Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Brudasy ze Śląska
Nie potrzeba było wiele, żebyśmy się dowiedzieli co myślą o nas, Ślązakach, bracia rodacy. Umiłowana Ojczyzna i Naród wydali werdykt: brudasy, śmierdziele i prymitywy. Prawdziwi patrioci i katolicy w zaciszach swoich domów wściekle tłukąc w klawiatury komputerów dali wyraz swoim uczuciom.
Pracując zdalnie, otrzymując kasę za wpatrywanie się w ekran monitora – zbluzgali ludzi, którzy każdego dnia harują jakby koronawirusa nie było. Z narażeniem życia i zdrowia, bo ta robota i bez wirusów jest śmiertelnie niebezpieczna. Pracują dziś bez zachowania obowiązujących w czasie epidemii zasad bezpieczeństwa, bo w takich zakładach pracy po prostu nie da się tego zrobić.
Bezpieczni w czterech ścianach domu, urzędowego pokoju, czy sterylnego biura warszawskiej korporacji – w szumie klimatyzatorów i filtrów powietrza – prawdziwi Polacy, internetowi komentatorzy – wydali jednak werdykt.
Wiem. Frustracja rośnie. Ile czasu można spędzać z rodziną, bez możliwości wyrwania się na piwo z kumplami? Jak można wytrzymać tyle czasu z dzieckiem, które zamiast chodzi do przedszkola czy szkoły wisi nam nad głową. Wszędzie tylko cholerne zakazy, obostrzenia i całkowity brak rozrywek. Na kimś trzeba się wyżyć. Wyładować negatywną energię.
Górnik jest czarny jak murzyn, każde dziecko to wie i już w przedszkolu rysuje takie obrazki. Jak brudny, to się nie myje, a skoro się nie myje – to musi śmierdzieć. Całkowicie logiczny wniosek. Górnicy nawet czarne mundury mają – na pewno po to, żeby ich za często nie prać. Brudasy i śmierdziele.
Tak swoją drogą, nie wiem czy wiecie Kochani Rodacy, nie każdą pracę można wykonać pod krawatem, w nieskazitelnie białej koszuli. Ktoś musi węgiel wydobyć, ktoś inny w pocie czoła, niewątpliwie czasami śmierdząc pracuje w upalne dni na budowach, ktoś inny usuwa awarię kanalizacji, a jeszcze ktoś umorusany smarami naprawia wasze wypasione fury. Można wymieniać dalej…
Co zrobimy z tymi komentarzami? Nie ma sensu załamywać rąk i krzyczeć z oburzenia. Trzeba wykazać się empatią. Współczuć. Wyciągnąć pomocną dłoń. Autorzy takich internetowych komentarzy nie radzą sobie z własnymi problemami, frustracją, poczuciem nieszczęścia i złością, którą zżera ich od środka. Niestety, to grono rośnie znacznie szybciej niż statystyka zarażonych koronawirusem. I nie wiem, czy na dłuższą metę nie jest to problem znacznie bardziej poważny niż wirus, którego prędzej czy później opanujemy.
To też wyraźny sygnał dla pierwszego ze śląskich posłów – premiera Mateusza Morawieckiego. Nie można traktować Śląska po macoszemu, bo potem są takie efekty. Za wyborcze krzyżyki trzeba odpłacić choć odrobiną szacunku i starań, żeby nasz wizerunek nie sprowadzał się do umorusanej twarzy. Faktycznie umorusanej, ale przecież w czasie ciężkiej, katorżniczej pracy w skrajnie niebezpiecznych warunkach.
Na koniec dla wszystkich intelektualistów z Warszawy i innych części kraju, tak chętnie wypisujących krzykliwe komentarze – nieco poezji, niestety, wciąż tak bardzo aktualnej.
Różewicz Tadeusz –
“List do ludożerców”
Kochani ludożercy
nie patrzcie wilkiem
na człowieka
który pyta o wolne miejsce
w przedziale kolejowym
zrozumcie
inni ludzie też mają
dwie nogi i siedzenie
kochani ludożercy
poczekajcie chwilę
nie depczcie słabszych
nie zgrzytajcie zębami
zrozumcie
ludzi jest dużo będzie jeszcze
więcej więc posuńcie się trochę
ustąpcie
kochani ludożercy
nie wykupujcie wszystkich
świec sznurowadeł i makaronu
nie mówcie odwróceni tyłem:
ja mnie mój moje
mój żołądek mój włos
mój odcisk moje spodnie
moja żona moje dzieci
moje zdanie
Kochani ludożercy
Nie zjadajmy się Dobrze
bo nie zmartwychwstaniemy
Naprawdę
PS. Tytułem wyjaśnienia do zdjęcia. Uwaliłem się tak na biegu katorżnika, który szczerze polecam, bo nic tak dobrze nie wyładowuje złości i frustracji jak wysiłek fizyczny. Brudny, przemoczony i śmierdzący dotarłem do mety. I choć trudno może być w to uwierzyć – nie wróciłem tak do domu. Wziąłem prysznic, nawet użyłem mydła(!) i przebrałem się w czyste ciuchy. Mam nadzieję, że tym niecnym czynem Was nie uraziłem…