Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Tragedie w kopalniach Pniówek i Zofiówka. Kolejni górnicy nie żyją, Jastrzębska Spółka Węglowa przekazuje fatalne wieści
W kopalni Pniówek, należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej, doszło łącznie do 9 wybuchów. Pierwsze uwięziły kilku górników pod ziemią, kolejne zasypały ratowników, którzy ruszyli im na ratunek. Niedługo od tych fatalnych wydarzeń doszło do silnego wstrząsu w kopalni Zofiówka, a pod ziemią zaginęło dziesięciu górników. Niestety, nie mamy dobrych wieści.
Działania ratownicze w kopalni Pniówek, po wybuchach, do których doszło tam 20 kwietnia, były chwilowo wstrzymane, ale Jastrzębska Spółka Węglowa poinformowała dziś (25 kwietnia), że akcja trwa. Ratownicy pracują nad zabudową dwóch tam przeciwwybuchowych, które czasowo odizolują zagrożony rejon od pozostałej części kopalni. „Jedna tama jest już zalewana spoiwem cementowo-mineralnym. W przypadku drugiej tamy gotowa jest konstrukcja. Dzisiaj ratownicy rozpoczną jej zalewanie. Zalewanie jednej tamy trwa dwie doby”, przekazała spółka w poniedziałkowych poranek. Niestety, bilans ofiar, który do tej pory wynosił pięć osób, powiększył się przez miniony weekend. W niedzielę, 24 kwietnia, zmarł bowiem jeden z 21 górników z kopalni Pniówek, przebywających w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Stało się to tuż po godz 19:00. Mężczyzna miał 31 lat, a jego stan od początku był skrajnie ciężki – oparzenia 90% powierzchni ciała, w tym 35% oparzeń III stopnia wraz z oparzeniem dróg oddechowych. Siedmiu osób z kopalni Pniówek, którzy zostali uwięzieni pod ziemią, nadal nie odnaleziono. Nie wiadomo, ile jeszcze potrwa akcja.
Nie zdążyliśmy się jeszcze otrząsnąć po koszmarnych wydarzeniach w kopalni Pniówek, a krótko po nich kolejna tragedia zdarzyła się kilka kilometrów obok – w niemal sąsiadującej kopalni Zofiówka, również należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. 23 kwietnia w nocy, o godz. 3:40, doszło do silnego wstrząsu połączonego z intensywnym wypływem metanu w Zofiówce, w przodku D4a na poziomie 900. Było tam wówczas 52 pracowników, 42 wyszło o własnych siłach. Sztab akcji nie miał jednak kontaktu z dziesięcioma pracownikami. Do akcji ruszyło 12 zastępów ratowniczych. Jeszcze tego samego dnia ratownicy dotarli do czterech górników, z którymi utracono kontakt, ale musieli się wycofać, bo kończył im się tlen w butlach. Już wtedy nieoficjalnie mówiło się, że poszkodowani nie dawali oznak życia. Gdy ratownicy dotarli do dwóch z czterech odnalezionych górników i przenieśli ich do bazy ratowniczej, lekarz stwierdził zgon mężczyzn. Następny zastęp ratowników poszedł po kolejnego z czterech górników odnalezionych 220 m od czoła przodka. Niedługo potem lekarz stwierdził zgon dwóch kolejnych górników odnalezionych w chodniku D4a. Tragiczny bilans wstrząsu w kopalni Zofiówka wzrósł więc do 4 osób. Trwają poszukiwania jeszcze 6 pracowników, warunki są bardzo trudne i, podobnie jak w przypadku Pniówka, nie wiadomo, ile potrwają.
To jedna z najtragiczniejszych serii wypadków w kopalniach w historii Polski. Będziemy Państwa na bieżąco informować o postępach w akcji ratowniczej.