Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Netflix odświeżył Upadek
David Duchovny dzięki serialowi Californication zmył piętno aktora jednej roli dość szybko, jego serialowa partnerka musiała trochę poczekać na TĘ rolę. Gillian Anderson na kilkanaście lat „zaszyła się” w rolach drugoplanowych oraz w kinie kostiumowym. Trzeba jej jednak jedno przyznać, że jeżeli już pojawiała się na ekranie to w filmach, w najgorszym wypadku, dobrych. Na szczęście w końcu nadszedł czas na jej powrót do popkultury.
The Fall (Upadek) to brytyjsko-irlandzki serial kryminalny, opowiadający o śledztwie pani inspektor Stelli Gibson – w tej roli zobaczymy oczywiście Anderson – w sprawie seryjnych morderstw w Belfaście. Po kilku latach serial przeżywa drugą młodość za sprawą Netflixa.
The Fall obala tradycyjnych schemat kryminałów, pokazując nam od razu kim jest czarny charakter, a sam serial staje się zapisem pojedynku obu postaci. Paul Spector, nasz seryjny morderca, pokazany jest jako typowy ojciec i mąż, w sumie całkiem zwyczajny mieszkaniec miasta, który od normy wyróżnia się tylko tym co robi po nocach. Wtedy to bowiem śledzi i zabija swoje ofiary, układając potem ciała z dbałością o najmniejsze szczegóły.
Początkowo miałem problem z tym serialem, który mimo, że fabułą wciąga od pierwszej sceny to ma jednak dość ciężki i gęsty klimat. Głównie za sprawą wizji, że tak do bólu zwyczajny facet może bez skrupułów mordować. Jest myśl przerażającą, ale niestety dość często prawdziwa. Ile to razy słyszeliśmy w telewizyjnych relacjach, że jakiś psychopata według sąsiadów był ciepłym, rodzinnym i całkowicie spokojnym człowiekiem. Wątek ten dodatkowo wzmacnia fakt, że pozytywna postać grana przez Anderson, w zasadzie bardziej odstaje od normy w codziennym życiu. Chcąca wszystko kontrolować, raczej pedantyczna, rządząca twardą ręką pani inspektor, byłaby dla mnie głównym podejrzanym, gdybym nie wiedział kto jest mordercą.
Wspomniałem już, że The Fall nie ogląda się dla tajemnicy, raczej dla intelektualnego i emocjonalnego pojedynku tych dwóch mocno zarysowanych postaci. Pojedynku, który kojarzy mi się z tym co działo się pomiędzy Hannibalem Lecterem a Clarise Starling. Tylko, że w przypadku Milczenia Owiec, to Lecter górował nad młodą agentką FBI, a w The Fall mamy pojedynek równego z równym.