Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
To miał być nudny dzień
Exposé, pytania i głosowania – to miał być znaczący, ale jednak nudny w swojej przewidywalności dzień, w którym Donald Tusk zbuduje rząd. Wszystko przykrył smutny występek, nie wariata czy chorego, jak wielu pisało, ale złego człowieka.
Podsumowanie dla tych, którzy przespali ostatnie 20 godzin: Grzegorz Braun zaatakował w Chanukę – używając gaśnicy proszkowej zgasił w budynku Sejmu chanukiję, trafiając także w zebranych wokół ludzi: dorosłych i dzieci. W kilkanaście minut został, przez marszałka Szymona Hołownię, wykluczony z obrad tego posiedzenia Sejmu oraz dostał karę finansową. Dosłownie chwilę póżniej w serwisie Zrzutka pojawiła się zbiórka dla wykluczonego posła.
W międzyczasie Klub Konfederacji potępił zachowanie Brauna, ale nie wykluczył go ani nie podjął żadnych zdecydowanych ruchów. Przypomnijmy, że to środowisko Konfederacji tak często wyśmiewało „potępianie” różnych przykrych zdarzeń.
W środę rano zamiast informacji o Donaldzie Tusk w polskich i zagranicznych mediach więcej jest o ataku Brauna niż o zwycięstwie dotychczasowej opozycji. Czy nawet o tym, jak zachowała się wczoraj nowa opozycja w postaci PiS, która to zdarzenie wykorzystała do ataku na marszałka.
Po poniedziałkowym wystąpieniu Kaczyńskiego, który zwyzywał Donalda Tuska od niemieckich agentów, PiS nadal nie wie co ma robić. Partia Kaczyńskiego mówi o byciu merytoryczną opozycją, a staje się w zasadzie tym, co zarzucała Platformie i Lewicy w poprzedniej kadencji. A jednym z koronnych argumentów przeciwko marszałkowi staje się to, że Sejm… oglądają ludzie. Oglądają i słuchają, a zaraz będą to samo robić w przypadku komisji śledczych. Będą one zresztą bardziej popkulturalnym wydarzeniem niż komisja Rywina, która pogrążyła SLD na wiele lat. Jest się czego bać.
Grzegorz Braun ani żaden inny niebezpieczny człowiek, nie przykryje tego na dłużej niż kilka godzin.