Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Górniczy związkowcy triumfują. Niespodziewany postulat w sprawie Ostrołęki
Siedem godzin trwało wczorajsze (25 stycznia) spotkanie dotyczące projektu umowy społecznej w sprawie transformacji górnictwa i śląskiego regionu. Rozmowy były burzliwe, ale finalnie to górniczy związkowcy triumfują. Przedstawiciele strony rządowej mieli pochwalić ich projekt i wyrazić chęć do prowadzenia dalszych rozmów o jego kształcie. Nie obyło się jednak bez spięć. Powstaną zespoły robocze, które będą zajmować się kwestiami spornymi.
Projekt umowy społecznej dotyczący transformacji górnictwa został dobrze przyjęty przez stronę rządową. Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”, stwierdził nawet, że stał się on „podstawą do negocjacji”. Pojawiły się oczywiście aspekty, które budziły niepewność obu stron spotkania, ale wszelkie wątpliwości mają rozwiać szczegółowo opracowane rozwiązania, którymi dopełnione mają zostać zapisy zawarte w projekcie. Wczorajsze (25 stycznia) spotkanie w Katowicach trwało siedem godzin. Co jeszcze udało się ustalić? Uformowane mają zostać zespoły robocze, które będą zajmować się poszczególnymi kwestiami. „Dla nas istotne są punkty dotyczące inwestycji”, wskazywał Dominik Kolorz. Powód? Mają one pozwolić na stworzenie nowych miejsc pracy dla tych, którzy po odejściu czy zakończeniu prac przy górnictwie węgla kamiennego, będą potrzebowali dalszego zatrudnienia.
Jak się okazuje, strona rządowa nie podeszła jednak do projektu związkowców bezkrytycznie. I choć dokument ma być bazą do negocjacji, to konieczne będą w nim zmiany. „Rozbieżności dotyczą m.in. pomocy publicznej przy subwencjach, osłon, kwestii rozwojowych, społecznych, wsparcia z funduszy unijnych, klimatu, polityki energetycznej kraju”, wyliczał wczoraj Artur Soboń, wiceminister aktywów państwowych, zajmujący się w rządzie górnictwem. Jak poinformował, w zespołach, mających omawiać ustalenia w ramach projektu, pojawią się przedstawiciele różnych ministerstw. Soboń zdradził też, że rządowi eksperci będą badać pomysł związków na wykorzystanie „czystych technologii węglowych” pod kątem możliwości ich realizacji. Jeszcze przed rozpoczęciem rozmów strony odnosiły się też do trudnej sytuacji w górnictwie. Padło zapewnienie, że wypłaty dla górników są zagwarantowane i nie ma zagrożenia, że pieniądze nie trafią na konta pracowników na czas.
Przypomnijmy, że wcześniej projekt przygotowany przez rząd został natychmiast odrzucony przez stronę społeczną, a związkowcy nazwali go „kpiną ze Śląska”. Projekt związkowców również nie przeszedł bez echa. Największe kontrowersje i komentarze w sieci wzbudził zapis dotyczący możliwości przyjęcia przez pracowników jednorazowych odpraw w wysokości 120 tys. złotych. Skąd wzięto takie wyliczenia? „120 tys. złotych to gwarancja około 3-letnich wynagrodzeń pracowników. Komuś może się wydawać, że to kwota bardzo duża, ale przypominam, że były w Polsce firmy, które za likwidację miejsc pracy dawały jeszcze większe odprawy. Porównajmy te kwoty choćby do prezesów, którzy są tak ochoczo powoływani w spółkach skarbu państwa. Pracują przez pół roku, a potem biorą wielomilionowe odprawy za przepracowanie sześciu miesięcy. W tym kontekście, 120 tys. złotych to nie jest oszałamiająca kwota”, tłumaczył na antenie „Śląskiej Opinii o górnictwie” Rafał Jedwabny, wiceprzewodniczący WZZ Sierpień 80.
Zgodnie z planem, na który zgodziła się zarówno strona społeczna, jak i rządowa, górnictwo węgla kamiennego ma przestać istnieć w Polsce do 2049 roku. W ciągu najbliższych lat likwidowane będą poszczególne kopalnie, a konkretne daty wskazano w społecznym projekcie – na podstawie ustaleń z września 2019 roku, choć z rządowego dokumentu terminy zniknęły. Związkowcy ponownie je zamieścili, podkreślając, że te daty nie podlegają dyskusji. Patrząc na poszczególne zakłady, wskazano: połączenie kopalni Wujek z kopalnią Murcki-Staszic w 2021 roku, kopalnia Ruda Ruch Pokój zakończy eksploatację w 2021 roku, kopalnia Ruda Ruch Bielszowice oraz Ruch Halemba mają prowadzić działalność niezależnie do 2023 roku, a potem zostać połączone w jeden ruch, który zakończy eksploatację do 2034 roku. Do 2022 roku ma zostać przeanalizowana możliwość wykorzystania zasobów węgla koksowego z Ruchu Bielszowice. Kopalnia Bolesław Śmiały zakończy eksploatację w 2028 roku, przeanalizowana zostanie też możliwość inwestycji w złoże „Za Rowem Bełckim”. Kopalnia Sośnica ma zakończyć eksploatację w 2029 roku, sprawdzona zostanie także możliwość pozyskania koncesji z partii Makoszowy. Piast-Ziemowit Ruch Piast zakończy eksploatację w 2035 roku, a Ruch Ziemowit – w 2037 roku. Do 2023 roku ma zostać dokonana analiza Kopalni Piast-Ziemowit, co do jej dalszego funkcjonowania w zakresie ewentualnego wykorzystania węgla w instalacjach do zgazowywania pod kątem produkcji metanolu. KWK Murcki-Staszic ma zakończyć eksploatację w 2039 roku, Bobrek i Brzeszcze w 2040 roku, Mysłowice-Wesoła w 2041 roku, ROW Ruch Rydułtowy w 2043 roku, Ruch Marcel w 2046 roku, a Ruch Chwałowice i Ruch Jankowice – w 2049 roku. Kopalnia Sobieski i Janina mają zakończyć eksploatację również w 2049 roku. Jedyna kopalnia, dla której nie wskazano daty, to KWK Bogdanka. „Daty te zostały wypracowane w zespołach roboczych, uzgodnione, zapisane i bezwzględnie nie ma w tej kwestii, o czym dyskutować”, uzasadniał Dominik Kolorz.
Poszczególne kwestie dotyczące osłon socjalnych oraz inwestycji, a także pozostałych zapisów projektu, mają być jeszcze dopracowywane. Co ciekawe, wśród postulatów związkowców pojawił się również jeden niespodziewany – to prośba o to, by Elektrownia Ostrołęka C była realizowana w technologii węglowej, a nie gazowej. „Mam nadzieję, że rząd pochyli się nad tym postulatem”, mówił Kolorz. Na razie nie wiadomo, jak na taki pomysł będzie zapatrywać się strona rządowa. Soboń krótko ocenił propozycję jako „próbkę rozbieżności”, dając do zrozumienia, że być może rząd ma w tej kwestii odmienne zdanie. Nie zajął jednak jednoznacznego stanowiska.
Kolejne spotkanie odbędzie się prawdopodobnie w przyszłym tygodniu. Jak długo potrwają negocjacje? Nie wiadomo. Pod znakiem zapytania staje także to, czy stronom uda się porozumieć już w lutym, jak pierwotnie zakładano, by podpisać wówczas umowę i w marcu rozpocząć proces jej notyfikacji w Komisji Europejskiej. Strony wyraziły nadzieję, że zdążą na czas.