Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Millenium Docs Against Gravity: kiedy edukacja spotyka wrażliwe kino
Festiwal Millenium Docs Against Gravity ponownie zdominował repertuar śląskich kin studyjnych. Tym, którzy mieli możliwość wziąć udział we wszystkich dotychczasowych seansach, pozostaje pozazdrościć; ci z kolei, którzy o MDAG do tej pory nie słyszeli, niech rezerwują termin na przyszłoroczną edycję imprezy, bo wierzcie mi, warto.
„Tu nie ma przyszłości” – napisała na murze jedna z bohaterek filmu „Nie znikniemy”; historii pięciu nastolatków mieszkających na końcu Ukrainy, w zapomnianym do niedawna zagłębiu górniczym Doniecka i Ługańska. Polsko-ukraińska produkcja to nie tylko opowieść o wojnie, na temat której jeszcze nieco ponad rok temu była medialna cisza, a która od 2014 roku trawi wschodnie tereny Ukrainy. Bohaterowie filmu, mimo bliskiego konfliktu, mają problemy, jak ich rówieśnicy z całego świata; buntują się, poszukują własnej tożsamości, a jednak swoje plany muszą zderzyć z szarą rzeczywistością. Nastolatka zainteresowana rysunkiem, która słyszy od nauczyciela, że „kreatywność kreatywnością, ale ostatecznie w życiu chodzi dobre zamążpójście”; chłopak, który chce zostać aktorem, a jednak jak większość kolegów, pójdzie do szkoły policyjnej; rodzice, którzy swoim pociechom mogą radzić jedynie uzbieranie odpowiedniej ilości pieniędzy i ucieczkę z rodzinnej miejscowości, w której „można pracować tylko w sklepie albo szkole” – ci ludzie stają się twarzą problemu tysięcy osób, dla których nieszablonowe myślenie jest aktem heroizmu. Ale, żeby nie było tak negatywnie, zarówno dzieciaki, jak i kinowi świadkowie ich historii, dostają nadzieję – wyjazd w Himalaje, który stał się dla grupy nastolatków możliwością ucieczki od codziennych problemów. „Nie znikniemy” pokazuje przygotowania i sam przebieg podróży; łzy wzruszenia wylane nad resztą ziemi, bo nie może być tak piękna jak nepalskie podnóża Himalajów mieszają się tu z dumą z wbicia ukraińskiej flagi pod wejściem na Annapurnę.
Wschodnie podróże nie skończyły się na Donbasie; w czwartek uczestnicy MDAG mogli zwiedzić krainy od Kijowa do Władywostoku, zahaczając przy okazji o Astanę i Tibilisi. „Sowieckie przystanki autobusowe” to historia kanadyjskiego podróżnika, który zjechał postsowieckie kraje wzdłuż i wszerz, poszukując przy tym jedynego możliwego w totalitaryzmie przejawu architektonicznego buntu – przystanków autobusowych. Kiedyś symbol lokalności, dziś problematyczna mała architektura, przypominająca nieustannie o słusznie minionym systemie. Christopher Herwig rozmawia z mieszkańcami, architektami i historykami, by dowiedzieć się, jak w zestandaryzowanym świecie mogły powstać nowoczesne bryły, mozaiki i inne wymyślne przystanki i czym są: elementem propagandy, czy przeciwnie, antysystemowości?
Jeśli nie macie pomysłu, jak spędzić weekend, to już macie – dorwijcie ostatnie wolne miejsca w Światowidzie i dowiedzcie się czegoś o rzeczywistości, o której istnieniu nie macie pojęcia.