waszymi typami.
Czytelnicza dojrzałość polega chyba na tym, że człowiek przestaje gonić za każdą nową pozycją na rynku wydawniczym i nie pasjonuje się już wszelkiego typu wyzwaniami wymuszającymi przeczytanie pięćdziesięciu dwóch (lub więcej) tytułów na przestrzeni pięćdziesięciu dwóch tygodni. Cieszę się, że zrozumiałem to jakiś czas temu i podsumowań roku nie postrzegam jako wypominania czytelniczych braków. Listy pojawiające się zwykle końcem grudnia lub początkiem stycznia to raczej sygnalizacja tego, po co warto jeszcze sięgnąć lub co inni czytelnicy uznali za godne uwagi. Tak samo proszę traktować poniższe zestawienie dwudziestu trzech książek, które wybrałem spośród pozycji przeczytanych w 2023 roku; książek, które wywarły na mnie pozytywne wrażenie, zmusiły do intensywniejszego myślenia, pokazały nowe drogi, były kontynuacją historii poznanych wcześniej lub zwyczajnie sprawiły, że czas minął mi przyjemniej.
Kolejność prezentowanych książek jest alfabetyczna (według pierwszej litery nazwiska autorki, autora) z wyjątkiem tej, którą postanowiłem wyróżnić mianem najlepszej (ten tytuł pojawia się jako pierwszy).
- Mikołaj Grynberg „Jezus umarłby w Polsce” (Wydawnictwo Agora)
Kryzys na polsko-białoruskiej granicy był jednym z tematów, jakie zdominowały krajowe media w 2023 roku. Sytuacja, która była na rękę Rosji, miała przy okazji budować promowaną przez prawicowy polski rząd narrację o emigrantach forsujących granicę Unii Europejskiej i zagrażających jednocześnie polskiej suwerenności. Tymczasem obok głośnych, medialnych szturmów sterowanych odgórnie, w lasach, przez które przebiega umowna linia oddzielająca oba państwa, działy się prawdziwe dramaty. Ludzie umierali z głodu, wyziębienia i wycieńczenia, traktowano ich jak zwierzęta łowne, urządzając na nich polowania. Grynberg, jako reportażysta, nie staje po żadnej ze stron. Oddaje głos, słucha, dopytuje, docieka prawdy. Dopuszcza do głosu aktywistów, miejscowych, przedstawicieli służb mundurowych. Prawdziwy obraz tego, co ma miejsce na przygranicznych terenach, kreuje się więc sam. Nikt, kto sięgnął po tę książkę i przeczytał ją z uwagą, nie powinien dojść do wniosków mówiących o przekłamaniu historii lub jej zmyśleniu. Ta książka boli, mrozi i zostaje w głowie. Emocje i przeżycia tych, którzy doświadczyli hipotermii, głodu i strachu w podlaskich lasach, są jednak milion razy gorsze.
- Pamela Anderson „Love, Pamela. Autobiografia” (Wydawnictwo Luna)
Autobiografie mają jedną cechę, którą można postrzegać na dwa sposoby: z jednej strony są historiami wywodzącymi się z samego źródła, z drugiej – osoba pisząca zawsze może przemilczeć fakty, które rzutują na jej wizerunek. W przypadku książki napisanej przez Pamelę Anderson mamy do czynienia ze skupieniem się na pokazaniu własnej wersji wydarzeń, które lepiej bądź gorzej znamy z portali plotkarskich i kolorowej prasy. Gwiazda lat 90. pragnęła przede wszystkim udowodnić, że przez lata wszyscy wiedzieli lepiej od niej – jaka jest i jaka być powinna. Premiera książki zmieniła tę narrację – dzisiaj to Anderson ma głos. Momentami wychodzi patetycznie, innym razem infantylnie, ale mam wrażenie, że zgodnie z tym, co dyktuje serce.
- Mateusz Ciupka „Twardowski” (Polskie Wydawnictwo Muzyczne)
Na tej liście postanowiłem umieścić dwie pozycje z serii Małe Monografie od Polskiego Wydawnictwa Muzycznego. Pierwszą z nich jest „Twardowski” autorstwa Mateusza Ciupki. To także druga – i nie ostatnia – książka biograficzna w moim zestawieniu. Pozycja przybliża postać Romualda Twardowskiego – urodzonego w Wilnie kompozytora, który – pomimo wieku – wciąż jest aktywny zawodowo (oczywiście niczego nie wypominam, ale sami wiecie, że dziewięćdziesięciolatkowie nie zawsze tryskają energią). Sporym atutem publikacji jest fakt, że autor czerpał informacje od samego bohatera, spędzając z nim wiele czasu i rozmawiając o życiu oraz muzyce. Kapitalnie napisany życiorys, pełen ciekawostek oraz nawiązań do historii i kultury. Pozycja z tych, które czyta się „na raz” (nie tylko ze względu na gabaryt).
