Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Los terenów pogórniczych po wyborach. Konkretne miejsca, konkretne pomysły. Samorządowcy zabierają głos
Co trzeba zrobić, na poziomie lokalnym/regionalnym, by skuteczniej wykorzystywać tereny pogórnicze? Jak usprawnić cały ten proces i co z tymi miejscami w śląskim regionie można zrobić? Na te oraz inne pytania odpowiadali przedstawiciele różnych samorządów, politycy, eksperci, społecznicy i liderzy sprawiedliwej transformacji. Za nami debata przedwyborcza pt. „Los terenów pogórniczych po wyborach samorządowych. Ziemia obiecana czy ziemia niczyja?”
W czwartek, 14 marca, o godz. 10:00 w Domu Śląskim przy ul. Stalmacha 17 w Katowicach zebrali się eksperci, chcący rozmawiać na temat losów terenów pogórniczych po wyborach samorządowych. Nie była to pierwsza debata w tym temacie, organizowana przez Polską Zieloną Sieć i stowarzyszenie Pacjent Europa, bo wcześniej takie spotkanie na szczeblu parlamentarnym również odbyło się na Śląsku. Wówczas dyskutowano na temat zmian prawnych, które umożliwiałyby lepsze, sprawniejsze wykorzystanie tych zapomnianych miejsc. Tym razem skupiono się na szczeblu samorządowym, a uczestnicy przeszli do konkretów.
W debacie wzięli udział:
- Michał Pierończyk, prezydent Rudy Śląskiej
- Michał Bieda, wiceprezydent Bytomia
- Piotr Masłowski, senator RP, były wiceprezydent Rybnika
- Ewa Surowiec, działaczka partii Razem
- Kamil Żbikowski, kandydat na prezydenta Zabrza
Co mówili o poszczególnych miastach i pogórniczych terenach?
Jak podkreśliła we wstępie Alina Pogoda, inżynier górnictwa i geologii w województwie śląskim znajduje się ok. 6,5 tys. ha terenów pogórniczych. Wymagają one pilnej restrukturyzacji i zagospodarowania, aby mogły służyć dalej gospodarce. Żeby tak się stało niezbędne są zmiany legislacyjne oraz wspólne zaangażowanie samorządów, rządu, parlamentarzystów, przedsiębiorców, biznesu i organizacji pozarządowych. – Tereny pogórnicze to nie problem a zasób, szansa i możliwość. Dzięki ich zagospodarowaniu, które musi być poprzedzone konsultacjami społecznymi, regiony węglowe będą mogły się rozwijać społecznie, gospodarczo i środowiskowo – podkreśliła ekspertka Polskiej Zielonej Sieci.
Kamil Żbikowski, kandydat na prezydent Zabrza, podkreślał, że zarówno teren po kopalni Makoszowy, jak i po dawnej elektrociepłowni Fortum, znajdują się przy trasie dawnej kolei piaskowej. – Jeżeli miałbym taką moc decyzyjną, to chciałbym zacząć od odtworzenia funkcji komunikacyjnych na brakującej osi, która łączy większość strategicznych terenów poprzemysłowych w Zabrzu. Część jest już zagospodarowana na cele turystyczne i to też jest ważne, bo chcielibyśmy domknąć ten temat – zaznaczał. Podkreślał istotność rozszerzenia atrakcji turystycznych, by zatrzymać ludzi w Zabrzu na dłużej. Liczył w tym zakresie na współpracę z innymi, sąsiednimi miastami. – Oczywiście chcemy z tych terenów wyciągnąć jak najwięcej korzyści ekonomicznych, ale na samym końcu celem jest dobro mieszkańców, bo te zdobyte pieniądze zostaną na nich spożytkowane. (…) Tereny po kopalni Makoszowy i elektrociepłowni Fortum są też idealnymi miejscami pod nowe miejsca pracy. Moją wizją jest tak zwane nowe centrum biznesu, ale chciałbym, żeby w Zabrzu rosła nie tylko branża pracy fizycznej, magazynów i fabryk, jak to się teraz dzieje na strefie ekonomicznej w Mikulczycach, ale również nowa energetyka, jeśli chodzi o tereny hałd, miejsca pracy w formie pracy biurowej (tereny przy elektrociepłowni) oraz te, które zostaną wypracowane ze stroną społeczną – wyliczał. Żbikowski podkreślał, że istotne są dla niego konsultacje z ludźmi – tak, by wspólnie wypracować pomysł na to, w którą stronę powinny zmierzać te inwestycje. – Po to, by finalnie patrzeć na korzyści, jakie odniesie wobec tego użytkownik docelowy, czyli po prostu mieszkaniec miasta – puentował.
