Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Długoterminowe straty dla miasta i regionu. Sprawa pożaru w Siemianowicach Śląskich
Relacja w mediach społecznościowych prezydenta Rafała Piecha dzień po pożarze nielegalnego składowiska odpadów w Michałkowicach to manipulacja. Na dłuższą metę jest szkodliwa dla Siemianowic Śląskich i mieszkańców Aglomeracji Górnośląskiej. Politycznie w pełni zrozumiała.
Jeśli opozycja koncentruje się tylko na smogu oraz łączy smród i bóle głowy mieszkańców z pożarem składowiska odpadów w Michałkowicach, to ustawiony w narożniku prezydent, wzywając na pomoc służby Śląskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, skutecznie wytrąca argumenty opozycji. Tak zbija się – i to znów normalne – kapitał polityczny. Tyle że to, co zrozumiałe w politycznej taktyce, niekoniecznie musi się sprawdzić z perspektywy długoterminowej strategii.
Po pierwsze, coraz bardziej świadome klimatycznie społeczeństwo wie, że w Siemianowicach Śląskich prezydent pozwolił na nielegalne składowanie odpadów. Bomba ekologiczna tykała od lat, a pożar jest skutkiem złej lokalnej polityki odpadowej. W Siemianowicach Śląskich, to nie pożar i smog, ale nielegalne składowisko toksyn jest problemem.
Po wtóre, mimo iż szerokie społeczne poparcie dla działań antysmogowych może wygenerować jakieś procenty dla prezydenta, to zamiast działań doraźnych w postaci trzech mobilnych laboratoriów zadysponowanych z województwa opolskiego i małopolskiego, warto aby w Siemianowicach Śląskich powstała stała stacja Państwowego Monitoringu Jakości Powietrza.
Źródłem sobotniej katastrofy ekologicznej jest siemianowicka oldskulowa polityka odpadowa. Współcześnie stawia się na recykling, gdzie śmieci przestają być odpadem, który należy wyrzucić, a stają się surowcem, który można na nowo wykorzystać. Recykling pozwala na oszczędność energii, surowców i środowiska naturalnego. Każda wykorzystana ponownie szklana butelka to oszczędność energii potrzebnej do oświetlenia pokoju żarówką przez 4 godziny. Szkło i aluminium podlegają recyklingowi w 100%, można je też przetwarzać nieskończoną ilość razy.
Dziś przerób zapewniają przede wszystkim technologie recyklingu mechanicznego. Ale coraz większe nadzieje wiązane są jednak z recyklingiem chemicznym. Rafał Piech pewnie to rozumie, ale chodzi mu o mobilizowanie tradycyjnego elektoratu, który powie, że nowoczesna polityka klimatyczna i środowiskowa, gospodarka cyrkularna to „jakieś „diabelstwo”, „ideologia indukowana z innych państw” lub „szaleństwo klimatyczne”.
Pewnie tak jest, tyle że na dłuższą metę tego typu działanie, choć może przynieść chwilowe efekty, jest nie tylko wierutnym kłamstwem, ale ustawia Siemianowice Śląskie na mocno antyekologicznym kursie. Bo świat, świetnie to wiemy, z działań na rzecz klimatu i cyrkularności nie zrezygnuje. A zrównoważona konsumpcja i recykling przetrwają, choćby akolici Rafała Piecha twierdzili inaczej. Podsumowując: jedynym celem Rafała Piecha jest chwilowe uspokojenie nastrojów społecznych i zyskanie na tym politycznych punktów.
W istocie, podgrzana w ten sposób polaryzacja takie punkty może mu dać. Ale patrząc na to w nieco dalszej perspektywie, lider Polska Jest Jedna działa na szkodę mieszkańców Siemianowic Śląskich i Aglomeracji Górnośląskiej, którzy na złej gospodarce odpadami mogą tylko stracić. I ustawia się plecami do nowoczesnej, światlejszej Polski, dla której zielona transformacja jest bardziej nadzieją, niż koszmarem. I to się nie zmieni.