Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
W polityce potrzebujemy twórczych sporów, a nie polaryzacji
Polska polityka i polskie społeczeństwo mierzy się z wysokim poziomem polaryzacji, a ta jest głównym hamulcowym skutecznej transformacji. Dialogu, ale też merytorycznego sporu – tych elementów brakuje nam w debacie publicznej i edukacji politycznej – wskazują prezeski Szkoły Liderstwa im. Zbigniewa Pełczyńskiego w rocznicę wyborów parlamentarnych.
Ubiegłoroczna zmiana rządu nie zmieniła problemów, z którymi boryka się polskie społeczeństwo i nie ostudziła napięć w nim buzujących. Według ankiety przeprowadzonej wśród absolwentów Szkoły Liderstwa (dawniej Szkoły Liderów) im. Zbigniewa Pełczyńskiego, która od 30 lat zajmuje się edukacją liderską i polityczną, polaryzacja uplasowała się na trzecim miejscu (zaraz za kryzysem demograficznym i brakiem bezpieczeństwa militarnego) wśród zidentyfikowanych wyzwań stojących przed Polską. Ponadto połowa (53 proc.) liderek i liderów zadeklarowała, że zjawisko to utrudnia im działalność zawodową, m.in. wprowadzanie zmian na szczeblu lokalnym, centralnym lub wyższym. Ekspertki z Fundacji ostrzegają, że nie da się budować strategii rozwoju państwa, gdy struktury społeczne podmywane są przez fale polaryzacji.
– Pluralizm, ścieranie idei czy spór są podstawą demokracji. Polaryzacja pojawia się wtedy, gdy zaczynamy bać się konfliktu – wtedy ludzie muszą opowiedzieć się po którejś ze stron i po tej stronie pozostają, bo nie są gotowi na konfrontację. Nie widzą też nici porozumienia w sferach paradoksalnie tożsamych. Takie podejście powoduje oddalanie się grup społecznych, czyli polaryzację. Zaś izolacja podsycana lękiem długofalowo prowadzi do przemocy. Nawet głęboki konflikt może być twórczy. Ale polaryzacja taka już nie jest i nie powinna się wymykać z rąk osobom, które w danym momencie są u władzy. Odpowiedzialnością rządzących jest to, by dostrzegać granice bezpieczeństwa i ich nie przekraczać. Nie można doprowadzać do sytuacji, gdy każdy zwolennik „innego” jest traktowany jak osobisty wróg – mówi Agnieszka Muras, wiceprezeska Zarządu Szkoły Liderstwa. – Według naszych absolwentek i absolwentów ostatnia kampania samorządowa była najtrudniejszą i najbardziej spolaryzowaną, jaką do tej pory widzieli. Mówią oni nie tylko o hejcie, ale wręcz o zorganizowanych grupach, które były przeciwko nim. Nas, osoby, które mówią im na salach szkoleniowych o porozumieniu i współpracy ponad podziałami, jest to niezwykle niepokojące- dodaje.
Jednocześnie w wyborach lokalnych w aż 412 gminach w Polsce do wyboru był tylko jeden kandydat. Brakowało osób, które chciały wziąć na siebie odpowiedzialność liderowania w swoich miejscowościach, odważyć się stanąć do walki.
Recepta na polaryzację
Pytani o receptę na polaryzację absolwentki i absolwenci Szkoły Liderstwa proponują przede wszystkim dialog, spotkania i wychodzenie poza bańkę. Kolejnymi działaniami powinna być walka z dezinformacją oraz edukacja społeczeństwa.
– Jesteśmy w Polsce w czasie, kiedy z niepokojem przyglądamy się, w jaką stronę spór zmierza. Nie jest to efekt ostatniego roku czy dziewięciu lat. Każde czasy mają swojego przeciwnika. Na każde momenty wpływają inne pokolenia, inne technologie – wcześniej nie istniała sztuczna inteligencja, nie mierzyliśmy się z szumem informacyjnym, dezinformacją na tak dużą skalę. Dlatego w czasach tak dużych dystraktorów potrzeba nam nowych, obiektywnych, apolitycznych punktów orientacyjnych dla całego społeczeństwa, latarni morskich adekwatnych do potrzeb XXI wieku. Możemy mówić o wychodzeniu z bańki, ale prawdziwym wyzwaniem jest przekucie słów w czyn na dużą skalę – my to robimy z liderami i liderkami, wierząc, że za jakiś czas ta kula śnieżna pociągnie innych i będziemy gotowi na zmianę nawyków i zachowań, spotkanie różnorodności – mówi Agnieszka Muras.
