Górnicy łączą siły z rolnikami. Transport węgla znów zablokowany. „Walczymy o nasze załogi”

Związkowcy Polskiej Grupy Górniczej spełniają zapowiedzi złożone pod koniec grudnia 2021 roku i rozpoczynają kolejną odsłonę protestu. We wtorek, 4 grudnia, zablokowali transporty węgla dla sektora energetycznego w województwie śląskim. Ich działania, do których przyłączyli się też rolnicy z Agrounii, mają potrwać – przynajmniej na razie – 48 godzin.

We wtorek, 4 stycznia, około godz. 7:00 rozpoczął się kolejny protest górników, którzy walczą o nagrody finansowe za cztery miesiące wytężonej pracy w 2021 roku. W blasku kamer związkowcy zablokowali tory przy kopalni Halemba w Rudzie Śląskiej, by uniemożliwić transport węgla dla sektora energetycznego w województwie śląskim. Związkowcy we wszystkich kopalniach Polskiej Grupy Górniczej prowadzą zorganizowaną akcję blokady torów, którą zapowiadali pod koniec grudnia zeszłego roku po nieudanych negocjacjach z zarządem PGG. Jak pisaliśmy już na łamach „Śląskiej Opinii”, w dojściu do kompromisu nie pomogła nawet obecność nowego wiceministra aktywów państwowych, Piotra Pyzika, który próbował uspokoić sytuację. Pyzik w rozmowie z dziennikarzami mówił wówczas, że rozmowy nie poszły po jego myśli, ale negocjacje nadal trwają. „Dla mnie najważniejszą kwestią jest dokończenie procesu legislacyjnego w parlamencie”, podkreślał wiceminister, mówiąc o ustawie ustanawiającej system wsparcia finansowego dla górnictwa, które dziś boryka się z dużymi problemami ekonomicznymi. Pyzik chce, by po zakończeniu procesu legislacyjnego wrócono do rozmów. Dodał także, że strona społeczna jest otwarta na dalszy dialog.

Związkowcy już wtedy zaznaczali, że brak porozumienia oznacza zaognienie konfliktu, a we wtorek (4 stycznia) przeszli ze słów do czynów. Blokada torów, przynajmniej na razie, ma potrwać 48 godzin. Strona społeczna nie wyklucza jednak ostrzejszych strajków, jeśli nie dojdzie do porozumienia między innymi w sprawie podwyżek płac, z uwagi na inflację. „Chcemy, aby zapłacono nam za pracę w weekendy. Chcemy także wzrostu wynagrodzeń o 400-500 złotych miesięcznie”, mówił Rafał Jedwabny z Sierpnia ‘80. „Walczymy o nasze załogi”, dodawał Bogusław Hutek z Solidarności. Zdaniem związkowców, błędem jest całkowite odchodzenia od węgla przez Polskę, na stole stoi również umowa społeczna, której przyszłość jest pod znakiem zapytania.

Co ciekawe, górników postanowili wesprzeć przedstawiciele Agrounii, na których czele stanął Michał Kołodziejczak. Na miejsce protestów przywieziono kilkaset kilogramów wędlin oraz chleba. Rolnicy też stanęli na torach.  „Stajemy po stronie górników i domagamy się dla nich godziwej wpłaty oraz dobrej pracy”, mówił Kołodziejczyk.

Przypomnijmy, że jeszcze przed świętami, a dokładnie w środę (22 grudnia), około godz. 13:00, grupa związkowców WZZ Sierpień ‘80 opuściła budynek Polskiej Grupy Górniczej w Katowicach, który był przez nich okupowany przez kilka dni. „Tym samym zakończył się protest rozpoczęty w poniedziałek 20 grudnia, połączony z okupacją budynku przy ul. Powstańców w Katowicach”, przekazał wówczas Tomasz Głogowski, rzecznik PGG. Równocześnie, przez dobę, prowadzona była blokada wysyłki węgla z kopalń PGG do elektrowni. Sztab protestacyjno-strajkowy podziękował uczestnikom akcji za „okazane zaangażowanie”. Jak czytamy na stronie internetowej „Solidarności Górniczej”, w proteście wzięli udział górnicy z kopalń „Mysłowice-Wesoła”, „Piast-Ziemowit”, „ROW”, „Ruda”, „Sośnica” i „Staszic-Wujek”. Do blokady torów doszło po fiasku rozmów dotyczących wypłaty rekompensaty dla pracowników spółki za miesiące wrzesień-grudzień 2021 roku. Jak wskazywali związkowcy, powodem miał być zwiększony wysiłek załóg górniczych, aby dostarczyć do odbiorców dodatkowe ilości węgla wydobywanego w dni wolne od pracy oraz podwyższenia średniego wynagrodzenia w PGG na koniec roku 2021, tak, by osiągnęło ono poziom 8200 złotych brutto (obecnie to kwota 7829 zł brutto). Jednocześnie Polska Grupa Górnicza, stojąca na skraju bankructwa, wprost zadeklarowała, że nie ma środków na spełnienie żądań związkowców.

Jak widać, nie są to argumenty przekonujące związki zawodowe, które wciąż domagają się spełnienia swoich postulatów finansowych. Czy spółka ugnie się pod naporem ich żądań? Czas pokaże. Póki co protest związany z blokadą transportu węgla ma trwać do 6 stycznia.

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa

Dziennikarz, wydawca strony głównej w „Super Expressie”.