Rzeczywistość nie uznaje politycznej retoryki

Nie wiem, czy Karol Nawrocki będzie prezydentem pomników, czy prezydentem przyszłości. Ale wiem, że czas politycznych uników się skończył. Albo będziemy krajem nowoczesnym, który mądrze inwestuje w ludzi, technologię i niezależność energetyczną – albo będziemy krajem biednym, który żyje przeszłością i z każdym rokiem płaci za to coraz wyższą cenę.

Nowy prezydent, Karol Nawrocki, wygrał, bo słuchał ludzi. To zrozumiałe. Sam pochodzę z Mysłowic i wiem, jak łatwo poczuć się pominiętym, gdy Warszawa czy Bruksela mówi o „zielonej transformacji”, a ty po prostu chcesz, żeby w zimie było ciepło, a prąd nie kosztował fortuny. Ale wiem też, że od słuchania zaczyna się odpowiedzialność – a nie jej koniec.

Zderzenie z rzeczywistością przychodzi szybciej, niż się spodziewamy. Nie wystarczy dziś powiedzieć: „bronimy węgla”. Bo tego węgla już coraz mniej. Bo staje się zbyt drogi, zbyt niestabilny, zbyt obciążający system. I nie dlatego, że ktoś tak zdecydował w Brukseli. Tylko dlatego, że nawet rachunek ekonomiczny nie zostawia złudzeń.

Raport Forum Energii mówi wprost: żeby Polska miała stabilny system energetyczny, musimy w ciągu kilku lat zbudować 56 GW nowych mocy – z czego 46 GW to OZE. Do tego 17 GW magazynów energii, bo bez nich system się nie utrzyma. Do 2040 roku mówimy o ponad 100 GW nowych inwestycji. To są konkretne liczby. Inżynierowie, ekonomiści, modelowanie godzinowe całego systemu – nie da się tego zagadać patriotycznym transparentem.

Kiedy czytam te dane, myślę o znajomych z Katowic, którzy całe życie pracowali na kopalni. Mówili: „Jeszcze parę lat pociągniemy”. Może. Ale czy ktoś im powiedział, co dalej? Czy ktoś powiedział ich synom, że mogą pracować przy budowie magazynów energii, instalacji PV, nowoczesnych pomp ciepła? Że to nie są miejsca pracy w Berlinie, tylko w Katowicach, Bieruniu, Bytomiu, Rudzie Śląskiej – jeśli tylko damy im szansę?

Zamiast bronić ludzi złudzeniem, że da się zatrzymać świat, może lepiej dać im miejsce w nowym świecie. Pokazać konkretną drogę, nie tylko niechęć do zmiany. Bo przecież i tak ją przejdziemy. Pytanie tylko, czy razem, z szacunkiem i planem, czy osobno, w poczuciu krzywdy i strachu.

Czasami mam wrażenie, że w polskiej polityce wszystko da się powiedzieć prostym hasłem. „Tani prąd z węgla”, „czarne złoto”, „nie dla klimatycznego dyktatu” – brzmi dobrze, trafia na podatny grunt, szczególnie tam, gdzie ludzie realnie boją się o pracę, przyszłość, rachunki. Ale od jakiegoś czasu nie potrafię już patrzeć na te hasła bez strachu. Bo za nimi nie ma odpowiedzi. A odpowiedzi – te prawdziwe – właśnie dziś są nam najbardziej potrzebne.

Potrzebujemy reform rynku mocy, potrzebujemy uproszczenia procedur, przyspieszenia decyzji, integracji elektroenergetyki z ciepłownictwem i transportem. Wiem, nie brzmi to jak hasło na wiec. Ale to właśnie ta żmudna, techniczna praca zdecyduje o tym, czy dzieci moich znajomych będą mieszkać w kraju z tanią i czystą energią, czy wyjadą, bo tu się nie da żyć.

Nie ma nic złego w tym, że ktoś chce bronić górników. Naprawdę. Ale czy nie większą obroną byłoby danie im szansy na realną przyszłość? Taką, w której nie muszą wybierać między tradycją a bezpieczeństwem ekonomicznym?

Patryk Białas
Patryk Białas

Radny Miasta Katowice. Społeczny koordynator polskich liderów The Climate Reality Project. Ekspert stowarzyszenia BoMiasto.