Ze Śląska o Śląsku, Polsce i Europie
Polski rząd „zaś woli ciulać górników”
Po poniedziałkowym spotkaniu Mateusza Morawieckiego z liderami górniczych związków zawodowych, górnicy mogą czuć się oszukani. Deklarując notyfikację umowy społecznej w Brukseli, rząd polski równocześnie chce zwiększać wydobycie polskiego węgla. To się nie klei.
Rząd od początku łże górników. Wiedząc, że Komisja Europejska oczekuje szybkiego odejścia od węgla i krótkiego harmonogramu likwidacji kopalń, rząd polski utrzymuje absurdalny 2049 rok, jako ostateczną datę działania górnictwa węgla energetycznego w Polsce.
Tymczasem fakty są takie, że wydobycie węgla w Polsce spada. Uprawnienia do emisji CO2 są coraz droższe. Po 2025 roku, kiedy skończy się wsparcie publiczne dla przestarzałych bloków węglowych, spółki energetyczne będą chciały je wyłączyć. W ciągu dekady z krajowego systemu elektroenergetycznego może wypaść co najmniej 10 GW mocy. Jak podaje Forum Energii , Polska może osiągnąć ponad 43 procent udziału OZE w miksie w 2030 roku. Taki poziom gwarantuje zachowanie stabilności systemu elektroenergetycznego i niezachwiane dostawy energii do odbiorców.
Prosząc górników o „pracę ponadnormatywną”, premier Mateusz Morawiecki postępuje nieetycznie. Rację ma Bogusław Hutek, lider Solidarność Górnicza twierdząc, że nie jest możliwe szybkie zwiększenie wydobycia krajowego węgla. Polskie kopalnie nie są w stanie w tym momencie wydobywać więcej węgla. W ostatnich latach sukcesywnie zmniejszano wydobycie surowca i nie da się go nagle zwiększyć. Żeby zasypać dziurę po rosyjskim węglu potrzeba 7 lat. Praca górnika jest ciężka i niebezpieczna. Miałem okazję raz w życiu spędzić kilka godzin „na ścianie” w kopalni węgla kamiennego Knurów-Szczygłowice. To nie była wycieczka do muzeum. Do dziś pamiętam straszliwy hałas, ogromne zapylenie, wysoką temperaturę i długi spacer na kolanach. Oczekiwanie, że ludzie będą pracować więcej i dłużej w takich warunkach jest niemoralne. Mobilizacja polityczna nic nie zdziała.
Rację ma Rafał Jedwabny, lider Komisja Krajowa WZZ „Sierpień 80” w Polskiej Grupie Górniczej mówiąc, że górnicy chcą usłyszeć prawdę, na ile polska energetyka ma być nadal oparta na węglu. Realizacja obecnych deklaracji rządu dotyczących korzystania z węgla wymaga inwestycji w kopalniach i zatrudnienia nowych pracowników. Trzeba jasno postawić sprawę, kopalnie będą zwiększać wydobycie, czy umowa społeczna zostaje w mocy i Polska będzie zmniejszać wydobycie.
Eksperci Fundacja Instrat obliczyli, że dzięki przełączeniu energetyki na odnawialne źródła energii (OZE) w portfelach polskich rodzin w latach 2030-2040 zostałoby 500-780 zł rocznie więcej niż gdyby zużywały one prąd produkowany z węgla. Trwanie przy Polityce Energetycznej Polski do 2040 roku oznacza wysokie ceny energii, a także ryzyko blackoutu, który zresztą został uwzględniony w rządowej strategii. Dziś trzeba zwiększyć inwestycje i przyspieszyć tempo przejścia na odnawialne źródła energii, aby zapewnić bezpieczeństwo energetyczne Polaków.
Zamiast wodzić za nos i korumpować liderów związkowych, rząd polski powinien przyspieszyć sprawiedliwą transformację. Górników można okłamać, ale nie radzę oszukiwać ich żon i dzieci. Szybkie zamykanie kopalń jest po prostu uczciwe i sprawiedliwe. Jeszcze jest czas, aby premier Mateusz Morawiecki powiedział, że umowa społeczna dla górnictwa nie wejdzie w życie. W czasach szantażu energetycznego Putina, likwidacja górnictwa powinna być absolutnym priorytetem. Tymczasem polski rząd „zaś woli ciulać górników”.