Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Jarosław Kaczyński na przekór wszystkim mówi o budowaniu nowych kopalń. Czy górnicy mu uwierzą?
Od dawna mówi się w Polsce i Europie o odchodzeniu od węgla kamiennego. Przygotowano nawet plan zamykania poszczególnych kopalń. Tymczasem Jarosław Kaczyński nagle przekonuje, że możliwe jest budowanie nowych zakładów górniczych, jeśli będzie to „opłacalne lub nieuniknione”. Czy górnicy mu uwierzą?
Prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński, gościł na antenie TVP Info. Zapytany o sprawy związane z obecnym kryzysem energetycznym, mówił między innymi o tym, że to gaz, do czasu powstania elektrowni atomowych, powinien być głównym paliwem dla polskiej energetyki. „Gaz można uzyskiwać z różnych źródeł, mamy takie możliwości, nawet zwiększenia ilości gazu, ale przy obecnych cenach, i to nawet przy przewidywaniach, że cena gazu szybko spadnie, to nadal będzie mało opłacalne”, stwierdził Kaczyński. Czemu nie węgiel? Prezes PiS tłumaczył, że w obecnej sytuacji znaczące zwiększenie wydobycia w kopalniach nie jest możliwe, bo inwestycje w górnictwie są długotrwałe, a działania trzeba podjąć już teraz.
Wtedy Kaczyński postanowił zrobić złudną nadzieję górnikom i zaczął mówić o budowaniu nowych kopalń w Polsce. „Tylko wtedy, kiedy będziemy przekonani, że to się opłaca albo że jest nie do uniknięcia, to będziemy podejmowali te najdalej idące działania, czyli budowę nowych kopalń. Mamy złoża w województwie lubelskim, są też możliwości na Śląsku. Problem w tym, że tam, gdzie można wybudować kopalnie, są sprzeciwy społeczne, podobnie jest z węglem brunatnym, który występuje w wielu miejscach w Polsce”, powiedział w TVP.
Słowa wypowiedziane na przekór wszystkim, również działaniom własnej partii, która przecież podpisała górniczą umowę społeczną, zakładającą likwidację górnictwa węgla kamiennego do 2049 roku i tym samym zamykanie poszczególnych kopalń.
Co ciekawe, wypowiedź Kaczyńskiego kłóci się nieco z tym, o czym mówił ostatnio premier Mateusz Morawiecki. Jak już zauważyliśmy, chcąc zwiększyć możliwości wydobycia polskich kopalni, konieczne jest zatrudnienie większej liczby osób oraz inwestycje. Wypowiedź premiera Morawieckiego każe sądzić, że prawdopodobnie wątpi on w ogóle w sens tego typu działań. Dlaczego? „Wielkie inwestycje w górnictwie są bardzo kosztowne i długotrwałe. Nie ma też żadnej gwarancji, że po zakończeniu taka inwestycja nadal będzie opłacalna”, stwierdził. Premier wyjaśniał, że rząd szykuje co prawda plan inwestycyjny dla górnictwa, ale mają to być inwestycje „krótkoterminowe”, na „niewielką skalę”, które nie dadzą jakiegoś ogromnego efektu w zakresie zwiększania wydobycia w kopalniach. Premier Morawiecki wyraził obawę, że po zakończeniu tego typu inwestycji może się na przykład okazać, że ceny węgla na rynku spadną. Wówczas należałoby poddać w wątpliwość sens takich działań.
Szef rządu dodał, że do zamykania polskich kopalń „zmusza polityka klimatyczna Unii Europejskiej”, a rząd starał się ten proces „zorganizować racjonalnie”.
Myślicie, że górnicy uwierzą prezesowi PiS w mrzonki i powstawaniu nowych kopalń w Polsce? Czas pokaże i to zweryfikuje, prawdopodobnie przy urnach wyborczych.