Regionaliści nic się nie stało, nic się nie stało (śpiewane na melodię ludową piłkarskich kibiców)

Patrząc na efekty powrotu wyborczego regionalistów spod szyldów Ślonzoki Razem i Ruch Autonomii Śląska, można odnieść wrażenie, że regionalizm umarł. Nic bardziej mylnego, po prostu to już definitywny koniec epoki pewnych nazwisk, a problemem jest to, że następcy nie podejmują walki o pierwszeństwo.

Jeżeli lider Ruchu Autonomii Śląska, były członek zarządu województwa, profesor Jerzy Gorzelik robi wynik na poziomie 5 115 głosów. Dodajmy: startując z pierwszego miejsca w dość śląskim okręgu. A były prezydent Chorzowa, Marek Kopel startując z innego komitetu, z dalszego miejsca, robi wynik na poziomie 8 498. To diagnoza może być tylko jedna.

I nie, nie chodzi o rozdrobnienie, że jest inny śląski komitet, mianowicie Ślonzoki Razem, a ich lider robi wynik: 3 827 głosów. Sumując bowiem wyniki Swaczyny i Gorzelika, mamy 8 942, wynik nadal niewiele większy od Marka Kopla, kandydata z dalszego miejsca na zwycięskiej liście. Bo chyba ktoś, kto myśli o zwycięstwie powinien porównywać swój wyniki ze zwycięzcą. Przypomnijmy jeszcze, że w 2010 czy w 2014 Gorzelik robił wyniki na poziomie 15 000 głosów. 

I nie chodzi wcale o sąd nad Jerzym Gorzelikiem, wytykanie personalnych błędów, chociaż zapewne tak zostanie odebrany mój tekst. Najlepiej pokazać jednak ten problem na przykładzie najbardziej rozpoznawalnego lidera. Problem jest zasadniczy: po pierwsze brak charyzmatycznych nowych twarzy, są i nowe i charyzmatyczne, ale jeżeli łączą obie cechy to gubią się w organizacjach lub znajdują swoje miejsce w sprawniejszych ugrupowaniach. A po drugie brak propozycji programowych, które wychodzą poza sprawy środowiskowe i ich umocowania w działaniach organizacji. 

Regionalne ugrupowania zawęziły swoje działania do spraw związanych z kulturą. W programie wyborczym RAŚ aż 4 punkty na 12 mówią o kulturze, a i w kolejnych ta kultura się pojawia np. w podpunkcie mówiącym o walce z wykluczeniem pojawia się „bon na kulturę”. Świetnie, ale problemem młodych Ślązaków (Polaków też) są problemy mieszkaniowe, są problemy z dobrymi warunkami pracy i prowadzenia działalności gospodarczej, czy obawa o bezpieczeństwo. Na to ostatnie RAŚ ma odpowiedź w postaci budowy nowych schronów, ale bezpieczeństwo to nie tylko miejsce schronienia, ale służby od wojskowej przez policyjne i więzienne. 

Często słyszę od regionalnych działaczy, że ogólnopolskie partie nie mają oferty dla Ślązaków, ale prawda jest taka, że regionalne ugrupowania też nie. Bo swoją ofertę budują tylko dla innych śląskich działaczy, a nie dla tych, którzy głosują.

Innym problemem jest to, że próbowano nam wmówić, ze regionaliści są tylko na listach lokalnych komitetów. To nieprawda, bo regionalistami są wszyscy działający na rzecz rozwoju i dobra regionu. Mogą to być osoby związane z lokalnymi komitetami, a mogą też być osoby działające w ogólnopolskich partiach – łączy ich raczej chęć działania na rzecz regionu, a niekoniecznie dzielnicy, miasta czy państwa. Tyle i aż tyle.

Sebastian Pypłacz
Sebastian Pypłacz

Redaktor naczelny Śląskiej Opinii. Członek zarządu Związku Górnośląskiego.