Konie z Morskiego Oka umierają w rzeźniach

Koń Baccardo miał być „agresywny w obejściu”, ale my, w trakcie badań weterynaryjnych koni z Morskiego Oka, tego nie stwierdziliśmy. 9 września 2015 roku fiakier deklarował, że sprzedał konia do dalszego użytku w okolice Nowego Sącza. Jednak Baccardo, po 5 miesiącach pracy na tatrzańskim szlaku, w wieku zaledwie 10 lat, został zabity w rzeźni. Dokładnie w dniu, w którym został sprzedany przez fiakra. Prawdopodobnie nigdy nie trafił w okolice Nowego Sącza.

Setki koni, wycofanych z pracy na trasie do Morskiego Oka, spotkał taki sam los jak Baccardo. Ile dokładnie zwierząt skończyło na rzeźniczym haku? Udało nam się zdobyć wstrząsające dane o ubojach koni, ciągnących w Tatrach wozy za ciężkie o tonę. Opublikujemy je w raporcie „Konie z Morskiego Oka. Cierpienie, którego nie widać” już 15 września 2023 o 12:00.Raport będzie można pobrać z naszej strony internetowej.

W raporcie opowiadamy bulwersujące historie koni, które zostały wycofane z pracy na tej najpopularniejszej górskiej trasie w Polsce. Wiele z nich zamiast na emeryturę na zielonej łące trafiło do… rzeźni! Opisujemy w nim także wszystkie działania i akcje, jakie podjęliśmy, by zakończyć ten transport. Podsumowujemy też zysk Tatrzańskiego Parku Narodowego z tej nieetycznej rozrywki dla turystów. Jest to lektura dla wszystkich tych, którzy chcą zrozumieć, dlaczego konie wciąż cierpią w tej pracy ponad siły.

Zamiast zasłużonej emerytury – rzeźnia!

Kary Roki miał 8 lat, kiedy trafił do rzeźni. Na trasie do Morskiego Oka ciągnął wozy za ciężkie o tonę przez połowę swojego życia. 4 maja 2015 roku został zabity na mięso. 11 maja fiakier zgłosił w TPN wycofanie konia: „Złe sparowanie z drugim koniem, sprzedany do pracy w gospodarstwie okolice Żywca, Brennej”. Ale Roki prawdopodobnie nigdy do tego gospodarstwa nie pojechał. W dniu sprzedaży przez fiakra został zabity w rzeźni.

Możesz nas wspomóc finansowo w walce o zakończenie tego transportu tak, by już żaden koń nie podzielił losu Rokiego.

Czy likwidacja tego transportu oznacza rzeź koni?

Wiemy, że chcesz teraz zapytać co stanie się z końmi po zakończeniu transportu konnego do Morskiego Oka. Obawiasz się, że też trafią do rzeźni? Uspokajamy! Wiele lat temu zadeklarowaliśmy, że przyjmiemy pod opiekę wszystkie konie, które po likwidacji transportu konnego do Morskiego Oka miałyby trafić do rzeźni w wyniku „utraty pracy”. I obietnicę tę dziś podtrzymujemy! Jesteśmy przygotowani do przyjęcia do siebie nawet wszystkich 300 koni i do zapewnienia im spokojnej emerytury aż do ich naturalnej śmierci.

Happy end jest możliwy?

Dziś mamy pod opieką ponad 120 koni uratowanych przed zabiciem na mięso w rzeźni i odebranych interwencyjnie ze złych warunków. To właśnie dzięki wsparciu Polek i Polaków możemy im zapewnić godną emeryturę – aż do ich naturalnej śmierci. Tak jak Santosowi, który mieszka w naszej stajni w Korabiewicach.

Santos urodził się w 1998 roku. Ponad połowę swojego życia ciężko pracował. Jego właściciel przystosował go do jazdy bryczką. Koń każdego dnia, bez względu na pogodę, musiał ciągnąć bryczkę z turystami po uliczkach warszawskiej starówki. Ciężka praca szybko odbiła się na jego zdrowiu. Zaczął mieć problemy z nogami, co przesądziło o sprzedaniu go do rzeźni. Dzięki szybkiej akcji zbiórkowej udało się łaciatka wykupić. Oprócz problemów z nogą choruje także na zaawansowane RAO, czyli końską astmę.

Santos spędza emeryturę na rozległych i zielonych pastwiska z dużym końskim stadem w schronisku w Korabiewicach. Jest grzecznym i posłusznym koniem. Lubi czesanie i smakołyki. Bardzo nie lubi wizyt końskiej pani doktor. Oprócz niezwykłego umaszczenia Santos ma również dwukolorowe oczy – jedno niebieskie, drugie brązowe.

Możesz wesprzeć Santosa i inne konie pod naszą opieką. Jak to zrobić? Sprawdź wszystkie sposoby wsparcia na naszej stronie ratujkonie.pl

Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt Viva!

Informacja Prasowa
Informacja Prasowa

Opublikowany tekst jest nadesłanym do nas materiałem prasowym. Jeżeli chcesz wysłać do nas informacje o swoim projekcie, jakimś wydarzeniu lub problemie pisz na redakcja@slaskaopinia.pl.