Logika pana Prezydenta, a raczej jej brak

Nowy parlament ruszył. Zniknęły barierki sprzed Sejmu i ponoć z hukiem – zamrażarka projektów ustaw z gabinetu Marszałka.

To poszło sprawnie, podobnie jak wybór prezydiów Sejmu i Senatu i przedstawicieli Sejmu w Krajowej Radzie Sądownictwa. Odrzucenie przez nową większość kandydatury Pani Marszałek Witek, która notorycznie naruszała regulamin i powagę Sejmu to zaledwie pierwszy krok na drodze do przywrócenia w Polsce praworządności.

Łatwo nie będzie. 

Prezydent konsekwentnie udaje Greka i głęboką wiarę w powodzenie misji impossible premiera Morawieckiego. Wykazuje się przed prawicowym elektoratem, desygnując już formalnie premiera bez szans na zdobycie większości w Sejmie i przedłużając w ten sposób władzę PiSu o kolejny miesiąc. Ułatwia w ten sposób ustępującemu rządowi zacieranie śladów nie zawsze zgodnej z prawem działalności i rozmieszczanie ludzi władzy w kluczowych instytucjach, ale też naraża Morawieckiego na ostateczne ośmieszenie w oczach opinii publicznej i w jego własnej partii.

Na śmieszność naraża jednak również siebie, zwłaszcza że do zamykania oczu na nową rzeczywistość polityczną w Polsce dołożył groźbę stosowania weta, jednocześnie stwierdzając, że ewentualne blokowanie ustaw nowej większości nie zwalnia jej z obowiązku realizacji zobowiązań wyborczych. Logika godna cwaniaczka spod budki z piwem, a nie Prezydenta Rzeczypospolitej. 

Jawnie deklarowane intencje Andrzeja Dudy wobec zamiarów przyszłego rządu skłaniają jeszcze raz do refleksji nad wynikami wyborów parlamentarnych. Werdykt wyborców jest jednoznaczny, ale byłby prawdopodobnie jeszcze wyraźniejszy gdyby doszło do utworzenia jednego komitetu wyborczego całej demokratycznej opozycji i wspólnej listy wyborczej w wyborach sejmowych. Proste zsumowanie wyników trzech opozycyjnych komitetów wyborczych w poszczególnych okręgach i przeliczenie wyników metodą d’Hondta Zjednoczonej Prawicy, Konfederacji i takiego wirtualnego komitetu całej opozycji demokratycznej dałoby zamiast 248 – 265 mandatów w Sejmie (11 kosztem PiSu i 6 kosztem Konfederacji) dla nowej większości. Zjednoczona Prawica miałaby w takiej sytuacji 183 posłów, a Konfederacja – 12. 

Trudno powiedzieć czy liczba głosujących za zmianą władzy byłaby taka sama przy wspólnej liście sejmowej, ale powodzenie Paktu Senackiego w wyborach do Senatu (66 ze 100 mandatów) pokazuje, że wyborcy opozycji są w stanie akceptować takie rozwiązania. 

Do odrzucenia weta prezydenta potrzeba większości 3/5, a więc 276 głosów poselskich. Nadal więc by nieco brakowało; w niektórych sprawach można by jednak liczyć zapewne na Konfederację. 

W realnym świecie pozostało cierpliwie czekać na nowe wybory prezydenckie, ewentualnie na wcześniejszą dekompozycję obozu Zjednoczonej Prawicy po przegranych wyborach i pierwszych porażkach w parlamencie. Trzeba też wykorzystać wszelkie legalne możliwości poza ustawowe dla przywrócenia praworządności, odblokowania funduszy europejskich i realizacji najpilniejszych wspólnych zobowiązań wyborczych.

Zbyszek Zaborowski
Zbyszek Zaborowski

Poseł na Sejm II, III, IV, V i VII kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego V kadencji, w latach 2016–2019 wiceprzewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej.