Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Awantura w Sejmie o konie z Morskiego Oka
Posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska z Koalicji Obywatelskiej na posiedzeniu jednego z parlamentarnych zespołów postulaty o likwidację transportu konnego do Morskiego Oka nazwała histerią. Wraz z Jagną Marczułajtis-Walczak i Alicją Chybicką przekonywały, że konie lubią tam pracować i krzywda im się nie dzieje. Oraz że za postulatami organizacji społecznych walczących o konie stoją jakieś niejasne intencje. Aktywiści są zszokowani ich postawą, bo Koalicja Obywatelska obiecała słuchać społeczeństwa, a 68% Polek i Polaków chce likwidacji transportu konnego do Morskiego Oka.
Konie lubią pracować, a ludzie lubią przemieszczać się wozami ciągniętymi przez konie do Morskiego Oka – takie wnioski pozostałyby po Parlamentarnym Zespole ds. strategicznego rozwoju polskiego jeździectwa i hodowli koni gdyby nie to, że organizacje ochrony zwierząt przypadkiem dowiedziały się o jego posiedzeniu. Bo zaproszenie do Sejmu od pomysłodawców podjęcia tematu otrzymali tylko zwolennicy tego transportu.
– Dla nas był to szok, że posłanki i posłowie chcą rozmawiać o poważnym problemie cierpienia zwierząt tylko z tymi, którzy ten transport popierają – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji Viva!, która od lat walczy o likwidację transportu konnego do Morskiego Oka – Przecież 15 października miało się zmienić wszystko! Koalicja Obywatelska obiecywała w kampanii, że będzie słuchać strony społecznej, co przez 8 lat rządów jej poprzedników nie miało miejsca. Tymczasem właśnie w Sejmie dostaliśmy w twarz tą obietnicą. Najpierw nas nie zaproszono do dyskusji, a kiedy przypadkiem się dowiedzieliśmy o posiedzeniu zespołu i przyszliśmy przedstawić merytoryczne dowody na pracę tych koni w przeciążeniu około tony nazwano nas histerykami z niejasnymi intencjami. Tymczasem od lat poparcie społeczne dla likwidacji nieetycznego transportu konnego do Morskiego Oka sięga niemal 70%. I w większość są to wyborczynie i wyborcy obecnej koalicji rządzącej… – tłumaczy.
Posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska z Koalicji Obywatelskiej ze wzburzeniem wykrzykiwała na posiedzeniu, że postulaty organizacji społecznych to są absolutne bzdury i że nie rozumie postulatu rezygnacji z użytkowania koni w Morskim Oku, bo nie ma mowy o żadnym przeciążeniu koni. Wzywała także organizacje ochrony zwierząt do ujawnienia prawdziwych intencji, stojących za ich „histerycznymi” działaniami w tym zakresie.
– W przeciwieństwie do posłanek, my opieramy się na twardych danych zebranych przez Fundację Viva! i badaniach naukowców – mówi mecenas Katarzyna Topczewska, która uczestniczyła w posiedzeniu zespołu – Wynika z nich jednoznacznie, że konie są przeciążone o tonę i że większość z nich prosto z Morskiego Oka trafia do rzeźni, bo średnio po 3 latach pracy są tak wyeksploatowane, a ich „kochający panowie” niestety nie zapewniają im dożywotniej emerytury. Konie pracujące na tej trasie dożywają średnio 11 lat, podczas gdy pod dobrą opieką organizacji żyją nawet 40 lat. Od lat uświadamiamy społeczeństwo, że każdy kto wsiada na wóz, przykłada swoją rękę do tego okrucieństwa. Tym bardziej oburza mnie to, że polskie parlamentarzystki zamiast zachęcać do spacerowania po górach dla zdrowia, publicznie wygłaszają skandaliczne insynuacje pod adresem organizacji społecznych i stwierdzają, że ludzie mają radość, kiedy mogą sobie pojechać wozami do Morskiego Oka – dodaje.
Posłanka Jagna Marczułajtis-Walczak wyraziła zdanie, że osoby, które prowadzą działalność gospodarczą polegającą na przewozie osób konnym transportem do Morskiego Oka, są przez różne organizacje udręczani i że nie rozumie o czym w ogóle jest ta rozmowa.
– Ta rozmowa jest o cierpieniu koni, ciągnących wozy za ciężkie o tonę – mówi Cezary Wyszyński, prezes Fundacji Viva! – Za tymi wyliczeniami stoi fizyka, która nie jest ocenna, a nie jak twierdzą niektóre posłanki Koalicji Obywatelskiej, emocje. Zresztą podczas całego, prawie trzygodzinnego posiedzenia, nikt nie próbował nawet podważać tych wyliczeń, wykonanych na podstawie naukowych wzorów. Czyli metody zaakceptowanej przez Tatrzański Park Narodowy. Liczyłem na merytoryczną dyskusję, a dostałem insynuacje, pomówienia bez pokrycia i obrażanie. Bo osoby broniące tego transportu nie mają żadnych merytorycznych argumentów za kontynuacją tej anachronicznej rozrywki dla leniwych i bezdusznych turystów – tłumaczy.