- Danuta Gwizdalanka „Szymanowska” (Polskie Wydawnictwo Muzyczne)
Biografia niedoszłej teściowej Adama Mickiewicza (poeta związał się z jej córką w 1834 roku, Szymanowska zmarła w 1831 roku). Zacząłem jak typowy nauczyciel języka polskiego, wybaczcie. Śpieszę jednak nadmienić, że Maria Szymanowska to przede wszystkim wybitna pianistka i kompozytorka, której przypisuje się zawodowe pierwszeństwo jeśli chodzi o Stary Kontynent. Jej życie nierozerwalnie związane było z europejskimi salonami i szeroko pojętą dziwiętnastowieczną sztuką. Podróże, koncerty, ale i dbałość o własne interesy – to wątki, które zdają się dominować w życiu Szymanowskiej; życiu niezwykle ciekawym i przebojowym, czego – mam nadzieję – doświadczycie czytając książkę Danuty Gwizdalanki.
- Kamil Iwanicki „Familoki. Śląskie mikrokosmosy. Opowieści o mieszkańcach ceglanych domów” (Wydawnictwo Editio)
Bohaterów tej książki jest wielu, ale co najważniejsze są nimi również tytułowe familoki – charakterystyczne budynki z czerwonej cegły, które stawiane były w okresie rozkwitu przemysłu śląskiego z przeznaczeniem zakwaterowania w nich robotników i ich rodzin. W teorii każdy familok jest taki sam: ma chłopsko-robotnicze korzenie, podobny historyczny rys i problemy trawiące zamieszkującą go społeczność. W praktyce, co pokazuje autor, każdy jest jak człowiek – charakterny, zmagający się ze słabościami, potrzebujący wsparcia, zaliczający wzloty i upadki. Lektura nie tylko dla mieszkańców Śląska.
- Martyna Jakubowicz „Trudna sztuka latania” (Wydawnictwo Znak)
Emocjonalna autobiografia Martyny Jakubowicza – wokalistki i tekściarski, która przez większość odbiorców kojarzona jest przede wszystkim dzięki utworowi „W domach z betonu nie ma wolnej miłości”. Ta wspomniana emocjonalność momentami bierze górę nad tekstowym porządkiem, przez co „Trudną sztukę latania” czyta się jak potok myśli – czasami nieuporządkowanych, przelewających się przez głowę autorki, które należy uchwycić tu i teraz. Jednak kiedy na jednej z końcowych stron książki pojawia się wyznanie, w którym Jakubowicz stwierdza: „Jestem śmiertelnie zmęczona. Moja psychika jak lustro niesione w powietrzu przez stado czartów rozprysła się na miliony kawałeczków, a jeden utknął w moim sercu” (s .374), wtedy jako czytelnik/czytelniczka rozumiesz, że książka nie jest tylko próbą poruszenia wspomnień uchwyconych do tej pory w formie fotografii, ale terapią mającą na celu wyrzucenie z siebie także tych złych rzeczy.
- Filip Kalinowski „Niechciani, nielubiani. Warszawski rap lat 90.” (Wydawnictwo Czarne)
Polski rap nie zaczął się w Warszawie, ale to stołeczna scena stała się na przestrzeni lat wyznacznikiem tego, co zwykliśmy określać mianem krajowego hip-hopu. Dlaczego tak się stało, tłumaczy Filip Kalinowski. Postaci budujące tę scenę miały różne pomysły na siebie i swoją obecność w artystycznym świecie, często wywodziły się z odmiennych środowisk, ale łączyło ich jedno – to, że przylgnęła do nich łatka niechcianych i nielubianych. Odróżnianie się od innych, wychodzenie poza utarte schematy (przy tworzeniu jednocześnie własnych reguł) i niepodążanie za tłumem zwykle kończy się właśnie w ten sposób. Książka Kalinowskiego pokazuje to dobitnie, przy okazji przypominając, że bajkowe wizje lat 90. nie zawsze pokrywają się z faktami o tamtej dekadzie – zwariowanej, często niebezpiecznej i nieprzewidywalnej – trochę jak ówczesny warszawski rap.
