Zabawa na 102, czyli wybory Prezydenta Najjaśniejszej

Tośmy się pośmiali: na Facebooku i na Twitterze, przy rodzinnym obiedzie i przy grillu, w rozmowach telefonicznych i wiadomościach prywatnych. Zabawa była na 102! Ale ileż można się bawić?

Mija dzień, który miał być świętem demokracji. Mieliśmy wybrać swojego najwyższego przedstawiciela i gwaranta ciągłości władzy państwowej. Nie wybraliśmy. Wszyscy uprawnieni do głosowania w jakiś sposób (choćby moralny) zbojkotowali ten akt, ale tylko niektórzy pozbawili ponad 30 milionów obywateli konstytucyjnego prawa wybierania Prezydenta Rzeczypospolitej.

Grupa aktualnie skupiająca w swoich rękach władzę ustawodawczą i wykonawczą oraz próbująca – chwilami skutecznie – przejąć także tę sądowniczą, zrobiła więcej niż mogła, aby doprowadzić do kryzysu konstytucyjnego państwa. Udało się to w mistrzowskim stylu.  Głosowanie nie odbyło się nie dlatego, że się nie odbyło, jak to sobie już prawie wszyscy tłumaczymy, lecz nie zostało przeprowadzone z konkretnego powodu. 

Otóż 8 kwietnia 2020 roku w Sejmie, w czasie tzw. drugiego czytania projektu ustawy o tarczy antykryzysowej, poseł Henryk Kowalczyk w imieniu PiS zgłosił poprawkę, o której powiedział tylko, że jest bardziej techniczna niż dotyczącą istotnych warunków finansowych. Żaden z pozostałych 459 wybrańców narodu nie wnikał, o co chodzi. Żaden. I już za chwilę wprowadzony został przepis ujęty w artykule 102, który odebrał Państwowej Komisji Wyborczej prawo do drukowania kart wyborczych, więc ta takowych nie przygotowała. Wiemy, co było dalej.

Cała reszta, a więc gowinowe pozy, sasinowe pocztowanie, opozycyjne podrygi i co tam jeszcze widzieliśmy i słyszeliśmy, to tylko marny teatrzyk, który obejrzeliśmy za nasze pieniądze. 

Nie ma już sensu wałkować, że rządzący mogli w sposób legalny odroczyć te wybory wprowadzając stan klęski żywiołowej. Nie zrobili tego, wybrali łamanie prawa i za to kiedyś odpowiedzą zarówno politycznie, jak i karnie. Ich wybór i ich problem.

Jest jednak sens zastanowić się co dalej. Otóż wydaje się, że w tej sytuacji jedynym zgodnym z Konstytucją rozwiązaniem tego czegoś jest wymuszenie na Andrzeju Dudzie zrzeczenia się urzędu przed 6 sierpnia tego roku oczywiście. Nie uchroni to państwa polskiego przed kompromitacją, bo ta już nastąpiła, ale pozwoli wybrnąć legalnie z kryzysu konstytucyjnego, w jakim pogrążył nas Jarosław Kaczyński ze swoimi pomocnikami. 

Szukanie innych pomysłów będzie przynajmniej przygotowywaniem się do dalszego łamania prawa oraz dalszego rozmontowywania państwa. I drugim aktem marnego teatrzyku.

Zabawa na 102 już się odbyła. Karnawał się skończył. Teraz czas, aby obywatele włączyli myślenie. 

Grzegorz Franki
Grzegorz Franki

Prezes Związku Górnośląskiego