Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Alicja Pawłowska-Piorun: czynnikiem, który ogromnie wspiera i staje się motorem napędzającym przejście na „zieloną stronę”, jest kwestia wpływu
Alicja Pawłowska-Piorun, Sustainability Expert w ING Banku Śląskim
Czym zajmujesz się zawodowo? Jak to się stało, że jesteś tu, gdzie jesteś na swojej ścieżcekariery zawodowej?
Jestem jedną z grupy ekspertek i ekspertów banku, odpowiedzialną za ESG z mocnym akcentem na literkę G czyli governance (prawo i regulacje). Te trzy literki stoją obok siebie nieprzypadkowo – sąrównorzędne i bez siebie wzajemnie nie funkcjonują. Ale literka G (governance) jest fundamentem, na którym pozostałe literki się opierają. Bez stabilnego governance trudno realizować polityki związane z pozostałymi literkami, czyli aspektami społecznymi czy też dotyczącymi środowiska.
Z wykształcenia jestem prawnikiem. Moja praca w dużej mierze opiera się więc na regulacjach. Do moich zadań należy m.in. przygotowanie organizacji zarówno do wdrożenia wszystkich zmian, które nadchodzą – zwanych czasem tsunami regulacyjnym (śmiech), jak i zapoznania się z najlepszymi praktykami na rynku w tym obszarze i przeniesienia ich do organizacji. Z mojej perspektywy ważne jest, żeby nie robić tylko minimum w obszarze ESG, bo cele są ambitne i powinniśmy patrzeć na to szerzej i w bardziej pogłębiony sposób. ESG to bardzo duży i absorbujący obszar – jestem tutaj w grupie ekspertów i ekspertek, nie tylko z tego rozdzielnika (zrównoważony rozwój), ale także z obszaru innowacji. Nasze podejście jest takie, że nie ma zdrowego i efektywnego wdrażania ESG, opierając się tylko na tym, co jest obecnie, trzeba myśleć też do przodu i być otwartym na współprace i nowe rozwiązania. Dlatego nasz zespół działa w obszarze ESG i innowacji, co nie jest typowym połączeniem nie tylko w sektorze finansowym, ale także w innych, dużych firmach. Tak więc z naszego „autorskiego” podejścia jesteśmy bardzo dumni.
Drugi obszar moich obowiązków to opiekowanie się ekosystemem ESG, czyli wszystkimi „istotnymi innymi” dla banku. Najprościej – są to podmioty, które oddziałują na bank albo bank na nie oddziałuje. Zawężając to, jest to przede wszystkim współpraca z partnerami społecznymi, jakimi są dla nas NGO-sy, uczelnie oraz inne banki i klienci (a właściwie cały sektor finansowy). Współpraca polega na dobrowolnym wspieraniu się w budowaniu wiedzy i dzieleniu się nią. To także budowanie świadomości. Poprzez takie współprace dostarczamy wiedzę z zewnątrz do wewnątrz organizacji. Dla wszystkich stron to win-win.
Może powinnam od tego zacząć, ale z trzeciej strony – mamy Porozumienie Paryskie, które ma trzycele. Zazwyczaj myślimy o tym pierwszym celu, czyli „słynnym 1,5 stopnia”, ale Porozumienie Paryskie ma przecież trzy cele, więc ja na co dzień zajmuję się tym celem, o którym prawie nikt nie pamięta, czyli zapewnieniem spójności przepływów finansów ze ścieżką prowadzącą do niskiego poziomu emisji gazów cieplarnianych i rozwoju odpornego na zmianę klimatu. Prościej mówiąc, to zapewnienie, żeby pieniądze płynęły w dobrym kierunku i żeby były jak największą dźwignią „zielonej zmiany”. To też jest moja mała współodpowiedzialność – z czego jestem bardzo dumna.
A jak rozumiesz pojęcie zielonych umiejętności? Jaka jest Twoja definicja?
Odpowiada mi to podejście, które mówi, że zielone kołnierzyki, które wymagają posiadania zielonych kompetencji, to nie jest coś obok niebieskich i białych kołnierzyków. To nie jest jakaś wyjątkowa, osobna grupa tylko dalej mamy białe i niebieskie kołnierzyki, a zielony kołnierzyk jest trochę taką nakładką na nie. Każdego koloru kołnierzyk może stać się jednocześnie zielonym kołnierzykiem. I to jest dla mnie fajne, włączające podejście, nie stawiające sztywnych podziałów. Do tego zakładające,że można się zmienić, a „zieloność” jest kwestią podejścia. To mi się bardzo podoba.
Dyskusję o zielonych umiejętnościach obserwowałam do tej pory bardziej na poziomie publikacji i konferencji. Zazwyczaj koncentruje się ona obecnie na niebieskich kołnierzykach, czyli na technicznych profesjach, związanych z odnawialnymi źródłami energii, wymagającymi twardych, technicznych / inżynierskich umiejętnościach. Mówimy też o białych kołnierzykach, które mogą być zielone, ale także o (dość mocno jeszcze niedocenionych) błękitnych kołnierzykach, które ewoluują i też zakładają zielony kołnierzyk.
