Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Krótka recenzja oraz komentarz do wczorajszej debaty ,,Czy samochody znikną z centrum Katowic”
,,Z Katowic nie znikną samochody” to słowa, które padły podczas wczorajszej debaty z ust redaktora Przemysława Jedleckiego. Zaskoczeni? Ja absolutnie nie, bo nikt o zdrowych zmysłach nie proponował nigdy całkowitej eliminacji samochodów z miasta. Samochody zostaną z nami jeszcze bardzo długo, tak długo aż nie wymyślimy innego narzędzia, które pozwoli nam się przemieszczać w każdej chwili z dużą prędkością. I co do tego podczas wczorajszej debaty była chyba pełna zgoda. Samochody z nami pozostaną, ale mamy obowiązek szukać i rozwijać inne środki transportu.
Warto przytoczyć słowa Tomasza Toszy, który stwierdził, że rozwiązaniem problemów miasta z samochodami jest transport zbiorowy. Podał, że w Jaworznie, aż 1/4 mieszkańców posiada bilet roczny. Taki bilet w Jaworznie kosztuje 240 zł, to niecałe 66 groszy na dzień. Jak to możliwe? Cud? Niekoniecznie, pan Tomasz na początku rozbawił nas historią o research’u który wykonał przed debatą. Sprawdził, czy w świętych księgach wielkich religii jest mowa o parkingach. Poszukał w Biblii, czy jest mowa o tym, gdzie Jezus parkował osiołka. Oczywiście takiej informacji nie znalazł. Jaki możemy wysnuć z tego wniosek? Parkingi to problem stworzony przez ludzi i przez ludzi musi zostać rozwiązany. I tak właśnie Jaworzno tworzy cuda ludzkimi rękami.
Wczorajsza debata zaczęła się od słów Macieja Franty, który wprost zarzucił władzom Katowic, że rozwijają miasto bez odpowiedniego planowania i jak podkreślił jest wrogiem dzikiego parkingu na placu Sejmu Śląskiego. Nie ukrywam słowa o parkingu bardzo mnie ucieszyły, co do zarzutu o brak planowania nie do końca mogę się z tym zgodzić. Jakieś planowanie w tym mieście funkcjonuje, choć bardzo często te plany są ze sobą sprzeczne. Jak inaczej wytłumaczyć zwężenie alei Korfantego, zaś z drugiej strony mamy planowanie przebudowy DTŚ. Inny przykład to zazielenianie ulicy Warszawskiej vs. utrudnienie lub wręcz zablokowanie możliwości budowy velostrady do Sosnowca. Planowanie jest, jednak chyba nie takie o jakie nam wszystkim chodzi.
Cała tą wczorajszą debatę można by podsumować jako sprzeczkę w rodzinie. W zasadzie większość rozmówców co do ogółu się ze sobą zgadzała, jednak w szczegółach było już bardzo różnie. Do czasu…. do czasu, aż Tomasz Konior rzucił, że jednym z głównych powodów istnienia pustostanów w Katowicach jest brak miejsc parkingowych. Po tych słowach na widowni słychać było szum sugerujący – panie Tomaszu mamy inne zdanie. Tak mamy inne zdanie! I ja też jestem w tej grupie. Powodów przez które mamy pustostany w Katowicach jest sporo, a brak odpowiedniej liczby miejsc parkingowych jest na szarym końcu. Myślę, że świetną ripostę na te słowa wygłosił pan Maciej Franta, który wskazał, że nasze miasto wyludnia się między innymi dlatego, bo nie ma odpowiedniej historii. Mówiąc inaczej nie jest na tyle sexy żeby zdecydować się tutaj zamieszkać. I w pełni podzielam ten pogląd. Tak to prawda nasze przestrzenie miejskie są bardzo często nudne i nieprzemyślane. Najlepszym tego przykładem jest właśnie plac Sejmu Śląskiego.
I już na koniec trochę polityki. Na debatę przyszli radni miasta reprezentujący klub Koalicji Obywatelskiej i zupełnie przypadkowo obnażyli swoje różne podejście do kwestii transportowych. Wypowiedzi radnego Łukasza Borkowskiego to zupełnie inny kierunek niż ten który zaprezentował radny Adam Szymczyk. Co w zasadzie potwierdza, że kwestie transportu, zagospodarowanie naszych miast to nie tylko domena nauki, polityki, ale to też kwestia pokoleniowa.
Wielkim nieobecnym na debacie był urząd miasta.
I już na koniec. Życzę sobie, aby takich spotkań debat było w naszym mieście jak najwięcej, to znacznie większa wartość niż przerzucanie się argumentami w mediach społecznościowych.