Koszmarny wypadek w kopalni Staszic-Wujek w Katowicach. Nie żyje 48-letni górnik

W kopalni Staszic-Wujek w Katowicach, należącej do Polskiej Grupy Górniczej, doszło do śmiertelnego w skutkach wypadku. Początkowo w pobliżu jednej z maszyn znaleziono sprzęt należący do jednego z górników, lampę i hełm ochronny, ale nigdzie nie było 48-letniego pracownika. Dopiero później odnaleziono jego ciało.

Do koszmarnego wypadku doszło 23 listopada, kilka minut po godzinie 3. w nocy. To wtedy dyspozytor kopalni Staszic-Wujek w Katowicach, należącej do Polskiej Grupy Górniczej, otrzymał informację o znalezieniu wyposażenia pracownika, a konkretnie lampy górniczej i hełmu ochronnego, na poziomie 500 metrów. Znajdowały się one na pomocniczym napędzie ściany wydobywczej, czyli w pobliżu jednej z maszyn. Nigdzie nie było natomiast 48-letniego górnika, do którego należał sprzęt. Jego kolega ze zmiany błyskawicznie zaalarmował kogo trzeba i rozpoczęły się poszukiwania. Można się było tylko domyślać, co się stało. Niestety, finał okazał się tragiczny.

– Natychmiast rozpoczęto działania poszukiwawcze i akcję ratowniczą. O godz. 6.30 będący na miejscu lekarz stwierdził zgon pracownika – przekazuje Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy Polskiej Grupy Górniczej.

Teraz szczegółowe okoliczności wypadku będzie badać Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach, Państwowa Inspekcja Pracy oraz służby BHP Polskiej Grupy Górniczej. Eksperci sprawdzą między innymi, dlaczego doszło do zdarzenia i jakie były jego przyczyny.

To kolejna śmierć w polskich kopalniach w tym roku. Od początku 2023 r. w zakładach zginęło łącznie 10 osób, w tym pięć w kopalniach węgla kamiennego.

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa

Dziennikarz, wydawca strony głównej w „Super Expressie”.