Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Kalifornia w płomieniach: ostrzeżenie z daleka
Pożary w Kalifornii stały się symbolem globalnego kryzysu klimatycznego. Co roku ten amerykański stan zmaga się z coraz bardziej niszczycielskimi ogniowymi kataklizmami. W tym sezonie płomienie zabiły już co najmniej 16 osób. Nakaz ewakuacji dotyczy 105 000 mieszkańców Los Angeles, a 87 000 znajduje się w strefach ostrzegawczych przed ewakuacją, co oznacza, że mogą oni być zmuszeni do opuszczenia miasta w każdej chwili. Palisades Fire spalił ponad 19 900 akrów, niszcząc 5 tysięcy budynków. Kenneth Fire, który pojawił się w rejonie Woodland Hills, zmusił do ewakuacji kolejne setki ludzi. Straty materialne idą w miliardy dolarów, a koszty społeczne są niepoliczalne.
Dla mnie ta historia ma też wymiar osobisty. Jeszcze w październiku zeszłego roku spacerowałem ulicami Los Angeles, odwiedziłem polski konsulat, gdzie spotkałem Paulinę Kapuścińską, konsul generalną RP, podziwiałem malownicze wzgórza w okolicach Hollywood. Dziś te same rejony są pogrążone w chaosie, a ulice, które pamiętam jako pełne życia, zamieniły się w strefy zagrożenia. Konsulat został zamknięty, a mieszkańcy uciekają przed żywiołem, który wydaje się niepowstrzymany.
Kalifornia jest dziś lustrem, w którym możemy zobaczyć przyszłość naszej planety. O ile jeszcze dekadę temu takie zjawiska wydawały się anomaliami, o tyle dziś są normą. Problem w tym, że nie tylko nie reagujemy wystarczająco szybko, ale także ignorujemy bezpośrednie przyczyny. Spalanie paliw kopalnych – węgla, ropy i gazu – jest motorem napędowym kryzysu klimatycznego, a mimo to globalne subsydia dla tych sektorów wciąż sięgają setek miliardów dolarów.
Jak wskazuje Jason Kirkpatrick, ekspert ds. klimatu, rozwiązanie problemu jest w zasięgu ręki. Przejście na odnawialne źródła energii, takie jak energia słoneczna, wiatrowa czy geotermalna, nie tylko zmniejszy emisje CO₂, ale także przyniesie korzyści ekonomiczne. Koszty transformacji energetycznej są znacznie niższe niż wydatki na naprawianie szkód po katastrofach naturalnych.
Nie sposób pominąć odpowiedzialności wielkich koncernów naftowych. Jak zauważa Aaron Regunberg, prawnik zajmujący się klimatem, ich działania to nie tylko zaniedbanie, ale świadome przestępstwo. Przez dekady wiedzieli, jak spalanie paliw kopalnych wpływa na klimat, a mimo to bagatelizowali problem i dezinformowali opinię publiczną.
Pożary w Kalifornii są ostrzeżeniem, którego nie możemy ignorować. To, co dziś dzieje się w Los Angeles, jutro może wydarzyć się w Katowicach. Kryzys klimatyczny to rzeczywistość, z którą musimy się zmierzyć.