Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Trzy tysiące złotych dopłaty do węgla, czyli jak rząd niweczy własne działania. Większość ludzi zostanie bez pomocy finansowej
Rząd przyjął projekt ustawy w sprawie jednorazowego dodatku węglowego w wysokości trzech tysięcy złotych. Będzie mógł ubiegać się o to każdy, kto ogrzewa swój dom węglem, niezależnie od dochodu. I choć idea pomocy być może jest słuszna, to w praktyce rząd tym pomysłem niweczy własne działania, wyrzucając do kosza ostatnie lata edukacji i przekonywania, by korzystać z innych źródeł ogrzewania. Ci, którzy tego posłuchali, pomocy nie dostaną.
Gospodarstwa domowe, ogrzewane piecem na węgiel, będą mogły ubiegać się o jednorazowy dodatek finansowy w kwocie trzech tysięcy złotych. Rząd przyjął bowiem projekt ustawy w sprawie dopłat do węgla, przygotowany przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Co to oznacza w praktyce? Pieniądze będą mogły dostać gospodarstwa, których źródłem ogrzewania jest kocioł na paliwo stałe, koza, kominek, ogrzewacz powietrza, piecokuchnia, trzon kuchenny, kuchnia węglowa lub piec kaflowy na paliwo stałe, zasilane węglem kamiennym, brykietem lub peletem zawierającymi co najmniej 85 proc. węgla kamiennego. Pomoc będzie mógł uzyskać każdy, niezależnie od dochodu.
Warunkiem otrzymania dodatku węglowego jest zgłoszenie źródła ogrzewania do centralnej ewidencji emisyjności budynków i złożenie wniosku do 30 listopada, jeśli ustawa wejdzie w życie. Po złożeniu wniosku do 30 dni powinniśmy otrzymać pieniądze. Możliwe jest również ubieganie się o tzw. „dodatek osłonowy” – do 1,4 tys. złotych (wnioski do końca października 2022 r.).
Co ciekawe, dodatek węglowy oznacza wycofanie wcześniejszego pomysłu rządu dotyczącego określonej ceny za tonę węgla. „996,6 zł zostanie zlikwidowane i zastąpione 3 tys. zł bezpośredniego wsparcia w dodatku węglowym. (…) Patrząc po sposobie funkcjonowania w ostatnich miesiącach oceniliśmy, że dodatek węglowy będzie lepszym sposobem funkcjonowania niż tamten system. (…) Tamte przepisy zostały podpisane przez pana prezydenta, wchodzą w życie w najbliższych dniach, w tym okresie przejściowym oczywiście można korzystać, ale wychodząc naprzeciw oczekiwaniom, zapewniamy drugie rozwiązanie”, powiedziała na konferencji prasowej Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska.
Projekt ustawy dotyczący dodatku węglowego to odpowiedź na ostatnie problemy z dostępnością oraz wysokimi cenami tego surowca, choć pierwszego problemu właściwie i tak nie rozwiązuje. Po co komu bowiem dodatek do węgla, którego nie można nigdzie kupić? Sporym zgrzytem w projekcie ustawy jest również fakt, że pomysł niweczy wcześniejsze działania rządu i samorządów.
W jaki sposób? Wyrzucając do kosza ostatnie lata edukacji i przekonywania, by korzystać z innych źródeł ogrzewania. Ci, którzy tego posłuchali i zrezygnowali z pieców oraz z palenia węglem, pomocy nie dostaną, mogą więc czuć się sfrustrowani i zadać sobie pytanie: „Po co mi to było? Mogłem/-am zostać przy węglu”. W sieci głosów krytycznych już jest sporo. „Ja pytam, czym się różni palący węglem od mieszkającego w bloku. Posiadający mieszkanie w bloku, odbierający ciepło z ciepłowni nie zapłacą więcej? To jest chora polityka dosypywania kasy”, czytamy w komentarzach na Twitterze. Na zwrócenie uwagi zasługuje również fakt, że dodatek będzie można uzyskać niezależnie od dochodu, a to oznacza, że osoby zamożne, których stać było na proekologiczne ogrzewanie, ale nie wymienili pieców węglowych, dostaną dodatkowe pieniądze, których akurat na węgiel raczej im nie brakowało. „Dodatek węglowy będzie kosztował 11,5 mld złotych. Za taką kwotę można kupić pół reaktora jądrowego”, pisze Jakub Wiech, dziennikarz zajmujący się górnictwem i energetyką w Polsce.
Aleksander Brzózka, rzecznik prasowy Ministerstwa Klimatu i Środowiska, odpowiadając na różne zarzuty na Twitterze pisze, że „dodatek osłonowy został stworzony po to, aby zniwelować rosnące ceny energii, gazu i żywności. W przypadku dodatku węglowego mechanizm jest podobny. To od beneficjenta będzie zależeć, w jakim stopniu te środki zostaną przeznaczone na zakup węgla”. Podkreśla też, że rząd pracuje nad pakietem rozwiązań pomocowych dla „innych grup”, nie tylko tych ogrzewających domy węglem. „Tylko że ok. 1/3 domów w Polsce jest zupełnie nieocieplona. Taki przeciętnej wielkości dom potrzebuje 6-7ton węgla do ogrzania. Przy obecnych cenach to wydatek rzędu 20 tysięcy zł. Wsparcie rządu jest kroplą w morzu potrzeb i nie rozwiąże kryzysu nadchodzącej zimy, a tym bardziej kolejnej”, odpisała mu Joanna Flisowska z Greenpeace Polska.
Jak podaje resort klimatu, że w 2021 roku liczba gospodarstw domowych wykorzystujących węgiel kamienny do ogrzewania wynosiła 4,3 mln, a w 3,8 mln był to podstawowy nośnik ogrzewania pomieszczeń. Zużycie węgla kamiennego w gospodarstwach domowych Ministerstwo Klimatu i Środowiska szacuje na ok. 7,4 mln ton.