Brakujące elementy w debacie publicznej
Polaryzacja odbija się również na jakości debaty publicznej. Według liderek i liderów brakuje w niej otwartości na dialog i słuchania siebie nawzajem – wskazało tak prawie ¾ badanych. 70 proc. zauważyło, że nie ma obecnie merytorycznej dyskusji, a 40 proc. – że potrzebujemy więcej głosów ekspertów. Niemal co trzecia osoba wskazała także na uważność na fake newsy i dezinformację, a co czwarta jest zdania, że potrzebujemy głosu młodszych pokoleń i społeczności lokalnych. Pozostałe wymieniane potrzeby to uwzględnienie głosu kobiet, mniejszości narodowych, środowisk społecznie wykluczonych i społeczności akademickiej.
– W świecie, w którym nie ma miejsca na dialog, trudno o wspólne działanie. A przecież im więcej głosów, tym bardziej dokładny i wielowymiarowy obraz sytuacji można uzyskać. Dlatego potrzebujemy w debacie publicznej głosu różnych grup interesu: kobiet, młodych i młodych kobiet, ekspertów, migrantek, i ekspertek z doświadczeniem uchodźczym, osób niepełnosprawnych, naukowców z niepełnosprawnością, wszystkich, którzy są bliżej codziennych spraw i mają perspektywę, której nierzadko brakuje osobom u władzy. Ten brak perspektywy jest zrozumiały, dlatego im większa aktywność powyższych grup i jej różnorodność, tym większa szansa na skuteczniejsze mierzenie się z wyzwaniami np. w dziedzinie zmian klimatu, zarządzania demografią, walki ze skrajnym ubóstwem, transformacji energetycznej. Ta wiedza i autorytet muszą być ponadpartyjne – mówi Magdalena Tchórznicka, prezeska Fundacji.
– Kolejną i być może najważniejszą rzeczą, której potrzebujemy w polityce, to odpowiedzialna edukacja i podnoszenie kompetencji przez polityków. Nikt nie rodzi się liderem, liderką, trzeba się nimi stawać. Do pełnienia funkcji publicznej należy się przygotować. Dziś, aby być operatorem wózka widłowego, trzeba mieć uprawnienia. Aby zostać posłanką, prezydentem, burmistrzynią już nie. Nie możemy w Polsce rozmawiać tylko o metodach robienia polityki. Należy pytać o jakość ludzi w polityce. Zarówno tej centralnej jak i lokalnej. Prowadząc Szkoły Polityczne widzę, że często ludzie jadą na nasze programy z myślą, że nauczą się sztuki wystąpień publicznych, negocjacji, metod “wygrania” z przeciwnikiem. A my zamiast tego zadajemy pytania o wartości. Kim jesteś, po co chcesz robić to, co robisz? Przywództwo polityczne powinno być skuteczne. Tylko że my wierzymy, że skuteczności i wartości da się ze sobą połączyć – podkreśla prezeska Szkoły Liderstwa.
Szkoła Liderstwa przygotowała także listę konkretnych postulatów i zadań na kolejny rok rządu, dzięki którym jakość debaty publicznej wzrośnie, a polaryzacja zmaleje:
1. Spotykać się z ludźmi, nie tylko jako wyborcami, i słuchać o ich realnych problemach i wątpliwościach. Często uprzedzenia wynikają z niewiedzy i lęku, a ich wypowiedzi taktować jak latarnie morskie zmian, które muszą zajść
2. Zapraszać do konsultacji ekspertów, ludzi nauki, aktywistów, osoby o różnych poglądach, by móc zbudować sobie pełen obraz sytuacji i konsekwencji podejmowanych działań.
3. Stawiać na doradców z wysokimi kompetencjami i wiedzą w swojej dziedzinie.
4. Dbać o utrzymanie trójpodziału władzy i bezstronności organów takich jak Trybunał Konstytucyjny, które pełnią funkcje kontrolne niezależnie od tego, kto akurat sprawuje władzę.
5. Uczestniczyć w projektach, inicjatywach, komisjach i współpracować ponad podziałami partyjnymi, w obszarach, które nie powinny być zagarniane przez ideologie (np. neutralność klimatyczna Polski) – szukać wspólnych celów i wartości.
6. Uczestniczyć w projektach i spotkaniach międzynarodowych, żeby inspirować się działaniami z innych kultur i regionów, spojrzeć na naszą sytuację z dystansu.
7. Odpowiadać na pytania dziennikarzy z różnych mediów, nie zamykać się na żadne medium.
Szkoła Liderstwa im. Zbigniewa Pełczyńskiego