Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Czy energia jest tania?
Sejm funduje Polkom i Polakom bombę z opóźnionym zapłonem. Mrożąc sztucznie ceny dla konsumentów, usiłuje przed wyborami wywołać wrażenie, że energia jest tania. A politycy, w czasie kampanii wyborczej, licząc głosy, zapominają, że wcześniej czy później ceny energii wystrzelą także dla konsumentów.
W czwartek Sejm uchwalił nowelę ustawy o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej w 2023 roku w związku z sytuacją na rynku energii elektrycznej oraz o zmianie niektórych innych ustaw. Za jej przyjęciem głosowało 436 posłów, przeciw było pięciu posłów, wstrzymało się od głosu 10 posłów. Teraz ustawa trafi pod obrady Senatu.
Zgodnie z nowymi przepisami, dla gospodarstw domowych limit zwiększy się z 2000 kWh do 3000 kWh rocznie, dla gospodarstw domowych, w których znajduje się osoba z niepełnosprawnością z 2600 kWh do 3600 kWh, a dla posiadaczy Karty Dużej Rodziny oraz rolników – z 3000 kWh do 4000 kWh rocznie. Nowe limity będą do wykorzystania w 2023 r., nawet jeśli odbiorca energii elektrycznej – jeszcze przed wejściem w życie uchwalonej w czwartek nowelizacji – przekroczył dotychczasowy limit.
„Przewiduje się, że dodatkowy łączny koszt wynikający ze zmian ww. ustaw (podwyższenie limitów dla odbiorców i obniżenie ceny maksymalnej) to ok. 3,06 mld zł względem zaktualizowanych szacunków wydatków” – wskazano w Ocenie Skutków Regulacji (OSR) projektu. Dodano ponadto, iż mimo rozszerzenia mechanizmów ochronnych, wydatki te będą sumarycznie niższe o ok. 6 mld 741 mln zł niż zakładane pierwotnie (39 mld 711 mln zł względem 46 mld 453 mln zł). Dochody z wpłat składki solidarnościowej do FWRC zostały oszacowane na 2 mld zł.
Zgodnie z zasadą „im więcej zużywamy, tym więcej płacimy”, wzrost cen energii elektrycznej najbardziej dotknie klasę średnią. Gospodarstwa domowe, które ogrzewają się prądem, mają pompę ciepła albo właśnie wykorzystują ten nośnik energii, aby się ogrzać, będą płaciły najwięcej. Nie załapią się na te pułapy, które będą ograniczały rachunki w 2023 roku. Wzrost cen nośników energii odnotujemy z całą pewnością w cenach w sklepie spożywczym, w miejscach, które chodzimy, w usługach, za które płacimy.
Jeżeli chcemy pokonać kryzys energetyczny szybko, potrzebujemy transformacji energetycznej. Niestety, wygląda na to, że by wygrać wybory, politycy postanowili zafundować nam bombę z opóźnionym zapłonem. W styczniu 2024 roku zamrożenie cen energii przestanie działać. Będzie to krótko po wyborach, więc sprawą zajmie się już kolejny rządu. Tymczasem w czasie kampanii wyborczej politycy postanowili liczyć głosy, bo lobby węglowe to z rodzinami pół miliona osób.