Spalanie węgla w „kopciuchach” to najdroższa metoda ogrzewania. Kolejny powód, by jak najszybciej z nich zrezygnować

W województwie śląskim do końca 2021 roku pod groźbą wysokich kar finansowych mieszkańcy musieli wymienić stare piece, używane powyżej 10 lat. Ale w niektórych regionach korzystanie z „kopciuchów” jest możliwe jeszcze przez rok, a nawet przez dwa lata. Jak się okazuje, nie tylko aspekty dotyczące ochrony środowiska czy czystego powietrza przemawiają za tym, by jak najszybciej to zmienić, ale także… ekonomia. Spalanie węgla w „kopciuchach” to bowiem najdroższa metoda ogrzewania.

Do takich wniosków doszedł Polski Alarm Smogowy, który zbadał ceny węgla, pelletu i drewna we wszystkich województwach. Okazało się, że w ciągu półtora roku węgiel podrożał średnio o 229% a pellet o 166%. Najwięcej zapłacimy za węgiel spalany w „kopciuchu” – roczny koszt to aż 12 460 zł, najtańsze jest natomiast ogrzewanie… pompą ciepła – 2350 zł. „To już trzecie, przekrojowe badanie cen paliw stałych przeprowadzone na zlecenie Polskiego Alarmu Smogowego. Jak zwykle sprawdzono 32 składy węgla we wszystkich województwach. Pierwsze badanie przeprowadzono w styczniu 2021 r. W owym czasie węgiel orzech kosztował średnio 881 zł za tonę, w sierpniu 2022 jego cena wzrosła do 2900 zł – to wzrost o 229%. Cena pelletu wzrosła z 918 zł na 2445 zł – wzrost o 166%. Najniższy wzrost odnotowano dla drewna kawałkowego: z 213 na 390 zł – przyrost o 83%. Autorzy badania podkreślają jednak, że drewno było dostępne zaledwie w 10 badanych składach, stąd oszacowanie zmiany jego cen jest trudne. Metr nasypowy drewna świeżego tańszych gatunków można w niektórych regionach Polski zakupić już za 150 zł, podczas gdy w sieciach marketów budowlanych cena metra przestrzennego suchego drewna sięga 700 zł, a na popularnych serwisach internetowych można znaleźć oferty przekraczające 1000 zł”, podaje PAS.

Ogrzewanie pompą ciepła, w skali roku, może nas kosztować zależnie od typu urządzenia od 2350 zł do 3510 złotych i jest to najtańsza metoda ogrzewania. Najdroższa z kolei to ogrzewanie węglem w „kopciuchu” – rekordowe 12 460 zł rocznie. „Niewiele tańszy jest kocioł węglowy „ekoprojekt” – 9540 zł, znacznie mniej zapłacimy ogrzewając się kotłem gazowym – 4870 zł oraz kotłem na drewno „ekoprojekt” – 4010 zł”, podaje Polski Alarm Smogowy”. „Mit taniego węgla rozpada się. Ogrzewanie domu węglowym „kopciuchem” jest nawet pięciokrotnie droższe niż pompą ciepła oraz dwa i pół razy droższe niż ogrzewanie gazem”, komentuje Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego. „Dlatego rządowa strategia podtrzymywania naszego uzależnienia od węgla i jego finansowe wspieranie jest wprowadzaniem ludzi w błąd. Węgiel jest najdroższym źródłem ciepła w Polsce. To wiadomość, która dotrze do obywateli, gdy przyszłej wiosny podsumują koszty ogrzewania” dodaje Siergiej.

To ważne informacje w kontekście ostatniego kryzysu energetycznego i problemach z dostępnością oraz wysokimi cenami węgla. „Fakt, że rząd nie postawił na efektywność energetyczną i zamiast wspierać ocieplenia domów dopłaca do węgla pokazuje krótkowzroczność obecnej polityki, która nie opiera się na planowaniu, ale doraźnych działaniach. Obecne dopłaty do węgla pochłoną 11,5 mld zł, gdy Program Czyste Powietrze w ciągu ostatnich czterech lat wypłacił zaledwie 3,3 mld zł”, zauważa PAS.

Co ciekawe, na ten problem w audycji „Śląska Opinia o górnictwie” zwróciła uwagę ostatnio także Joanna Flisowska, koordynatorka zespołu ds. klimatu i energii w Greenpeace Polska. „Potrzebne jest porządne dofinansowanie do ocieplania domów i wymiany źródeł ogrzewania. Po co komu trzy tysiące złotych, jeśli węgla nie można kupić? (…) Musimy zmniejszać uzależnienie od węgla i przechodzić na OZE. (…) Dość znamienne jest to, że po ogłoszeniu zapomogi nagle mamy wysyp kolejnych domów, które zgłaszają, że palą węglem. Dodatek węglowy może więc otworzyć furtkę do nadużyć”, mówiła.

Całej rozmowy wysłuchacie tutaj:

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa

Dziennikarz, wydawca strony głównej w „Super Expressie”.