Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Zgub i znajdź się w lesie
Jakoś tak wyszło, że znowu zabieram Was na wycieczkę do lasu, znowu napiętnowanego działalnością górniczą, ale dziś nie o hałdach, ale o stawach i zapadliskach. Wybieramy się na spacer po lasach panewnickich, po okolicach Czarnego Stawu, na granicy Rudy Śląskiej, Chorzowa i Katowic.
Najlepiej wybrać się tutaj rowerem, ale można też samochodem, parkując na uporządkowanych parkinach przy ulicy gościnnej w Katowicach, kilkadziesiąt kilkaset metrów od oczyszczalni ścieków Katowickich Wodociągów. I wchodzicie w las i niemalże prostą leśną dróżką dojdziecie do stawu. Czarny Staw powstał, a właściwie rozrósł się za sprawą efektów działalności nieodległej kopalni Śląsk. Po prostu woda wdarła się w zapadająca się ziemię. Jak to postępuje widać gołym okiem bo część drzew wyrasta spod tafli wody. Jeszcze niedawno przez staw dało się przejść, bo przez środek biegły usypane ze żwiru ścieżki. One też już są pod wodą.
Nie jest to miejsce, w którym warto porywać się na dzikie pływanie, takie pogórnicze stawy są zdradliwe. Pomimo tego, że linia brzegowa mogłaby zachęcać do plażowania, to pamiętajcie jak takie miejsca powstały i jak nadal się zmieniają. Wokół stawu i w samej wodzie spotkacie wiele dzikiego zwierza: kaczki, łabędzie, ryby, a i raki czy biegające po brzegu różne gatunki się zdarzą.
Nie pisze tego wszystkiego, żeby zachęcić Was do przyjazdu w to konkretne miejsce, ale do poszukania takich perełek w swojej okolicy. Warto czasem naładować do pełna telefon z GPSem, albo zabrać dobrą mapę i zejść z głównych dróżek i poszwędać się leśnymi, mniej uczęszczanymi ścieżkami. Gwarantuję Wam, że uciec od tłumów, zgiełku, można w każdym mieście. Trzeba tylko wybrać nieoczywisty kierunek. Zacznijcie od znalezienia na mapie najbliższego lasu, potem pójdzie już z górki.
Z tą myślą chciałbym Was zostawić, nawet nie z powodu niedzielnego Międzynarodowego Dnia Lasu, ale po prostu. W czasach kiedy miejsca rekreacji i rozrywki są pozamykane, warto pójść do lasu.