- Dawid Karpiuk „Dzieciaki” (Wydawnictwo Agora)
W stosunku do „Dzieciaków” można mieć jedno zastrzeżenie: książki nie czyta się łatwo. Ktoś stwierdzi, że z powodu poruszonego tematu, inny zrzuci winę na język zastosowany przez Karpiuka. Tymczasem obie kwestie są elementami, bez których ta pozycja nie miałaby racji bytu i wydźwięku, jaki można jej przypisać. To świat współczesnej młodzieży, a niezrozumienie warstwy stylistycznej wiąże się z niezrozumieniem samych bohaterów i reprezentowanego przez nich pokolenia. Osamotnienie, zmęczenie psychiczne i fizyczne, brak chęci do czegokolwiek – z jednej strony prowadzące do irytacji, z drugiej, mające podłoże w środowisku oraz otaczającym ich (nas?) świecie. W rozmowie ze znajomą usłyszałem, że „Dzieciaki” to współczesna wersja „My, dzieci z dworca zoo”. Dla tych, którzy znają tytuł autorstwa Hermanna i Riecka, tłumaczyć wiele nie trzeba.
- Marcin Kącki „Chłopcy. Idą po Polskę” (Wydawnictwo Znak Literanova)
W Polsce A.D. 2023 ważyły się losy politycznej przyszłości naszego kraju, jego miejsca w Europie oraz tego, w którym kierunku – zachodnim czy wschodnim – podążymy jako społeczeństwo. Dodając do tego wydarzenia, które mają miejsce za naszą wschodnią granicą (przy okazji przypominam: Russia is a terrorist state!) oraz fakt, że w kilku europejskich krajach także odbyły się wybory parlamentarne (wygrane przez opcje nacjonalistyczne), nie dziwi, że nasz rynek wydawniczy otrzymał spory zastrzyk książek sięgających po tematykę polityczną i quasi-polityczną. Jedną z ciekawszych pozycji z tego nurtu była niewątpliwie ta prześwietlająca Konfederację – ugrupowanie posiadające bardzo skrajne poglądy, gdzie prawicowość przechodzi mocno w zapatrzenie się w faszystowskie ideały, a wypowiedzi tytułowych chłopców niemal zawsze zawierają w sobie element mowy nienawiści. Więcej o książce przeczytacie w recenzji Roberta Sobocika na łamach Śląskiej Opinii.
- Agnieszka Kołodziejska „Polacy na emigracji. Dlaczego i po co wyjeżdżamy” (Wydawnictwo W.A.B.)
Chyba każdy zna kogoś, kto z Polski wyjechał – na krócej, dłużej lub na zawsze. Emigracja to zresztą stały element naszej historii. Polityczna, ekonomiczna, religijna, przymusowa – do wyboru, do koloru. Agnieszka Kołodziejska, dziennikarka radiowa i telewizyjna, w swojej książce skupiła się na tym, aby Polakom przebywającym poza granicami ojczyzny zadać jedno istotne pytanie: Dlaczego? Odpowiedzi na nie są różne i prowadzą czasami do wniosków słodko-gorzkich, ale tego można było się akurat spodziewać. Powody emigracji kolejnych bohaterów i bohaterek może i nie są zaskakujące, ale o samym przedstawieniu tych historii powiedzieć już tak nie można. Mam wrażenie, że warsztat Kołodziejskiej, jej charyzma i pomysłowość zrobiły tutaj najwięcej. To dzięki nim typowe opowieści o trudnych decyzjach stały się wciągające, a książka wywołuje czystą radość z czytania.
- Joanna Kuciel-Frydryszak „Chłopki. Opowieść o naszych babkach” (Wydawnictwo Marginesy)
Dla wielu książka 2023 roku. Na pewno pozycja bardzo głośna, która nie tylko trafiła na dobry czas, otrzymała doskonałą promocję, ale także swoją zawartością, tematyką i poziomem zasłużyła na wszelkich pojawiające się na jej temat ochy i achy. „Chłopki” to bardzo potrzebna pozycja, która – mam nadzieję – przyczyni się do trwałego odmitologizowania polskiej wsi oraz roli kobiet ją zamieszkujących. Piekło kobiet nie jest wymysłem XXI wieku i – jak lubią tłumaczyć to niektórzy publicyści – lewicowej, europejskiej zarazy. To fakt, o którym przez wiele lat zwyczajnie milczano, ponieważ tak było wygodniej.
