Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Czy odmowa pomocy 14-letniej ofierze gwałtu ma coś wspólnego z sumieniem?
Historia 14-latki z Podlasia w ostatnich dniach zszokowała opinię publiczną. Zgwałcona przez wujka dziewczyna z niepełnosprawnością intelektualną w szpitalu, a w zasadzie w szpitalach, usłyszała, że nie może dokonać LEGALNEJ aborcji – lekarze masowo powołali się na klauzulę sumienia.
Pomyślałby ktoś, że cała sytuacja sprowokuje dyskusję wokół praw kobiet i ofiar gwałtu, że na salony wróci temat dostępu do bezpiecznej i legalnej aborcji. No cóż, nie o tym chcą rozmawiać politycy prawicy i części opozycji (z pozdrowieniami dla Władysława Kosiniaka-Kamysza). Dla nich ważniejsze są prawa lekarzy – ich sumienia, z którymi zgodne jest skazanie 14-latki na noszenie kazirodczej ciąży z gwałtu. Godne poszanowania, nie ma co. No ale, skoro o tym mamy rozmawiać, ok – czas rozprawić się z klauzulą sumienia raz na zawsze.
Na początek garść informacji. Klauzula sumienia została uregulowana w art. 39 Ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty:
Lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem, z zastrzeżeniem art. 30, z tym że ma obowiązek odnotować ten fakt w dokumentacji medycznej. Lekarz wykonujący zawód na podstawie stosunku pracy albo w ramach służby ma także obowiązek uprzedniego powiadomienia na piśmie przełożonego.
Co bardziej spostrzegawczy czytelnicy zapewne zauważyli, że zgodnie z treścią przepisu, klauzula dotyczy tylko konkretnego lekarza. Wywieszenie na bramie kartki „w tym szpitalu aborcji nie robimy” niestety się zdarza, ale NIE jest legalne. Szpital nie ma sumienia – jako placówka medyczna, nie może zasłonić się klauzulą, odmówić bez żadnej informacji wykonania zabiegu. Nawet jeśli przyznamy prawicy rację i założymy, że sam lekarz nie ma obowiązku wskazania innego medyka, który wykona aborcję, ponad wszelką wątpliwość szpital już ten obowiązek ma. Zresztą, Kodeks Etyki Lekarskiej wskazuje na to, że lekarz mimo wszystko powinien wskazać inne miejsce, gdzie kobieta będzie miała możliwość wykonania zabiegu. Publiczne szpitale, jako instytucje finansowane z budżetu państwa, nie mogą pozostawiać kobiet bez aborcji, przypomnijmy, wpisanej na listę refundowanych zabiegów.
Kolejną kwestią jest założenie z góry, że danego zabiegu lekarz nie wykonuje – zasłonięcie się klauzulą sumienia jest możliwe w stosunku do konkretnego, jednostkowego wypadku. Tak jak szpital nie może wywiesić kartki z informacją o nieprzeprowadzaniu aborcji, tak nie może tego zrobić sam lekarz. Jak czytamy w art. 7 Kodeksu Etyki Lekarskiej, nie ma możliwości skorzystania z klauzuli w nagłych wypadkach niecierpiących zwłoki. Każdy przypadek medyczny należy więc zbadać, zanim podejmie się decyzję o odmowie wykonania zabiegu. W praktyce wygląda to zgoła inaczej.
W szczególnie uzasadnionych wypadkach lekarz może nie podjąć się lub odstąpić od leczenia chorego, z wyjątkiem przypadków nie cierpiących zwłoki. Nie podejmując albo odstępując od leczenia lekarz winien wskazać choremu inną możliwość uzyskania pomocy lekarskiej.
Błędne interpretowanie klauzuli sumienia prowadzi do pozbawienia kobiet dostępu do legalnej, mimo osławionego wyroku TK, aborcji na terenie nawet całego województwa – wystarczy spojrzeć na sytuację 14-latki z Podlasia, której odmówił każdy szpital z jej okolicy, zabieg aborcji ostatecznie wykonała w Warszawie. Nadużywanie klauzuli sumienia, z czym mamy do czynienia w tym przypadku, to jeden problem. Drugim, znacznie większym, jest ciągłe jej funkcjonowanie w polskim porządku prawnym.
Co bardziej konserwatywni lekarze żądają objęcia klauzulą sumienia wystawiania recept na środki antykoncepcyjne. Czy w takim razie na podobną klauzulę może się powołać kasjerka z Żabki poproszona o sprzedaż prezerwatyw? Nie ma przymusu zostania lekarzem, „sumienia” lekarzy nie powinny być zatem uprzywilejowane względem przedstawicieli innych zawodów. Zresztą, jeśli dany medyk nie jest gotowy pomóc 14-letniej ofierze gwałtu, nie wiem, gdzie jest jego miejsce, ale na pewno nie w szpitalu.