Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Szymura: Nocna prohibicja – hit, czy kit?
W ostatnim czasie co raz więcej samorządów zastanawia się nad wprowadzeniem ograniczenia sprzedaży alkoholu w sklepach, w godzinach nocnych. Podobny kierunek obrał już kilka lat temu katowicki magistrat. Pierwszą dzielnicą, w której wprowadzono ograniczenie sprzedaży było Śródmieście. Następnie strefę poszerzono o Bogucice, Dąbrówkę Małą, Szopienice-Burowiec oraz Załęże. Do tej pory tylko w dwóch dzielnicach lokalna społeczność opowiedziała się zdecydowanie przeciwko takiemu rozwiązaniu i był to Giszowiec oraz Zawodzie.
A szkoda! Wyjaśnijmy nocna prohibicja w Katowicach obowiązuje w godzinach 22-6 i dotyczy lokali które sprzedają alkohol na wynos. To znaczy, że po godzinie 22 ciągle możecie wstąpić na piwo na przykład do lokalnego pubu. Według statystyk Policji nocna prohibicja przyniosła znaczny spadek interwencji. Po pierwszym roku obowiązywania ograniczeń w sprzedaży alkoholu spadła o 54% liczba udzielanych pouczeń oraz o 29% liczba doprowadzeń do izby wytrzeźwień przez Policję. Kolejną dzielnicą, w której najprawdopodobniej dojdzie do konsultacji społecznych w tej sprawie jest Koszutka.
Powiedzmy to otwarcie nocna prohibicja nie jest narzędziem, które w znaczący sposób wpłynie na ograniczenie zjawiska alkoholizmu. To nie ta historia. Celem ograniczenia sprzedaży jest przede wszystkim poprawa bezpieczeństwa w dzielnicach i to się sprawdza. Na dowód przytoczone wcześniej policyjne statystyki. Często jednak pojawia się argument, że ograniczenie sprzedaży alkoholu to ograniczenie swobody gospodarczej, czy też ograniczenie naszej wolności. Czyżby?
Odwiedziliście kiedyś Hiszpanię? Pewnie wielu z was tak. Jak wiecie obywatele tego państwa jak i innych państw pasa śródziemnomorskiego mają dość specyficzny cykl funkcjonowania w ciągu dnia. Mieszkańcy Półwyspy Iberyjskiego mają sjestę, czyli przerwę w ciągu dnia zazwyczaj w godzinach 14-17. I traktują to niezwykle poważnie, do tego stopnia, że głodny turysta w Barcelonie o godzinie 15 musi uzbroić się w cierpliwość. Po godzinie 17 życie powoli wraca do normy i trwa do późnych godzin nocnych. Zazwyczaj do północy lub nawet później na ulicach Barcelony, Madrytu i innych miast zobaczymy tłumy ludzi. I chciałbym zauważyć, że mimo tego nocnego trybu tam również obowiązuje nocna prohibicja. Tak w Barcelonie po godzinie 23 w sklepie nocnym kupicie co najwyżej bąbelkowaną wodę, ale na pewno nie piwo!
Czy to ograniczyło w jakiś sposób nocny tryb życia Katalończyków i tysięcy turystów odwiedzających to miasto lub inne miasta Hiszpani? Z podobnymi ograniczeniami spotkacie się również w Portugalii. Tam też mieszkańcy prowadzą bogate życie nocne, ale bez spożycia w bramie. Prohibicja obowiązuje również w stolicy Węgier.
Wróćmy do Polski. Podobne rozwiązania dotyczące ograniczenia sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych zastosowały już m.in.: Wrocław, Zakopane czy Bydgoszcz. W kolejce są następni. Tak zwane biforki i afterki, czyli tanie picie przed imprezą w lokalu lub tuż po imprezie powoli się kończą. Czy czeka nas fala powstających nielegalnych źródeł alkoholu (tzw. melin)? Oczywiście, że nie! Bądźmy realistami melina musi gdzieś funkcjonować: piwnica, garaż, mieszkanie. Czy wyobrażacie sobie, że wasz sąsiad z bloku spod trójki prowadzi melinę w swoim mieszkani? Pewnie nie. Ponieważ taka informacja dość szybko dotarłaby tam, gdzie trzeba i przygoda z nielegalnym alkoholem zakończyłaby się na sali sądowej. Załóżmy jednak, że mamy odważnego sąsiada, który Policji i sądom się nie kłania. Oprócz magazynu (czyt. meliny) potrzebujemy jeszcze źródełka. Skąd to źródełko? Przemyt lub produkcja własna (potrzebny człowiek z wiedzą i narzędziami). I na końcu tego wszystkiego musi pojawić się odważny klient, który kupi alkohol z takiego źródła.
Czy wyobrażacie sobie nastolatka, który do tej pory upijał się piwem lub cytrynowymi szocikam, że przerzuci się na alkohol z meliny? Kompletna bzdura! Czy wasz wąsaty wujek, który lubi sobie wypić kilka piw z sąsiadem, pójdzie na melinę? Nie. Skończmy więc demonizować to rozwiązanie.
Na koniec garść danych, pochodzących z Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych oraz Głównego Urzędu Statystycznego, czyli taki AS w talii argumentów. W roku 2021 na terenie Polski działało 123 345 punktów sprzedaży alkoholu (na terenie województwa śląskiego 13 774). A zatem czy ograniczenie sprzedaży w godzinach 22-6 to zamach na czyjąś wolność? Bądźmy poważni. W Polsce łatwiej dostać pół litra, niż leki przeciw biegunce. Według danych GUS w 2021 roku w Polsce działało 11,9 tys. aptek ogólnodostępnych (czyli z wyłączeniem tych szpitalnych). Ile z nich pełniło dyżury całodobowe?
Jeszcze jedna ciekawostka. Czy wiecie, ilu mieszkańców przypada na 1 aptekę w Polsce? Według danych GUS w 2021 roku 2 929 osób. A wiecie ilu mieszkańców przypada na 1 punkt sprzedaży alkoholu (według danych PARPA za rok 2021) – 299. Te dane powinny zamknąć dyskusję nad sensem wprowadzania ograniczenia nocnej sprzedaży alkoholu. W tym kraju alkohol leje się litrami i jest łatwiej dostępny niż leki.