- Mikołaj Łoziński „Stramerowie” (Wydawnictwo Literackie)
Kontynuacja głośnego „Stramera” z 2019 roku. Bohaterowie pierwszej części ponownie zmagają się z codziennością – tym razem wojenną i przypadającą na lata tuż po tej dziejowej zawierusze. I chociaż czasy i okoliczności uległy zmianie, a rodzeństwo opuściło rodzinne mieszkanie na ulicy Goldhammera w Tarnowie, to problem walki o tożsamość nie odszedł w zapomnienie. Stramerowie pozostali Stramerami wewnątrz, ale na co dzień muszą posługiwać się fałszywymi nazwiskami. Wszystko po to, aby przetrwać. Łoziński ponownie kreśli historię swojej rodziny – odwołując się do autentycznych wydarzeń, czasami uzupełniając je literacką fikcją. Dzięki takim zabiegom poznajemy świat, o którym częściowo zdążyliśmy już zapomnieć. Literackie danie zaserwowane bez przypraw sztampy i patosu. Od tych schematycznych chwytów autor zdecydowanie woli humor i fizyczność, które zarówno kiedyś, jak i dzisiaj pozwalają chociaż na chwilę zapomnieć o trudach codzienności.
- Ekke Overbeek „Maxima Culpa. Jan Paweł II wiedział” (Wydawnictwo Agora)
Jan Paweł II wiedział, nie powiedział, a to było tak… Czyli jak? Odpowiedź znajdziemy na przykład w książce autorstwa Ekke Overbeeka – jednej z pozycji, jakie ukazały się w ostatnich miesiącach, tłumaczących zawiłości skrywanych tajemnic Kościoła katolickiego w kwestii pedofilii w tym środowisku. Wstrząsająca lektura, która potwierdza tylko formułowane od lat zarzuty wobec instytucji, która w zamyśle miała bronić bliźnich i być tarczą przeciwko złu. Tymczasem sama serwowała lęk, ból i obojętność wobec ofiar.
- Przemysław Piotrowski „La Bestia. Śladami największego seryjnego mordercy wszech czasów” (Wydawnictwo Czarna Owca)
Książki z pogranicza fabularyzowanej biografii oraz true crime stały się na przestrzeni ostatniej dekady dość popularne. W naszym kraju widać to, trochę przewrotnie, na przykładzie wielu mniej lub bardziej udanych podcastów, które poruszają tematykę zbrodniarzy i przestępstw. Przemysław Piotrowski, który na swoim koncie ma już kilka kryminałów, tym razem spróbował swoich sił we wspominanym już stylu. W kolejnych akapitach przybliża on życie kolumbijskiego seryjnego mordercy Luisa Alberto Garavito Cubilliosa. Straszne jest to, że autor napisał to tak dobrze, że pomimo koszmarnych czynów, jakich raz po raz dopuszcza się Cubillios, człowiek w pewnym momencie zaczyna mu… kibicować. Lektura tej książki to czysta przyjemność.
- Radek Rak „Agla. Aurora” (Wydawnictwo Powergraph)
Po książkę Radka Raka sugeruję sięgnąć po lekturze pierwszej części („Agla. Alef”, 2022), a kiedy już ją przeczytacie (zapewniam, że pomimo wielu stron, „połknięcie” ją w trymiga), nie będziecie mogli oprzeć się przed poznaniem dalszych losów głównej bohaterki. Fabuła, chociaż przede wszystkim adresowane do czytelników najogólniej określanych mianem młodzieży, przemówi także do starszych odbiorców. Uniwersalna forma, jaka została wykorzystana przez Raka, sprawia bowiem, że historia walki z totalitarną władzą i karania za bunt przeciwko złu, jest przystępna bez względu na wiek lub czytelnicze doświadczenia.
- Kamila Sobczak „Diabły, demony, czarty i biesy” (Pracownia Kraska)
Autorka w przystępny sposób prezentuje zbiór najważniejszych informacji o tym, jak na przestrzeni wieków opisywano demony występujące w ludowych przekazach i wierzeniach. Co istotne, sama Sobczak doskonale zdaje sobie sprawę, że poruszony przez nią temat jest niezwykle obszerny i w zasadzie niemożliwy do wyczerpania na łamach jednej książki. Wspomina o tym nawet we wstępie, gdzie wyraża również nadzieję, że pozycja stanie się dla czytelników początkiem poszukiwań i zachętą do sięgnięcia „po inne, szersze opracowania”. Zamiast encyklopedycznego tomu otrzymujemy coś na kształt podręcznego bestiariusz z opisami demonów, a sam diabeł jest tutaj tylko wierzchołkiem góry. Więcej w recenzji na łamach Śląskiej Opinii.
