Protest górniczych związkowców wisi w powietrzu. Umowa społeczna pod znakiem zapytania

Związkowcy spotkali się dziś (24 listopada) w Katowicach z Jackiem Sasinem oraz nowym wiceministrem górnictwa, Piotrem Pyzikiem, by rozmawiać o umowie społecznej, która „utknęła” w Komisji Europejskiej. O dokumencie słuch zaginął, tymczasem w powietrzu wisi protest związków. „Czujemy się oszukani”, mówi „Śląskiej Opinii” Rafał Jedwabny z Sierpnia ‘80.

Kilka miesięcy temu w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach toczyły się długie negocjacje dotyczące górniczej umowy społecznej, prowadzone przez przedstawicieli rządowych oraz związkowców. W środę (24 listopada) strony wróciły do tego samego miejsca, by rozmawiać o tym, dlaczego dokument „utknął” w Komisji Europejskiej. Wciąż nie przeszedł bowiem notyfikacji, która jest wymagana, by jego zapisy mogły wejść w życie. To pierwsze spotkanie z udziałem Piotra Pyzika, który na stanowisku wiceministra aktywów państwowych zastąpił Artura Sobonia. Pyzik nie uczestniczył do tej pory w negocjacjach ze związkowcami, ale – jak zapewniają – ma ich „kredyt zaufania”. Rafał Jedwabny z Wolnego Związku Zawodowego Sierpień ‘80 nie ukrywa, że taka nagła zmiana jest jednak dość „dziwna”. Minister Sasin nie wyszedł co prawda do dziennikarzy przed rozpoczęciem rozmów ze związkowcami, ale wcześniej Pyzik zapewniał, że umowa społeczna jest priorytetem. „Jest to dokument wytyczający drogę do transformacji energetycznej, takiej, która zapewni bezpieczeństwo energetyczne kraju oraz bezpieczeństwo socjalne pracowników”, mówił na niedawnym posiedzeniu sejmowej podkomisji ds. sprawiedliwej transformacji.

Związkowców niepokoi fakt, że umowa społeczna utknęła w miejscu, a kolejne spotkanie z przedstawicielami Komisji Europejskiej zaplanowano w Brukseli dopiero na 2 grudnia 2021 roku. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że środowe spotkanie w Katowicach ma na celu przedstawienie związkowcom etapu, na jakim obecnie znajdują się rozmowy w sprawie dokumentu, a także – zwyczajnie – ma ono umożliwić poznanie osobiście Pyzika. „Jeśli nic nie zrobimy, to lutym i marcu kopalnie zaczną upadać, a w kwietniu w Polsce zabraknie energii”, powiedział dziennikarzom Jedwabny. „Śląskiej Opinii” zdradził, że ta zima będzie „przedsionkiem piekła”. „Oczekujemy realnych działań i pomocy ze strony rządu”, stwierdził.

Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności, ostrzega natomiast przed widmem akcji protestacyjnej. „Zmusza nas do tego sytuacja”, zaznaczył. Górnicy mogą wyjść na ulicę, by żądać wsparcia finansowego. Bez niego bowiem firmy mogą zacząć upadać. Sama Polska Grupa Górnicza jest w fatalnej kondycji ekonomicznej, a pieniędzy – jak niedawno mówił sam prezes Tomasz Rogala – wystarczy jej może do końca 2021 roku. Co później? Nie wiadomo, choć niektórzy już dziś wróżą spółce, że czeka ją bankructwo.

Przypomnijmy, że  górnicza umowa społeczna, którą podpisano pod koniec maja 2021 roku, zakłada przede wszystkim likwidację górnictwa węgla kamiennego w Polsce do 2049 roku, ale obejmuje również pakiety osłon socjalnych dla pracowników odchodzących z branży. Dokument podpisano po dziewięciu miesiącach trudnych negocjacji. W Ministerstwie Aktywów Państwowych przekonywano, że przyjęte w dokumencie propozycje rozwiązań systemowych chronią pracowników kopalń, a jednoczenie zapewniają maksymalny poziom bezpieczeństwa energetycznego Polski oraz umożliwiają transformację regionów górniczych. To historyczne wydarzenie nie tylko na Śląsku, ale i w skali całego kraju. „Podpisana umowa społeczna to nie koniec a początek drogi do transformacji sektora górnictwa węgla kamiennego. Jest ona sprawiedliwa, społecznie akceptowalna i kompleksowa. Teraz czas na negocjacje z Komisją Europejską”, mówił wiceminister Artur Soboń. Podpisanie umowy jest następstwem i jednym z warunków przyjętego we wrześniu ubiegłego roku, w stolicy Śląska, porozumienia Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego oraz delegacji rządowej w sprawie zasad i tempa transformacji górnictwa.

Podpisanie umowy przez związkowców i przedstawicieli rządu nie zakończyło prac nad transformacją branży. Kolejnym etapem są negocjacje z Komisją Europejską a w następstwie prace legislacyjne oraz szereg działań, których efektem ma być spójny system przeobrażeń w górnictwie. Tymczasem eksperci już wcześniej wskazywali, że niektóre zapisy zawarte w umowie – na przykład te dotyczące dofinansowania wydobycia w kopalniach – mogą okazać się dla Komisji Europejskiej zbyt kontrowersyjne, a w konsekwencji odrzucone. Jeśli tak się stanie, strony znów będą musiały wrócić do negocjacji i wypracować inne rozwiązania.

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa

Dziennikarz, wydawca strony głównej w „Super Expressie”.