Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
W Sejmiku Śląskim powstała opozycja totalna?
Wśród posłów i zwolenników Prawa i Sprawiedliwości funkcjonuje takie określenie dla sejmowej opozycji – opozycja totalna. Czasem skracane do „totalsów” czy innych potworków językowych. Dziś to określenie pasuje jak ulał do klubu radnych PiS w Sejmiku Śląskim, którzy po przegranym głosowaniu opuścili salę i kolejne głosowania.
W poniedziałek doszło do tajnego głosowania nad wnioskiem radnych PiS w sprawie odwołania marszałka Jakuba Chełstowskiego. Zarzucano mu zdradę wyborców, niekompetencję, wpływanie na podległe mu spółki i instytucje oraz… brak wpływu na ich działanie. Jednym z bardziej emocjonalnych argumentów przeciwko marszałkowi miał być fakt odwołania radnych PiS z rad społecznych szpitali. Ironizując: jakby w ogóle nie chodziło o utratę wpływów w spółkach i instytucjach marszałkowskich przez działaczy PiS. Myślę, że nawet najtwardszy elektorat PiS może tej narracji nie przyjąć z dużym zrozumieniem.
W pewnym momencie wniosek o zamknięcie dyskusji i przejście do głosowania zgłosił były radny PiS, a obecnie Ruchu Samorządowego Tak Dla Polski!, Rafał Kandziora. Wniosek znalazł poparcie wśród większości. Rozpoczęto tajne głosowanie, po którym ogłoszono krótką przerwę. Po niej radni PiS nie wrócili już na salę obrad, ani na ogłoszenie wyników głosowania, ani na dalsze prace sejmiku. Z kilkunastu kolejnych punktów harmonogramu kilka dotyczyło chociażby: udzielenia pomocy finansowej Gminie Radzionków, dotacji dla gmin najlepiej radzących sobie w walce ze smogiem, czy – zdawałoby się ważnych punktów dla opozycji – podjęcia uchwały w sprawie rozpatrzenia skargi na Marszałka Województwa Śląskiego.
W tym czasie Radni PiS wystąpili na konferencji prasowej w kuluarach sejmiku, na której żalili się na brak demokracji i dobrych obyczajów wśród zarządu sejmiku i województwa. Zdaje się, że radni PiS nie oglądają obrad polskiego Sejmu, gdzie opozycja traktowana jest z buta i w najważniejszych debatach ma po minucie czasu na wypowiedź, a czasem nawet mniej. W sejmiku wypowiedzi radnych PiS były nieprzerywane, a po turze wystąpień pojawił się wniosek o zakończenie dyskusji. Można to podsumować klasyczną już wypowiedzią Beaty Mazurek (PiS): „to sytuacja, która nie powinna mieć miejsca, ale tez ich rozumiem„.
To o tyle ciekawe, że zarzucając Koalicji Obywatelskiej, obronę marszałka, radni PiS jakby zapominali, że wraz z Jakubem Chełstowskim współrządzili województwem przez kilka lat.
Najmniejszą aktywnością w tym najciekawszym politycznie punkcie poniedziałkowej sesji wykazali się radni Koalicji Obywatelskiej. A za obronę marszałka wziął się Stanisław Gmitruk, radny PSL i wiceprzewodniczący Sejmiku Śląskiego.
Działacze PiS mieli przed sesją przekonywać radny KO, PSL i Lewicy do wspólnego odwołania marszałka i powołania nowego zarządu. Tylko, że ta sytuacja byłaby dla KO, PSL i Lewicy jeszcze bardziej nie na rękę niż współrządzenie z Jakubem Chełstowskim.