Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
HIT, strajk i zimno w szkołach. To nie będzie łatwy rok szkolny
W ostatnich tygodniach debatą publiczną wstrząsnął temat podręcznika do HIT-u. Historia i teraźniejszość to nowy przedmiot w polskich szkołach, który według ministra Czarnka, ma pomóc młodzieży ”uodpornić się na manipulację”, według mnie z kolei ma wychować tę młodzież w myśl partyjnej, patopatriotycznej propagandy. Książka prof. Roszkowskiego jest największym, ale nie jedynym problemem uczniów. To nie będzie łatwy rok szkolny.
Widmo strajku
Sławomir Broniarz, przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego, zapowiedział akcję protestacyjną nauczycieli, która na razie ma mieć charakter informacyjny. Na oficjalnej stronie ZNP widnieje jednak komunikat o spotkaniu oświatowych związków zawodowych, którego celem ma być „wypracowanie wspólnego stanowiska związków zawodowych w zakresie walki o wyższe wynagrodzenia”.
Jest to reakcja na zbyt niskie podwyżki zaplanowane przez resort edukacji; co prawda od 1 września zarobki wzrosną o 20%, ale tylko dla najmniej zarabiających nauczycieli. Według przedstawicieli ZNP te podwyżki w istocie dotkną małej grupy pracowników oświaty, bo tylko ok. 20% zatrudnionych. Liczbą dla nauczycieli najistotniejszą jest 9% – to tyle podwyżki od kwoty bazowej zaproponowało ministerstwo, co nauczyciele uważają za niewystarczające, zwłaszcza w kontekście wciąż rosnącej inflacji. Teraz oferta została nawet zmniejszona – pojawiają się głosy o podwyżce w wysokości 7,8%. Osobnym problemem są wolne wakaty w wielu polskich szkołach – zwłaszcza w mniejszych miejscowościach zwyczajnie nie ma kto uczyć.
W mediach pojawiają się niepokojące informacje o ewentualnym przerodzeniu akcji protestacyjnej w regularny strajk. Badając nastroje nauczycieli, chociażby na Twitterze, widać, że ten pomysł nie cieszy się dużym entuzjazmem. Ostatecznie jednak wszystko zależy od rozmów ZNP z ministerstwem.
Jak nie koronawirus, to brak węgla
Kolejną kwestią jest problem z ogrzaniem szkół, z których część, również w województwie śląskim, nie ma zapasów węgla. Myślę, że nie trzeba szczegółowo przypominać, co nas czeka w sezonie grzewczym. Niebotyczne ceny surowców, kolejki w sklepie internetowym Polskiej Grupy Górniczej, tłumy pod siedzibami kopalń… o tym wszystkim możecie przeczytać na Śląskiej Opinii o górnictwie. Teraz jednak zastanówmy się, jakie, i czy w ogóle, będzie to miało konsekwencje dla edukacji.
Przypomnijmy, że z treści nowelizacji Prawa oświatowego wynika, że dyrektorzy placówek będą zobowiązani do zorganizowania nauki zdalnej nie tylko w przypadku zagrożenia epidemiologicznego, ale również zbyt niskiej temperatury w klasach. Ta zmiana oznacza, że ministerstwo już w maju szykowało się na ewentualne braki węgla, a w szkołach nie zostało zapewnione bezpieczeństwo energetyczne.
W samych Katowicach problem dotyczy czterech placówek. Jak wynika z odpowiedzi na interpelację radnych miejskich z Koalicji Obywatelskiej, dwie z placówek mają śladowe ilości węgla, z kolei w dwóch pozostałych w ogóle nie ma zapasów opału. Po interwencji radnych miasto przekazało informację, że rozpoczęto działania w celu dofinansowania zakupu węgla we wspomnianych placówkach. Trudno sobie jednak wyobrazić, ilu szkół w skali kraju dotyczy ten problem. Może się okazać, że nawet jeśli sytuacja epidemiologiczna pozwoli na prowadzenie stacjonarnej nauki, uczniowie późną jesienią i tak wrócą przed ekrany laptopów.