Piotr Masłowski, senator RP i były wiceprezydent Rybnika, mówił natomiast o różnych terenach swojego miasta. – Jeśli chodzi o hałdę w Niewiadomiu, to miasto planuje tam wybudować biogazownię. Trwa w tej sprawie intensywny dialog z mieszkańcami – podkreślał. Przy ulicy Przez Zwał miałaby powstać duża farma fotowoltaiczna, ponieważ istnieje możliwość przyłączenia jej tam do sieci, do tego w planach byłaby częściowa rekultywacja tego obszaru na tereny zielone. – Ulica Wodzisławska to z kolei bardzo atrakcyjnie zlokalizowane miejsce, bo przy jednej z największych stacji kolejowych, przeładunkowych w Polsce przy Rybniku i przy drodze krajowej do Czech, dlatego świetnie sprawdziłoby się tam potencjalne centrum logistyczne. Dużo zależy jednak od tego, co stanie się z projektem dużych prędkości i CPK – wskazywał. – Wreszcie Rymer, tam pomysł prezydenta Rybnika Piotra Kuczery jest taki, żeby zagospodarować hałdę na cele turystyczne jako miejsce widokowe. (…) To chyba ostatnie takie miejsce na Śląsku, gdzie przed sobą ma się kopalnie Rymer i koksownię z ciągle działającymi flarami, widać też kopalnię Ignacy, Rydułtowy, Chwałowice i Jankowice, to jest ostoja widoku przemysłowego na Śląsku, miejsce z niesamowitą ekspozycją – dodawał. Na koniec zaznaczył, że sąsiednie tereny przy ulicy Poniatowskiego mogłyby zostać zagospodarowane na cele mieszkaniowe.
Prezydent Rudy Śląskiej, Michał Pierończyk, zaczął od postulatu, by oprócz planu szerokich likwidacji szkód górniczych, każdy z terenów był omawiany w szerokim składzie przedstawicieli SRK, samorządu i mieszkańców. – Wtedy można wypracowywać sposób zagospodarowania konkretnych terenów, bo każdy z nich jest inny i trzeba do niego indywidualnie podejść – mówił. Dalej wymieniał, że jeśli chodzi o Wielki Piec Huty Pokój, to miasto skorzysta z dofinansowania, a teren czeka adaptacja. – Nie tylko na cele wystawiennicze i muzealne, ale też na stworzenie regionalnego centrum kompetencji, które ma mieć sale do przeprowadzania szkoleń dla osób odchodzących z branży, główniej tej okołogórniczej, czyli funkcja gospodarcza i wzmacnianie potencjału ludzkiego – mówił. Teren po kopalni Pokój miałby zostać przeznaczony na Odnawialne Źródła Energii z uwagi na to, że w jednej części jest on zapożarowany, a w drugiej to teren nasypowy. – W tych szybach ciągle jest wentylacja, wypompowywana jest woda, więc ta energia jest potrzebna, najlepiej pozyskiwana na miejscu i od razu spożytkowana – tłumaczył. Z kolei główną część, jak dodawał, gdzie jest filar ochronny i nie ma zanieczyszczeń, prezydent widzi jako teren mieszkaniowy. – Po kopalni Polska Wirek, gdzie też są tereny nasypowe, również stawialibyśmy na zieloną energię, energię odnawialną. (…) Mamy jeszcze tereny po elektrowni, tam oprócz tego widzimy także miejsce na aspekt przemysłowy i tworzenie nowych miejsc pracy – dodawał.
Wiceprezydent Bytomia, Michał Bieda, mówiąc o terenach w swoim mieście wskazywał na to, że zwałowiska na terenie kopalni w Bytomiu oraz w dzisiejszym Radzionkowie mają już przewidziane funkcje, a prace się toczą. – Przewidzieliśmy je w planie jako miejsca pod odnawialne źródła energii, mamy pozyskane uzgodnienia przyłączeniowe, decyzję środowiskową. Czeka nas ostatni krok, czyli pozyskanie pieniędzy na fotowoltaikę i magazyny energii – wskazywał. W przypadku Szombierek, działają już przedsięwzięcia prywatne. – Pole golfowe, zabudowa mieszkaniowa i handlowa, teraz planujemy dalszy rozwój tych aspektów. Wspieramy też mocno nowego właściciela szybu Krystyna, który aktualnie szykuje wniosek o zagospodarowanie terenów, przewidziana jest funkcja gospodarcza – podkreślał. Na koniec dodał, że pozostaje kwestia terenów Bytomki i jest tam szykowany projekt związany z bioróżnorodnością oraz funkcjami rekreacyjnymi dla mieszkańców. – Chcemy to rozwijać z myślą o ludziach – precyzował.