- Adam Sokołowski „Reżim. Doniesienia z putinowskiej Polski” (Wydawnictwo Znak Koncept)
O tym, że przez ostatnie osiem lat sytuacja w Polsce była daleka od idealnej, przekonywać należy tylko tych, którzy uparcie wierzyli (wierzą!) w złudną wizję kraju wstającego z kolan. Jeśli natomiast już tłumaczyć, to chociażby tak, jak zrobił to Adam Sokołowski w swojej książce „Reżim. Doniesienia z putinowskiej Polski”. Coś, co początkowo było tylko profilem na Facebooku, którego ideę streszczało hasło piętnowania hipokryzji władzy oraz pokazania jej nadużyć, przerodziło się finalnie w publikację ważną, merytoryczną i smutną jednocześnie. Oby publikacja ta pozostała tylko formą archiwalnych wspomnień z mrocznych czasów, do których już nie wrócimy.
- Justyna Suchecka „Pokolenie zmiany. Młodzi o sobie i świecie, który nadejdzie” (Wydawnictwo W.A.B.)
Pokolenie Z, czyli pokolenie zmiany, ale właściwej jakiej? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć autorka, która w tematyce młodzieży i młodych dorosłych orientuje się w Polsce jak mało kto. Śmiem twierdzić, że ostatecznej odpowiedzi niestety nie uzyskujemy, ale nie jest to wina Sucheckiej. Pokolenie, którego dotyczy niniejsza pozycja, jest tematem tak obszernym i różnorodnym, że scharakteryzowanie go – przynajmniej dzisiaj – może zakończyć się jedynie na próbach. Wartościowe w tej książce jest natomiast to, że młodzi opisują się w niej sami. Justyna Suchecka podejmuje się uporządkowania usłyszanych słów i skonfrontowania ich z dostępnymi badaniami. Pozycja dla tych, którzy chcą poznać młod(sz)e pokolenie i dowiedzieć się o nim czegoś więcej, zanim wydadzą sąd oparty na „zasłyszanych prawdach”.
- Agnieszka Szpila „Octopussy. Opowiadania postporno” (Wydawnictwo W.A.B.)
Dla jednych szmira, dla innych ważna literacka pozycja ostatnich dwunastu miesięcy. Prawda leży pewnie gdzieś pośrodku, ale bezstronnie przyznać należy, że „Octopussy” zasługuje na uwagę ze strony czytelników i czytelniczek. Odrzucając od razu wszelkie krytyczne uwagi, pragnę przypomnieć tylko, że po tematykę erotycznej satyry sięgał już dawno Aleksander Fredro, który w swojej trzyaktówce zatytułowanej „Piczomira, królowa Branlomanii” nie stronił od mocnych żartów rodem z wojskowej kantyny. Czasy się jednak zmieniają (na szczęście!), a w ślad za tym przeobrażeniu ulega także podejście do tematu seksu, pragnień i cielesności. Sprośna wulgarność zastąpiona zostaje erotycznymi żartami i – jak w przypadku prozy Agnieszki Szpili – postpornografią. Literatura ta kogoś, być może, zawstydzi lub zszokuje, innym przypomni, że libertynizm rodem z XVII wieku żartował w podobnym tonie i bez zahamowań z tabu (wszak po zamknięciu drzwi do sypialni, stawało się ono czymś normalnym). Szpila bawi się językiem (główna bohaterka ma osiem wagin – nawiązanie do tytułu) i formą (postać przychodzi na świat w okolicznościach rodem z mitu o Wenus). Robi to na tyle sprawnie, że bez większych wahań balansuje na graniczy kiczu i literackiej wzniosłości, powodując przy okazji u osób czytających wachlarz emocji i przemyśleń.