W tym rozumieniu bardziej identyfikuję się z tymi białymi kołnierzykami, które też mogą nabyć zielone umiejętności. Przy czym założenie zielonego kołnierzyka, wymaga w tym przypadku trochę innych kompetencji niż w przypadku kołnierzyków niebieskich. Mam wrażenie, że w tych niebieskich można się „konwencjonalnie przekwalifikować”, nabywając pewne techniczne umiejętności. Z mojego punktu widzenia zmiana z białych w zielone wygląda trochę inaczej. Uważam, że każdy biały kołnierzyk może się zazielenić. I jest to w dużej mierze kwestia nastawienia.
Zieloność identyfikuję przede wszystkim w podejściu, które charakteryzuje się tym, że w życiu zawodowym spodziewamy się niespodziewanego i jesteśmy przygotowani na bardzo duże zmiany.Akceptujemy więc niepewność planując ścieżkę kariery. To jest też gotowość na ciągłe uczenie się.Każda praca w jakimś stopniu zakłada, że to czego nauczyliśmy się 30 lat temu, wymaga aktualizacji, ale w obszarze zielonych kołnierzyków obserwuję, że jest to bardzo fundamentalne. Nie istnieje „wiedza kanoniczna”, której opanowanie gwarantuje, że już na zawsze będziemy ekspertami od ESGlub zrównoważonego rozwoju. To się zmienia i pojawia się wiele dodatkowych informacji w tym obszarze. Zielone zawody (rozumiane jako zawody wymagające określonych kompetencji), praca ekspertów ESG, w szczególny sposób wymagają ciągłego doskonalenia się i zdobywania nowej wiedzy.
Z jednej strony gotowość do zmiany, z drugiej strony gotowość do nauki. Jeżeli mamy tę kombinację, to w mojej ocenie założenie zielonego kołnierzyka to tylko kwestia czasu.
A jak Ty zazieleniasz swój kołnierzyk?
Czuję się zielonym kołnierzykiem już od wielu lat. W mojej pracy jako project manager, prawniczka czy ekspertka, zazielenienie się jest stosunkowo proste – wybiera się właściwą gałąź tematyczną związaną z ESG/zrównoważonym rozwojem i działa w tym obszarze. U mnie zaczęło się od prawa energetycznego, potem to było prawo ochrony środowiska, prawo w obszarze klimatu, współpraca z administracją publiczną, potem instytut badawczy aż w końcu instytucja finansowa.
Warto też podkreślić, że czynnikiem, który ogromnie wspiera i staje się motorem napędzającym przejście na „zieloną stronę”, jest kwestia wpływu (impact). I nie ma „bardziej wpływowego” kołnierzyka niż zielony, bo to jest obszar, gdzie nasze działania potrafią mieć niesamowite przełożenie na to, co się dzieje, jak wygląda społeczno-gospodarcze otoczenie etc. Dla mnie kwestia wpływu była bardzo ważna i jak pokazuje moja ścieżka życiowa, jako prawniczka mogę się też realizować w obszarach zielonych i zajmować się prawem związanym z klimatem.
Obecnie mamy coraz więcej prawników działających wspólnie z NGO’sami w kwestiach zrównoważonego rozwoju i zmiany klimatu. Ten zawód można zazielenić poprzez określone kompetencje, tak samo pracę w banku, szczególnie w obszarze sustainable finance.
Czy rozwiniesz tę myśl?
W banku można działać właśnie w ramach tego, o czym wspomniałam na początku – czyli zapewnieniu, żeby pieniądze wspierały finansowanie tych rzeczy, które obecnie wspierajątransformację w kierunku niskoemisyjnej gospodarki. Znamy powiedzenia, które mówią, że pieniądze rządzą światem. Czy nam się to podoba, czy nie – prawda jest taka, że nawet najlepsze oddolne działania prędzej czy później stają przed wyzwaniem – skąd na to weźmiemy pieniądze? I to jest ta część, w której czuję się zdecydowanie najlepiej, czyli żeby pieniądze najlepiej pracowały zgodnie z celami, które ma zarówno bank, ale także klienci, współpracujące firmy itd. Finansowanie jest esencją wpływu.
Społeczeństwo przechodzi na gospodarkę niskoemisyjną. Robią to zarówno nasi klienci, robimy to również w ING – finansujemy wiele zrównoważonych działań, ale wciąż więcej tych, które takie nie są. Wszyscy jesteśmy w procesie transformacji. Odpowiednie instrumenty finansowe mogą motywowaćludzi na przykład do dokonania termomodernizacji, do wyboru na starcie domu / mieszkania, o lepszych wskaźnikach energetycznych, co potem może przełożyć się też na niższe rachunki i lepszy komfort użytkowania.
A zmieniając nieco temat – co ci się wydaje istotne w budowaniu kariery, żeby praca dawała satysfakcję?