Ewa Surowiec, działaczka partii Razem, która także jest związana z Bytomiem, odpowiadała, że w jej ocenie plany w Szombierkach nie są klarownie przedstawiane. – Nie wiemy, co będzie się działo z wieżą szybową szybu Krystyna, ona jest w prywatnych rękach, podobno przeznaczona na cele gospodarcze, ale ja się zastanawiam: jakie? – pytała. – Moją odpowiedzią na problem z tym obiektem, który kiedyś należał do szlaku zabytków techniki, jest włączenie grupy społecznej Ocalmy Szyb Krystyna, składający się z dawnych pracowników kopalni, ale i społeczników, monitorujących działania, które mają na celu uchronienie przed zniszczeniem tego miejsca. Mimo że wcześniej był w innych rękach, teraz jest nowa firma, został ostatnio zabezpieczony, to i tak niszczeje na naszych oczach, a jest symbolem miasta, widocznym z każdego miejsca w Bytomiu. To jest coś, czego nie chcielibyśmy utracić – zwracała uwagę. – Ja Szombierki widzę tak, że mamy piękną wieżę, która jest punktem centralnym, a wokół tego obiektu szukamy nowych funkcji biznesowo-kulturalno-społecznych – dodawała. W kwestiach związanych z terenami po kopalni Powstańców Ewa Surowiec mówiła, że dla zwykłego mieszkańca Bytomia, które boryka się z „dużym bezrobociem”, rozbudowywanie strefy ekonomicznej w takim kształcie ma niewielkie znaczenie. – Stawianie nowych hal przeładunkowych, centrów rozładunkowych, to rozwiązanie stosowane w zasadzie wszędzie i nie daje ono prawdziwego zysku miastu oraz mieszkańcom. Odwróciłabym sytuację zupełnie: tereny zielone, chciałabym pójść w kierunku żabich dołów, parków, można łączyć funkcje rekreacyjną, wypoczynkową, małe funkcje miejskie, mieszkaniowe, usługowe, walory turystyczne, kwestia OZE też nie musi być pomijana, są przykłady parków technologicznych, centrów usługowych, nawet miejsce na sztuczne jezioro zasilane wodami gruntowymi. Wszystko da się zrobić – wyliczała.
Wiceprezydent Bieda prostował, że w strefie ekonomicznej nie ma jeszcze żadnych centrów przeładunkowych i logistycznych, tylko zakłady produkcyjne, a wszystkie wody dołowe mają być „zrzucane” do kopalni Centrum i tam odpompowywane. – W tym miejscu więc ich wykorzystać nie będzie można – tłumaczył.
Oprócz głównych uczestników debaty, bardzo istotnymi spostrzeżeniami dzielili się także eksperci, którzy zwracali uwagę na różne aspekty terenów pogórniczych, od gospodarczych po społeczne. Byli to między innymi:
- Andrzej Chmiela, dyrektor ds. Innowacji Technologicznych, Spółka Restrukturyzacji Kopalń
- Andrzej Chwiluk, przewodniczący ZG Makoszowy,
- Mateusz Piotrowski, prezes stowarzyszenia Pacjent Europa
- Natalia Wrocławska, prezeska stowarzyszenia BoMiasto
Tym samym dyrektor Andrzej Chmiela mówił między innymi o perspektywie Spółki Restrukturyzacji Kopalń, wskazując na to, że działa ona na wielu obszarach, nie tylko tych, o których mówi się najgłośniej. Zwracał również uwagę na to, że tereny należące do SRK są tylko kroplą w morzu wszystkich miejsc, którymi należy się zająć. – Nam najbardziej zależy na współpracy z samorządowcami i ekspertami, więc jesteśmy otwarci na spotkania, rozmowy. Mocno do tego zachęcamy i zapraszamy – podkreślał.
Andrzej Chwiluk, przewodniczący ZG Makoszowy, mówił natomiast o terenach pogórniczych z poziomu pracownika kopalni. – Byłem, jestem i już zawsze będę związany z kopalnią Makoszowy – podkreślał, mówiąc o tym, jak ważne jest dostrzeżenie potrzeb pracowników, kwestii nowych miejsc zatrudnienia, przekwalifikowań zawodowych i wielu innych aspektów – właśnie od strony związków górniczych czy pracowników tych zakładów.
O aspekt społeczny zadbali z kolei Mateusz Piotrowski, prezes stowarzyszenia Pacjent Europa, a także Natalia Wrocławska, prezeska stowarzyszenia BoMiasto. Oboje podkreślali istotny czynnik ludzki, który na sam koniec tych wszystkich działań powinien być najważniejszy. Prezes Piotrowski mówił również o wykorzystaniu zielonej energii, o potrzebie rozmów i działań na wielu polach, podkreślając szczególną rolę współpracy między różnymi podmiotami. Prezeska Wrocławska dodawała, jak ważna jest pamięć zwłaszcza o młodych mieszkańcach, kolejnych pokoleniach i o tym, by planując poszczególne działania czy gospodarowanie terenami pogórniczymi mieć na uwadze właśnie to, by tych ludzi w mieście zatrzymać i stworzyć coś „dla nich”.
Organizatorami wydarzenia była Polska Zielona Sieć oraz stowarzyszenie Pacjent Europa. Wszystkie wypowiedzi uczestników, z pełnym zapisem debaty, znajdziecie Państwo na nagraniu poniżej.
Tekst powstał we współpracy z Polską Zieloną Siecią i stowarzyszeniem Pacjent Europa