- Wisława Szymborska „Wiersze wszystkie” (Wydawnictwo Znak)
Rok 2023 był Rokiem Wisławy Szymborskiej, dlatego nie dziwią inicjatywy przypominające jej postać i twórczość. Ostatnie miesiące przyniosły także ważną publikację – zbiorcze wydanie jej tekstów. Oczywiście mogło się ono ukazać rok temu lub za dziesięć lat, tylko w innym czasie pewnie albo nie byłoby na to funduszy, albo chęci. Tymczasem teraz zainteresowanie Szymborską wyraźnie zwyżkuje, a jej poezja zagościła nawet w naszych domach dzięki telewizyjnej reklamie biżuterii. „Wiersze wszystkie” to DO-SŁOW-NIE wszystkie wiersze, jakie do tej pory są nam znane i zostały parafowane przez Szymborską. Dla mnie szczególnie ważną część zbioru stanowią teksty, które wcześniej nie trafiły do żadnego tomiku. Kapitalna podróż przez epoki i poetycka opowieść o człowieku, który w nich funkcjonował.
- Olga Tokarczuk, Joanna Concejo „Pan Wyrazisty” (Wydawnictwo Format)
Alfabetyczny traf chciał, że dwie Noblistki pojawiły się na tej liście obok siebie. „Pan Wyrazisty” to historia uniwersalna, ale osadzona w realiach XXI wieku, w czasach kultury lansowania wizerunku nieskazitelnego, idealnego, młodego i stawiającego na pierwszym miejscu „ja”, blichtr i podążanie za trendami. Zwykło się mawiać, że zdjęcia odbierają fotografowanej osobie duszę. Tokarczuk idzie o krok dalej i głównego bohatera tej graficznej powieści pozbawia twarzy, a więc tej części ludzkiego ciała, która w dobie mediów społecznościowych zdaje się być najważniejsza. Więcej w recenzji na łamach Śląskiej Opinii.
https://slaskaopinia.pl/2023/01/21/presja-wygladu-olga-tokarczuk-i-jej-pan-wyrazisty/
- Agata Tuszyńska „Czarna torebka” (Wydawnictwo OsnoVa)
Przedmioty niosą ze sobą historie – straszne, osobiste, rodzinne, wciągające, intrygujące. Po prostu historie, które czasami warto przemilczeć, a innym razem opowiedzieć. Historie, które czekają na swoją kolej lub wymagają natychmiastowego przekazania dalej. „Czarna torebka” to właśnie książka, do powstania której punktem wyjścia stały się rzeczy skrywane w torebce należącej do babki autorki. Książka Agaty Tuszyńskiej to inna wersja tego, z czym mieliśmy do czynienia w przypadku „Stramerów” Łozińskiego. Przez sytuację wojenną bohaterka Tuszyńskiej także zmuszona była do zmiany tożsamości, a dokumenty wystawione na inne, bardziej polskie nazwisko były czymś, bez czego nie można było się obejść – szczególnie jeśli chciało się opuścić żydowskie getto bez narażania życia. Smutna historia, którą czytelnicy odkrywają wspólnie z autorką.
- Martyna F. Zachorska „Żeńska końcówka języka” (Wydawnictwo Poznańskie)
Jeśli ktoś pokusiłby się o stworzenie listy tematów, które rozgrzały do czerwoności Polki i Polaków na przestrzeni ostatnich miesięcy, to niewątpliwie znalazłyby się na niej również feminiatywy. Ta swego rodzaju wojna o żeńskie końcówki, jaka rozpętała się w Internecie i opinii publicznej, moim zdaniem powinna zakończyć się na książce Zachorskiej. Dlaczego? Ponieważ nie da się prościej wyjaśnić zasadności używania żeńskich końcówek. Autorka, popularna Pani od Feminatywów (pod takim pseudonimem funkcjonuje w social mediach) mierzy się najpierw ze stereotypami, następnie przy pomocy językowego młota rozbija je w drobny pył, odsłaniając przy okazji prawdziwą językową stronę słów, które tak trudno przechodzą niektórym dziś przez gardło. Nie myślcie jednak, że przywoływana książka jest jakimś gramatycznym poradnikiem. To nie językoznawcy lub studenci filologii są jej adresatami (chociaż nic nie stoi na przeszkodzie, aby też nimi byli), ale każdy użytkownik języka. Sama książka to, w mojej opinii, przede wszystkim tytuł protestujący przeciwko wykluczeniu, walczący ze społeczną nierównością i przeciwstawiający się przemocy – nie tylko tej językowej.
Jakie książki w 2023 roku wywarły na Tobie, czytelniczko i czytelniku, największe wrażenie?