Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Ostatni podpis i górnicza umowa społeczna trafi do Komisji Europejskiej. Szybko może jednak stamtąd wrócić
Górnicza „Solidarność” zgodziła się podpisać umowę społeczną, więc brakuje jeszcze tylko podpisu śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” i dokument trafi do Komisji Europejskiej. Eksperci już teraz wskazują, że porozumienie może jednak szybko stamtąd wrócić, bo – jak wskazują – niektóre zapisy są zbyt kontrowersyjne, by uzyskały akceptację unijną.
We wtorek, 18 maja, odbyło się spotkanie Rady Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ „Solidarność”, która ostatecznie upoważniła kierownictwo górniczej „Solidarności” do podpisania umowy społecznej w sprawie transformacji branży i śląskiego regionu. Dokument, przypomnijmy, był parafowany 28 kwietnia. „Przestrzegam (…) przed hurraoptymizmem i mówieniem o wielkim sukcesie, bo do tego – wbrew pozorom – droga daleka. (…) Zakończyliśmy pewien, bardzo ważny nawet, etap prac, ale to jeszcze nie koniec”, mówił wówczas szef KSGWK Bogusław Hutek. „Sam akt parafowania nazwałbym raczej momentem uzgodnienia ram, w jakich ma przebiegać transformacja branży”, pisał w komentarzu opublikowanym na łamach miesięcznika Solidarność Górnicza. Ostatecznie największy związek zawodowy działający w polskim górnictwie zaakceptował treść umowy.
„Podpisujemy umowę mimo tych czy innych wątpliwości. Przeważyły sprawy ludzkie. Zależało nam na zabezpieczeniu ludziom pracy do momentu uzyskania praw emerytalnych, na tym, by wynegocjowane instrumenty osłonowe weszły w życie i by żaden górnik nie stracił pracy wcześniej bez odpowiedniej rekompensaty”, powiedział przewodniczący po zakończeniu wtorkowego zebrania Rady KSGWK, jak czytamy na stronie górniczej „Solidarności”. Zastrzegał, że związki wciąż będą walczyć o kwestię odbioru węgla przez polskie koncerny energetyczne, a porozumienie tego nie zmieni. Wskazał też inne zagrożenie dla umowy, tj. import węgla z zagranicy przez spółki, które kontroluje Skarb Państwa. Bogusław Hutek zwrócił również uwagę na to, że porozumienie powinno objąć czechowicką kopalnię Silesia. „Tam pracują obywatele polscy, kopalnia jest położona w Polsce i ma polskiego właściciela. Mamy nadzieję, że rząd się zreflektuje. „Silesia” bezwzględnie powinna zostać ujęta w ostatecznej treści umowy. Takie jest moje zdanie”, podsumował lider górniczej „Solidarności”.
Przypomnijmy, że po tym, jak górnicza umowa społeczna została parafowana wraz ze stroną rządową, dokument trafił w obieg po związkach zawodowych, które mają go podpisać. Został już tylko podpis śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” i dokument trafi do Komisji Europejskiej. Szybko może jednak stamtąd wrócić, bo eksperci już teraz wskazują, że niektóre kontrowersyjne zapisy nie zostaną zaakceptowane przez Unię. „Komisja nie zaakceptuje punktu o dotowaniu wydobycia”, mówił w naszej audycji „Śląska Opinia o górnictwie” Jerzy Markowski, prezes Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa, ekspert górniczy oraz były wiceminister gospodarki. Jego zdaniem, jeśli ten punkt zostanie wyrzucony lub zmieniony, dokument może zostanie zaakceptowany. Co się stanie, jeśli Komisja odrzuci porozumienie? Strony będą musiały ponownie zasiąść do rozmów.