To jest bardzo indywidualne. Są osoby, które największą radość czerpią z pracy, która jest codziennie taka sama i wiedzą, że za 15 lat też będą ją wykonywać. Jednak jak wspomniałam, dla mnie ważny był wpływ. Wielu innych – w tym nie będę ukrywać – mnie też – napędza robienie rzeczy, które mają sens. Motywacje zawodowe mogą więc być bardzo różne i na pewno nie można jednego szablonu przyłożyć do wszystkich. Według moich obserwacji teraz jest bardzo dobry moment na zastanowienie się czy nie zostać zielonym kołnierzykiem. Według wielu badań rynek pracy dla zielonych kołnierzyków będzie rosnąć. Tym bardziej, że to nie jest tak, że rynek łatwo się nimi nasyci i przykładowo będzie pula 20% zielonych kołnierzyków w gospodarce i będziemy się o nie bić. To są miejsca pracy na fali. Będzie ich coraz więcej, w coraz to nowych obszarach, więc teraz dobrze pomyśleć o tym, czy nie zainteresować się taką możliwością. Tym bardziej, że obszar „zieloności” ma charakter otwarty np. jak jestem elektrykiem, to moje umiejętności już teraz mają szansę się zazieleniać – mogę być monterem stacji ładowania samochodów elektrycznych i działać w sektorze elektromobilności.
Oczywiście nie uciekniemy od pytania – czy mamy motywację do zmian? Ten czynnik jest też bardzo ważny, gdy mówimy o przekwalifikowywaniu się. Jeżeli motywacja jest, to najpierw sprawdziłabym, jak to wygląda w już obecnym, nazwijmy to sektorze, do którego mam umiejętności, jak we wspomnianym przykładzie z elektrykiem. A potem zastanowiła się czego wymaga ode mnie (już teraz) założenie zielonego kołnierzyka. Warto zadać sobie już dziś to pytanie.
Poza tym, wierzę, że w życiu każdego z nas przynajmniej raz pojawia się szansa, takie momenty, które otwierają drzwi, które mogą zmienić wszystko. Uważam, że na rynku pracy dla wielu osób te wyjątkowe drzwi mają kolor zielony. Przejście przez nie pomoże poukładać i przedstawićdotychczasową, ale też przyszłą karierę w innych barwach. Nie twierdzę, że każda pierwsza praca w „zielonym” zawodzie będzie tą jedyną i tą najlepszą, bo może się okazać, że co 2- 3 lata osoba będzie poszukiwać nowego zajęcia, ale ta opcja zmiany, założenie dodatkowego kołnierzyka może być tym wyjątkowym momentem w życiu zawodowym, który zredefiniuje coś, o czym myśleliśmy, że jest stałe.
Na ile można zadziałać samodzielnie, drobnymi krokami, a na ile wymaga to już przy zaangażowania bardziej ustrukturyzowanej formy np. pójścia na dodatkowe kursy, może nawet na studia podyplomowe? Jak to wygląda z Twojej perspektywy?
Powiem, jak prawnik – to zależy. Z moich obserwacji wynika, że najlepiej sprawdza się mix i to chyba jest typowe, że mix w różnych proporcjach działa najlepiej. W banku mamy bardzo mocno rozbudowaną ofertę „do wewnątrz”, dla pracowników w obszarze ESG, dopasowaną do każdego poziomu kadry – od prezesa zarządu do niższych szczebli. Czasem są to szkolenia obligatoryjne, więc to jest ten moment, kiedy wielu pracowników pierwszy raz styka z tą tematyką. I może ich onazaintrygować. Mogą sobie powiedzieć, a to ciekawe poczytam, dowiem się więcej. I wtedy ścieżka edukacyjna jest bardzo szeroka. Może poprowadzić w każdym kierunku.
W ofercie edukacyjnej są też studia podyplomowe. Przyczyna podjęcia decyzji o takich studiach może być różna np. ktoś chce poszerzyć wiedzę o gospodarce obiegu zamkniętego, bo pracuję w firmie, która pakuje towar w opakowania, albo pracujemy w dziale finansowym i zaintrygowało nas coś w zakresie finansowania np. audyt sprawozdań finansowych. Studia podyplomowe są jedną z możliwych ścieżek na pogłębienie wiedzy w tym zakresie.
Bardzo dużo jest też – i to była też częściowo moja ścieżka – bezpłatnych, albo dość niedrogich międzynarodowych platform firmowanych przez uczelnie amerykańskie czy europejskie, które dają dostęp do szkoleń dotyczących wybranych aspektów ESG. Dzięki temu w swoim tempie, tworząc własną ścieżkę, możemy dowiadywać się, jak nasz zawód wygląda z innego punktu widzenia, czyli uwzględniania czynników ESG.
Dodatkowo tym, co popycha nas do przodu, do rozwoju, jest ciekawość. Jeżeli nie będziemy mieli w sobie ciekawości dowiedzenia się czegoś więcej, to szkolenia nie będą tak efektywne, jak mogłyby być. Zatem ciekawość i akceptacja zmiany są dla mnie najistotniejszymi czynnikami, gdy chcemy zazielenić swój kołnierzyk.
Bardzo dziękuję za rozmowę.