Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Powraca spór o Turów. PGE odwołała się od decyzji sądu, ale wniosek został odrzucony. „Nagłe zamknięcie kopalni oznacza katastrofę”
Wojewódzki Sąd Administracyjny odrzucił wniosek, w którym PGE odwołała się od postanowienia o wstrzymaniu wykonania decyzji środowiskowej dla kopalni Turów. Oznacza to, że – przynajmniej na razie – pierwotne założenia pozostają w mocy. Sprawa została przekazana do rozpoznania do Najwyższego Sądu Administracyjnego, tymczasem władze PGE ostrzegają, że nagłe zamknięcie kopalni Turów oznaczać będzie „katastrofę ekologiczną”.
Przypomnijmy, że decyzja środowiskowa dla wydobywania węgla brunatnego w kopalni Turów wzbudziła ogromne emocje wśród mieszkańców i aktywistów klimatycznych. Przedstawiciele Greenpeace Polska ogłosili częściowy triumf, bo wykonanie tej samej decyzji zostało wstrzymane przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. Dlaczego? „Zachodzi niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody w środowisku”, czytamy. Na podstawie wspomnianej decyzji, w lutym 2023 roku, Ministerstwo Klimatu i Środowiska przedłużyło koncesję na wydobycie węgla w kopalni Turów. Wygląda jednak na to, że urzędnicy się pośpieszyli, ponieważ sąd postanowił wstrzymać decyzję środowiskową. – Do czasu jej merytorycznego rozpatrzenia, wyjaśniając, że zachodzi niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody w środowisku. To postanowienie oznacza, że zdaniem sądu nie można wykluczyć, iż decyzja środowiskowa dla Turowa zostanie w przyszłości uznana za wadliwą – mówi Agnieszka Stupkiewicz, radczyni prawna z Frank Bold, cytowana przez Greenpeace Polska.
PGE odwołała się od decyzji, ale wniosek spółki został odrzucony, a sprawę przekazano do Najwyższego Sądu Administracyjnego. Jak mówią przedstawiciele firmy, istnienie kompleksu w Turowie ma „krytyczne znaczenie dla transgranicznego przesyłu energii”.
– Działalność Kopalni i Elektrowni Turów jest kluczowa dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. Natychmiastowe wstrzymanie działalności kopalni z pominięciem wieloletniego planu jej wygaszenia doprowadziłoby do katastrofy ekologicznej całego regionu i pozbawiłoby miejsc pracy nawet 80 tysięcy mieszkańców – mówi Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu PGE Polskiej Grupy Energetycznej. – Obronimy Turów, obronimy Polskę przed nieodpowiedzialnymi działaniami o katastrofalnych skutkach – dodaje.
Zdaniem przedstawicieli PGE, natychmiastowe i gwałtowne zamknięcie kopalni w Turowie „doprowadziłoby do katastrofy ekologicznej”. – Zatrzymanie wydobycia wiązałoby się ze wstrzymaniem odwodnienia, co doprowadziłoby do powstania osuwisk wieloskarpowych i całkowitego zniszczenie zakładu górniczego. Powstałaby w katastrofa środowiskowa o nieodwracalnych skutkach na całego regionu, a także przygranicznych terenów Czech i Niemiec oraz koryta Nysy Łużyckiej – czytamy w oświadczeniu. – Aby temu zapobiec niezbędne jest właściwe zabezpieczanie wyrobisk. Proces taki musi odbywać się z wieloletnim wyprzedzeniem, z uwagi na zagrożenia geotechniczne, środowiskowe (prowadzenie odwodnienia), które w przypadku nagłego zamknięcia mogą doprowadzić do niekontrolowanego zawalenia się skarp kopalni i katastrofy środowiskowej – dodano.
W PGE ostrzegają, że wyłączenie kopalni, a więc również elektrowni Turów, spowoduje z kolei „katastrofę gospodarczą i społeczną regionu”. – Gwałtowna likwidacja działalności Kompleksu z pominięciem rozłożonego na lata programu transformacji, oznaczałaby załamanie lokalnego rynku pracy i upadłość setek firm. Pracę mogłoby stracić ponad 5 tys. osób zatrudnionych w Kopalni i Elektrowni. Jednak, wliczając w to także pracowników zatrudnionych w spółkach współpracujących z Kompleksem wraz z rodzinami, utrata pracy mogłaby dotknąć ok. 80 tysięcy mieszkańców regionu. Elektrownia Turów dostarcza energię elektryczną do szpitali, szkół, gospodarstw domowych, czy przedsiębiorstw. Od jej stabilnego działania zależy możliwość funkcjonowania polskich domów i placówek użyteczności publicznej. Dodatkowo, Kompleks Turów jest jedynym dostawcą ciepła na obszarze Bogatyni. Zaprzestanie działalności Kompleksu pozbawi mieszkańców regionu ciepła, bez możliwości zapewnienia innego alternatywnego dostawcy – wyliczają w spółce.
Co na to wszystko rząd? Anna Moskwa, minister klimatu, zapewniła w Polskim Radiu 24, że sprawa nie zostanie tak pozostawiona. – Jestem spokojna o los kopalni Turów, ponieważ wszystkie decyzje zostały wydane z należytą starannością. To nowoczesna inwestycja, nie mamy żadnych wątpliwości ws. kwestii bezpieczeństwa. (…) Nie zatrzymamy wydobycia, nie zatrzymamy produkcji energii, ciepła i ciepłej wody z węgla brunatnego z Turowa. To jest nasze bezpieczeństwo, bezpieczeństwo energetyczne, bezpieczeństwo społeczna – powiedziała Moskwa.
Do sprawy na pewno będziemy jeszcze wracać.