Posłanka Alicja Chybicka była zdania, że „konie, które kursują na tej trasie są tam od lat. Turyści je kochają, chętnie się na nich przemieszczają”, a dodatkowo „koń jest zwierzęciem, które lubi pracować”. W odpowiedzi zoopsycholog, profesor Marcin Urbaniak mówił, że koń jest zwierzęciem uciekającym i rzeczywiście potrzebuje ruchu, ale na pewno nie takiego, jaki ma zapewniony na trasie do Morskiego Oka. Zwracał też uwagę, że ze zdumieniem przysłuchuje się dyskusji, w której liczy się tylko oddech i tętno koni, a ich potrzeby psychiczne się kompletnie pomija.
– Posłanka Marczułajtis dostała nasz raport, w którym na ponad 300 stronach opisaliśmy los koni pracujących na trasie do Morskiego Oka – mówi Anna Plaszczyk – Zawiera on literaturę naukową, dane statystyczne, wypisy z relacji prasowych, opisy wszystkich wypadków na trasie czy wyniki badań koni. I od jego publikacji we wrześniu ubiegłego roku nikt danych w nim zawartych nie podważał. Tymczasem posłanka skwitowała tę obszerną publikację słowami, że papier przyjmie wszystko oraz że raport jest stronniczy. Oczywiście bez zapoznania się z tym, co jest w środku. Jak my mamy rozmawiać na takim poziomie? Fakty są takie, że 61% koni, wycofanych z pracy na trasie do Morskiego Oka średnio po 3 latach ciągnięcia wozów trafiło do rzeźni. I że tylko niecałe 3% z 1002 koni, które los rzucił w tamto okropne miejsce w latach 2012-2022, wytrzymało tę pracę przez 10 lat. Na szczęście w Koalicji Obywatelskiej mamy też liczne sojuszniczki i sojuszników, którzy dostrzegają cierpienie tych zwierząt. I to dzięki nim mogliśmy wziąć udział w tym posiedzeniu – dodaje.
Nagranie z posiedzenia zespołu wywołało falę krytyki w mediach społecznościowych. W komentarzach Polki i Polacy nie pozostawili suchej nitki na postawie posłanek:
„Smutne ,że tacy ludzie decydują o losie zwierząt w tym kraju .Poziom dyskusji poniżej krytyki”
„A Pani Marczułajtis wyłączyła możliwość komentowania pod swoimi postami. Co, prawda boli?! Może warto posłuchać co o Pani poglądach myślą Obywatele. Dramat!!!”
„One są same absurdalne. W głowie mi się nie mieści!!! I jeszcze ten tupet, by w rozmowie publicznej używać słów „bzdury”, „udreczanie”, „histeryczny apel”. Dla mnie ktos, kto uzywa jednoznacznego sformulowania „papier wszystko przyjmie” I później twierdzi,że to może mieć więcej niż jedno znaczenie, jest przegrany, kiedy nie daje żadnej rekojmii uczciwości i najzwyczajniej uchybia godności”
„@koalicja_obywatelska a tak pięknie udawaliście obrońców zwierząt w kampanii, spokojnie, Was też rozliczymy”
„udreczani ludzie wykorzystujacy cierpienie zwierzat dla zarobku ? UDRECZANE TO SA KONIE! Boze kto na nie zaglosowal, przeciez to ani serca ani rozumu nie ma”
„Patrząc nas posłankę Kluzik to pasuje powiedzenie – człowiek z PiSu może wyjść ale PiS z człowieka nie wyjdzie”
„Pani Jagna starała się ratować przed słuszną falą krytyki za jej wysoce nieempatyczne i zwyczajnie błędne zachowanie ws koni z morskiego oka, blokując komentarze. Droga pani, to nie pani jest tutaj ofiarą, choć może w pewnym sensie po tym wszystkim xd, tylko te konie, których maltretowania pani broniła mężnie na zgromadzeniu. Tylko teraz odwagi troszkę zabrakło, by bronić swoich poglądów. Chyba nie tacy ludzie powinni znajdować się w sejmie..”
Na zakończenie posiedzenia przewodniczący zespołu, wiceminister sportu i turystyki Piotr Borys złagodził emocje. Poprosił obie strony o listę koniecznych zmian w transporcie konnym do Morskiego Oka i zapowiedział, że zapozna się z raportem Vivy! o losie tych zwierząt. Przyznał też, że on osobiście jest za zamianą transportu konnego na elektryczny, bez użycia zwierząt.
Fundacja Viva!