Wydarzenie się udało, impreza ma potencjał – te słowa najczęściej można było usłyszeć podczas Beskid Bike Fest, który odbył się w miniony weekend na bielskich Błoniach. Dzięki imprezie Bielsko-Biała zamieniło się w rowerową stolicę Polski – to już opinia jednego ze współorganizatorów. Jedno jest pewne – mimo wymagającej pogody to był jeden z najlepszych eventów dla rowerzystów w naszym mieście.

To była pierwsza tego typu impreza. Na Beskid Bike Fest swoje siły połączyły trzy organizacje – Happy Bike Beskidy, Joy Ride i Enduro Trails. Dzięki temu odbyły się wielkie targi, zawody i efektowne pokazy rowerowe.

Bielsko-Biała jest obecnie postrzegane jako kolebka polskiego kolarstwa górskiego. W związku z tym tak duże wydarzenie rowerowe nie mogło odbyć się bez zawodów enduro. Ich organizacji podjęło się Enduro Trails. Informacje o trasie zostały opublikowane już w środę, w czwartek i w piątek odbyły się przejazdy testowe, a w sobotę od rana zaczęły się zawody i… popsuła się pogoda. Organizatorzy musieli odwołać jeden odcinek specjalny, a mimo to zawodnicy zjeżdżali rwącymi po deszczu potokami. Rower przeżył, zawodnik też, ale warunki dla koneserówrosyjska ruletkasprawdzian możliwości i umiejętności – dało się słyszeć w kuluarach.

Czołowy zawodnik kolarstwa górskiego w Polsce Michał Topór, który był najszybszy w Bielsku-Białej, tak mówił o swoim starcie i organizacji imprezy: – Te zawody mają dużą szansę zostać najciekawszymi w tym sezonie w Polsce, bo naprawdę działo się sporo. Pogoda nas zaskoczyła. Miały być opady, ale chyba nikt się nie spodziewał, że aż takie. Trzeci OS (odcinek specjalny przyp. red.) najpierw miał być skrócony, potem został odwołany całkowicie z racji tego, że kolejka na Szyndzielnię została wyłączona przez burzę. Jechaliśmy po suchym, po mokrym – w każdych możliwych warunkach. Na koniec wygrałem, zrobiłem sobie fajny prezent na urodziny (…). Niesamowita walka do końca, niesamowity scenariusz. Ostatni OS to chyba był mój przejazd życia, i udało się jeszcze wyskoczyć na pierwsze miejsce. Według mnie były to jedne z lepszych zawodów. Ekipa Enduro Trails naprawdę robi niesamowitą robotę i to są jedne z najbardziej postaranych zawodów w naszym kraju – relacjonował w mediach społecznościowych zadowolony zwycięzca.

Wśród kobiet najszybsza była Milena Drelak z teamu UKS Sport Bralin. Więcej wyników pod adresem https://endurotrails.pl/zawody-1/aktualnosci-zawody/wyniki-garmin-enduro-trails-2023.

Wielkim powodzeniem wśród tłumnie zgromadzonej na Błoniach publiczności cieszyły się efektowne pokazy. W sobotę ekipa najlepszych polskich riderów z Dawidem Godźkiem na czele prezentowała kibicom najbardziej spektakularne ewolucje na zestawie mobilnych skoczni, czyli dirt jumping. Były więc salta, podwójne salta, obroty sześć metrów nad ziemią, ale też upadki. Swoje umiejętności w tej dyscyplinie prezentowała także Natalia Niedźwiedź, młoda, utalentowana riderka, jedyna przedstawicielka płci pięknej podczas pokazów na Błoniach.

W niedzielę swoje umiejętności na pokazach prezentował natomiast Kamil Kobędzowski, gwiazda światowej sceny MTB Stunt i organizator nieoficjalnych Mistrzostw Świata w swojej dyscyplinie, rekordzista Guinnessa w jeździe tyłem na jednym kole. Kibice mogli zobaczyć jego jazdę z głową na siodełku czy ze staniem na jednej ręce na siodełku – niesamowite akrobacje.

Także w niedzielę organizatorzy przygotowali coś dla najmłodszych. Były to zawody na pumptracku. One również cieszyły się wielkim powodzeniem.

Przez dwa dni centrum całej imprezy było natomiast miasteczko targowe organizowane przez firmę Joy Ride, a w nim ponad 40 wystawców z rowerami testowymi, techniczną odzieżą, kaskami, ochraniaczami i specjalistycznym sprzętem dla rowerzystów. Przez cały weekend można tam było spotkać się z przedstawicielami poszczególnych, renomowanych marek, a co najważniejsze – testować rowery z najwyższej półki w realnych warunkach.
– Chcę w imieniu całej ekipy Joy Ride, Enduro Trail i Happy Bike Beskidy podziękować uczestnikom, wystawcom, zawodnikom za wspaniałą atmosferę, którą tutaj stworzyliście. Na chwilę dzięki wam Bielsko-Biała zamieniło się w rowerową stolicę Polski. Mam nadzieję, że w przyszłym roku widzimy się dokładnie w tym samym miejscu – mówił na zakończenie Beskid Bike Fest Szymon Syrzistie z Joy Ride.

Frekwencyjnie największym zainteresowaniem cieszyło się zakończenie pierwszego dnia. Był to koncert Grubsona zorganizowany na Błoniach przez Bielskie Centrum Kultury im. Marii Koterbskiej, a po nim nocne pokazy dirt jumpingu w połączeniu z fire show.

Rozmach imprezy potwierdzał przyglądający się pokazom prezydent Bielska-Białej Jarosław Klimaszewski.
– Bielsko-Biała to rowerowa stolica naszego kraju. Nie jest sztuką robić imprezy, kiedy jest pełne słońce. My robimy je w każdych warunkach i mam nadzieję, że wam się to podoba. Cieszę się, że wszystko skończyło się bezpiecznie. Dziękuję wszystkim partnerom i współorganizatorom. Bez nich nic by nie było. Mam nadzieję, że za rok to powtórzymy. Bawcie się dobrze – życzył włodarz.

Główna organizatorka Beskid Bike Fest Anna Kowalczyk zwracała natomiast uwagę na to, że połączenie trzech dużych wydarzeń w jedno było strzałem w dziesiątkę.
– Dzięki temu jesteśmy chyba największą tego typu imprezą w kraju, ponieważ mamy i zawody, i expo, i pokazy, a do tego jeszcze koncert – wszystko, co tak naprawdę ludzie chcą zobaczyć – podsumowała.

Urząd Miasta Bielsko-Biała

Informacja Prasowa
Informacja Prasowa

Opublikowany tekst jest nadesłanym do nas materiałem prasowym. Jeżeli chcesz wysłać do nas informacje o swoim projekcie, jakimś wydarzeniu lub problemie pisz na redakcja@slaskaopinia.pl.